-Gdybyś tak ciągle nie ględził o tym jaki świat jest zły, wszystko byłoby dobrze.
-Miałem nie schodzić do tego zatęchłego świata nigdy więcej.
-Oh ty moja mała złości...- Podeszłam do Gekido i chwyciłam boga pod ramię.- Tenmado nam nagle wyparował, już z resztą po raz kolejny, dlatego musisz go zastąpić.
-Nie mogłaś wziąć kogoś innego? Masz jeszcze Dariru Girōza, czy Bepo.
-Ale oni są mi obojętni, a ciebie uwielbiam na równi z jabłkami. Nie ma drugiego boga, który jednym słowem zniszczy mi cały dzień, zupełnie jak niebiańskie afrodyzjaki.
Obok nas rozległ się głupkowaty śmiech Gukku i jakby skrzeczenie Shidō. Jedynie Ryūk w ciszy podążał za nami. Od jakiegoś czasu mój przyjaciel praktycznie nigdy się nie odzywał. Wiecznie rozgadany i sarkastyczny Bóg Śmierci, stał się cichy i jakby wycofany. Nie wtrącał się do tego co robimy, po prostu ślepo za nami podążał, jakby od niechcenia. Gdzieś w środku czułam przez to nieprzyjemny skurcz. Chciałam żeby bardziej się w to zaangażował, jednak on nie wykazywał żadnych emocji. Mój wiecznie uśmiechnięty bożek, był chłodny jak brylanty w ciele Jasutina.
-Jesteśmy w końcu na miejscu? Idziemy tak od kilku godzin.
-Najpierw zajmiemy się Mello, Izanami i Tatsuo, bo są na tym samym cmentarzu. Light i Lawliet leżą na innym, dlatego pojadę tam sama z Ryūk'iem. Nie chcę was ciągać ze świeżo ożywionymi trupami.
-Ja pójdę po Light'a już teraz.- Po raz pierwszy dzisiejszego dnia usłyszałam głos Ryūk'a. Odwróciłam się do niego, a ten od razu złączył nasze spojrzenia.- Mam ochotę na pogawędkę i powspominanie starych czasów.
-Nie.- Moja odmowa zabrzmiała mocno i stanowczo.- Idziesz razem z nami. Chcę zobaczyć czy na pewno ożywiłeś Light'a, a do tego chce się przywitać ze starym znajomym. Zasługuje na kilka słów wyjaśnienia.
-Jak panna, muszę wiecznie postawić na swoim, rozkaże.
Uśmiechnęłam się szeroko do Ryūk'a, a następnie wskazałam na szary nagrobek, zdobiony znienawidzonymi przeze mnie znakami. Poprosiłam Gekido o pomoc i razem udało nam się przesunąć płytę nagrobkową. O dziwo już zaraz pod nią znajdowała się trumna. Chyba nigdy nie zrozumiem tych japońskich udoskonaleń.
-Masz jej papiery, Gukku?
-Mam.
Bóg podszedł do mnie i podał mi czarną teczkę. Bez patrzenia w jej wnętrze polałam ją alkoholem, a za pomocą srebrnej zapalniczki podpaliłam papier. Następnie jak gdyby nigdy nic usiadłam na jej trumnie i oglądałam, jak wszystko płonie. Shinigami wokół mnie tępo wpatrywali się w ogień. Kiedy wszystko zamieniło się w popiół, czekałam na upragniony dźwięk pukania w wieko trumny. Czas jednak mijał, a ja nic nie słyszałam. Podniosłam się z trumny, otrzepałam z ziemi swoją czarną sukienkę i szeroko uśmiechnęłam się do zgromadzonych.
-Jak widać panna Izanami nie żyje na wieki. Pokój jej duszy i te inne bzdety. Teraz idziemy po Mello.
Z uśmiechem na twarzy zaczęłam oddalać się od truchła mojej przyjaciółki i prawie w podskokach szłam w stronę grobu mężczyzny. Nagle jednak za mną rozległ się cichy wrzask i bicie w delikatnie spróchniałe drewno. Jakby od niechcenia wróciłam do bogów i spojrzałam na Ryūk'a, który nie krył się z swoim rozbawieniem. Ignorując jego rechot, usiadłam na dolnej części trumny i powoli zaczęłam otwierać jej górne wieko. Nagle poczułam jak drzewo jest odpychane z całych sił, prawie uderzając mnie przy tym w twarz. Rechot Ryūk'a przerodził się w irytujący śmiech. Z całych sił próbowałam go ignorować i skupić się na leżącej przede mną przerażonej Japońce. Jej powieki mocno się rozszerzyły, a ona nerwowo oddychała, wpatrzona w moje niebieskie włosy.
-Witaj Iznanami, podczas jednego z wielu posiedzeń Bogów Śmierci, zostałaś jednogłośnie wybrana do ożywienia.- Obdarzyłam przerażoną kobietę ciepłym uśmiechem i delikatnie przechyliłam głowę na bok.- Pewnie zadasz sobie pytanie dlaczego wybraliśmy akurat ciebie, pośród setek milionów innych, bardziej wartościowych osób. Otóż tak się składa, że ten śmiejący się dupek za mną bardzo cię polubił po tym, jak po pracy dałaś dupy pewnemu Japończykowi. Jak wiadomo prostytutka to najstarszy zawód świata i trzeba go pielęgnować, a nie wypleniać.- Nagle na mojej twarzy zamiast uśmiechu pojawiła się kamienna maska. Jej i tak już duże źrenice powiększyły się jeszcze bardziej.- To wszystko to żart. Ożywiłam cię, aby móc własnoręcznie odebrać ci życie.
W jednej sekundzie przyłożyłam swoje dłonie do jej szyi i mocno je na niej oplotłam. Od razu poczułam, jak dziewczyna próbuje walczyć, Gukku zaczyna żałobnie zawodzić, Ryūk jeszcze głośniej się śmiać, a Shidō skrzeczeć. Jedynie Gekido zachował zimną krew i odciągnął mnie od dziewczyny. Kiedy poczułam jak odrywa moje dłonie od jej szyi, zrobiło mi się tak jakoś smutno w środeczku. Polubiłam dotyk jej ciepłej skóry, na moich zimnych palcach.
-Bardzo za nią przepraszam.- Spokojny głos Ryūk'a wyrwał mnie z morderczego transu i sprowadził na ziemię, kiedy zobaczyłam jak pomaga dziewczynie wyjść z trumny.- Nazywam się Ryūk, a ten obok mnie to Gukku. On będzie pani przewodnikiem. Proszę się go słuchać i nie kombinować, inaczej będziemy zmuszeni panią znowu zabić. A teraz Gukku.- Bóg podszedł do dziewczyny i podał jej czarny notatnik, który ta od razu złapała i do siebie przytuliła.- Zabierz Izanami do jakiegoś miejsca, gdzie będzie mogła sobie w spokoju żyć i czekać na dalszą część zadania.
Oboje kiwnęli głowami i zaczęli kierować się w stronę wyjścia z cmentarza. Początkowo chciałam za nimi pobiec i skręcić jej kark, ale Gekido nadal mocno trzymał mnie za ramiona.
-Co to było Ryūk?
-To, czyli?
-Ta cała szopka z uprzejmością? Postaram się, żeby ona zginęła jako pierwsza.
-A ja postaram się, aby jako pierwszy odpadł Tatsuo. Chcę widzieć jego strach i twoje łzy.
Głośno prychnęłam i skierowałam się w stronę grobu Mello. Nie czekając na resztę bogów odsunęłam płytę nagrobkową i odkryłam wieko trumny. Następnie w pośpiechu podpaliłam jego akta i jeszcze przed przyjściem reszty zobaczyłam jego jasne oczy pełne nienawiści. Widziałam, że chce się na mnie rzucić, ale ja jedynie uciszyłam go ruchem ręki.
-To nie ja wpisałam cię do notatnika, to był Light. Jeżeli teraz chcesz żyć dłużej, to po prostu z nami współpracuj. Postaram się, żeby nic się tobie nie stało, po prostu bądź posłuszny jak tresowany piesek i bądź na każde zawołanie bogów, a pomogę się tobie zemścić za śmierć Mata. Tylko nie pyskuj i się nie sprzeciwiaj.
Mężczyzna pokiwał głową milcząc i jakby od niechcenia zaczął wychodzić z trumny. Kiedy w końcu się z niej uwolnił, otrzepał swoje ubrania z kurzu i stanął przed bogami bez strachu.
-Rozumiem, że nie jestem ożywiany po raz drugi bez powodu.
-Będziesz ze mną współpracował.- Shidō niepewnie podszedł do mężczyzny i podał mu swój czerwony Death Note. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do boga, a ten lekko kiwnął głową i tak jakby odwzajemnił mój uśmiech.- Chodźmy stąd, a po drodze do jakiegoś miejsca odpoczynku, opowiem tobie o wszystkim co ważne.
-Jasne.
Mello bez słowa sprzeciwu zaczął iść za bogiem, a ja odetchnęłam z ulgą dziękując losu za to, że jego chęć zemsty jest aż tak duża. To napełniało mnie nadzieją na powodzenie tego planu.
-Co mu nagadałaś Doku? Że będzie żył? Że Matt powstanie z martwych?- Ryūk wybuchnął głośnym śmiechem i wgryzł się w mięsiste wnętrze ziemskiego jabłka.- Mam wielką ochotę uśmiercić go po raz kolejny i patrzeć jak jego ciało składane jest w trumnie.
-O ile się nie mylę nasz regulamin tego zabrania, pamiętasz?- Podeszłam do boga i oplotłam swoje ręce na jego szyi. Poczułam jak srebrna bransoletka ociera się o lekko wystającą kość i przebija skórę.- Mello umrze dopiero wtedy, kiedy przegra, a do notatnika wpiszę go jego współpracownik. Ty lepiej ostrz ołówek dla Light'a.
CZYTASZ
Homo Dei ludicrum
Mystery / ThrillerDla wielu człowieczeństwo kończy się w momencie, kiedy posuną się na najodważniejszy krok jakim jest morderstwo. Zabicie drugiej osoby dla wielu jest zbyt dużym wysiłkiem, czymś abstrakcyjnym, nieetycznym, a wręcz uniżającym naszej godności i obrzyd...