三十一

118 12 3
                                    

Przeszłam przez wielkie mahoniowe drzwi i cicho gwizdnęłam. Za potężnymi wrotami znajdowały się wysokie do sufitu ciemne regały, których półki uginały się pod ciężarem książek. Od razu wzięłam kilka głębszych oddechów, a piękny zapach bibliotek wypełnił moje ciało. Przymknęłam powieki i zaczęłam iść przed siebie. Po drodze mijałam ludzi, których czas na krwistoczerwono lśnił ponad ich głowami. Jedni mieli go tyle, że niejeden bóg chciałby zasmakować tych lat. Na innych natomiast nawet nie zwrócilibyśmy uwagi i przeszli obok nich bez przelotnego spojrzenia. Wszyscy jednak byli zatopieni w wybranych przez siebie lekturach. Tylko jedna osoba miała wokół siebie mur ułożony z grubych i starych tomisk, ponad które wystawały tylko jej ciemne włosy. Usiadłam naprzeciwko tej tamy zwierającej nieskończoną ilość wiedzy i cicho chrząknęłam. Osoba ukrywająca się za murem nawet nie drgnęłam, dlatego tym razem dość donośnie kaszlnęłam, a czarna czupryna się poruszyła. Po chwili znad książek zmierzyły mnie morderczo ciemne oczy.

-Czego chcesz?

-A gdzie jakieś ładne przywitanie?

-Pośpiesz się, bo jestem dość zajęty.

-Ale z ciebie sztywniak. Powinieneś być wdzięczy, że taka sława jak ja cię odwiedza.

-I z czego niby jesteś sławna?- Ciemne oczy ponownie ukryły się za murem z ksiąg, a przede mną spoczęły gęste włosy.- Ja kojarzę ciebie jedynie z tego, że dałaś się głupio złapać Amerykaninowi o IQ równym blondynki, a następnie dałaś dupy jakiemuś wielkiemu Królowi i zostałaś wyruchana przez boga z obsesją na punkcie jabłek. I pomimo, iż wokół każdy Shinigami wchodził ci w dupę, ty kochasz zwykłego śmiertelnika ze skośnymi oczami i zaburzeniami osobowości. To nazywasz bycie sławnym?

Prychnęłam i odwróciłam wzrok w stronę przechodzącego mężczyzny, który krzywo popatrzył się na Raito. W końcu mężczyzna mówił sam do siebie, czytając przy tym książki i mając dziesiątki innych obok siebie. Niezależnie jak na to spojrzeć, Light i tak wychodzi na niezrównoważonego psychicznie. Nie wiem dlaczego, ale cały czas miałam nadzieję, że ktoś go rozpozna, a następnie będzie godzinami torturował, aby na koniec zapiąć go w biały kaftan i do końca jego dni przetrzymywał w pomieszczeniu wyłożonym gąbką.

-Wiesz co Light? Ja ciebie tak naprawdę nienawidzę.- Nie musiałam się odwracać w kierunku mężczyzny, żeby poczuć jego piorunujące spojrzenie na mnie.

-Dlaczego jestem tak okropny w twoich oczach?

-Posiadając notatnik na własność, stajesz się potworem.

-Skąd takie stwierdzenie?

-To widać w twoich oczach. Bez Death Note'a przy boku one są żywe, radosne i patrzą na wszystko z unikalnym błyskiem. Kiedy dostajesz notatnik stają się ciemne i bez wyrazu.- Odwróciłam się w jego stronę i złączyłam nasze spojrzenia.- Widać w nich jedynie chęć mordu i chore ambicje, które spełnić może tylko widok umierających w agonii ludzi.

-Nie prawda.- Chłopak prychnął i na bok odłożył jedną z ksiąg.- Lubię też słuchać ich błagań, żeby zwrócić im życie.

-Dlatego ludzie nie powinni mieć notatników.- Przymrużyłam oczy i kąśliwie się uśmiechnęłam.- Jesteście zbyt teatralni, jeżeli tak mogę to ująć. Lubicie zabijać dla zabawy i samego widoku cierpienia drugiej osoby. Nie macie w tym wyższych celów i pobudek, jak zwykłe ludzkie chęci zapełnienia najniższych żądzy.

-To samo robiłaś ty dostając notatnik.

-Wiem i się tego nie wypieram. Nadal lubię patrzeć na zdjęcia policji, gdzie w wielkiej kałuży krwi martwe ciała układają się w moje imię. Za każdym razem czuję ten przyjemny dreszczyk emocji na skórze.

Homo Dei ludicrumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz