二十五

115 15 0
                                    

Nieprzyjemne ciepło na twarzy i poranne promienie, które mnie oślepiały spowodowały, że jęknęłam i obrócił się na drugi bok, gdzie leżał smacznie śpiący Suo. Wtuliłam się w jego bok i mruknęłam. Poczułam jak mężczyzna delikatnie przysuwa mnie do siebie i szepcze coś pod nosem, a następnie delikatnie całuje mnie w czoło.

-Dlatego w moim mieszkaniu były ciemne zasłony.

-Dlatego ja ci je wybrałam.

-Fakt. Do tego moja mama...- Mężczyzna zamilkł i przetarł twarz dłonią.- Co się stało z moją rodziną? Nawet nie sprawdziłem co u nich.

-Odziedziczyli w spadku Hiro i firmę mojego ojca. Okazało się, że twój tato od lat pracował u ojca w biurze, dlatego nie było problemu z tym, żeby przejął po nim stery. Przeprowadzili się na wieś, gdzie twoja mama zajmuje się pieczeniem tortów i innych słodkości.

-Skąd tyle wiesz?

-Mówiłam przecież, że odwiedzałam twój grób co miesiąc, twoi rodzice byli częścią ciebie, dlatego musiałam się nimi zająć.

-Dziękuję.

-Nie dziękuj. To ja wszystko zniszczyłam, w ten sposób chyba próbowałam się uspokoić, jakoś zagłuszyć wyrzuty sumienia

-A mi się wydaje, że już od początku planowałaś jego ożywienie i chciałaś wyjść na mega kochaną i lubianą.

Zwróciłam swoją głowę w stronę miejsca z którego pochodził niski głos. Do lekko dusznej sypialni wszedł pijany Gekido i rzucił się wręcz na fotel obok łóżka. Donośnie beknął i zaczął zbliżać butelkę wódki do ust. Bez momentu zachowania wyskoczyłam z łóżka i wyrwałam mu z dłoni alkohol. Widziałam go dopiero po raz drugi w takim stanie. Zapach spalenizny był całkowicie przykryty smrodem wódki, a żółte oczy stały się czerwone i przeszywały ludzi na wylot.

-Dlaczego to zrobiłaś?!- Bóg wrzasnął, a ja cała się zatrzęsłam. Mężczyzna podniósł się z fotela i podszedł do mnie, wyrywając mi wódkę z ręki aby następnie dopić ją do końca.- Niegrzeczna dziewczynka.

Nagle poczułam piorunujący ból i upadłam na ziemię, tracąc chwilowo kontakt ze światem. Świat pode mną zadrżał, a ja sama czułam jak zaczynam odpływać, jednak nadal trzymałam się ostatnich resztek świadomości. Dopiero jakieś ciche krzyki w oddali spowodowały, że zaczynałam na nowo odczuwać to co dzieje się wokół mnie. Delikatnie przechyliłam głowę w lewo, gdzie jak przez mgłę widziałam kłócących się Gekido i Suo. Resztkami sił podniosłam się na nogi, chwytając przy tym kolejną pustą butelkę. Podeszłam cicho do kłócących się i wykorzystując resztki, a zarazem całą siłę, uderzyłam nią w głowę Shinigami'ego, a ten jak długi upadł twarzą na podłogę. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na jego plecach, łapiąc się przy tym za głowę. Ból nadal był ogromny, ale przynajmniej nie powiększa się przez jego darcie mordy. Nagle przede mną pojawiła się Suo, który mocno mnie objął, przez co syknęłam.

-Nic ci nie jest Kou?

-Nie, boli mnie tylko głowa. U normalnego człowieka skończyłoby się to śmiercią, więc trochę mnie to poboli, ale minie. On za to- plasnęłam ciało Gekido w potylicę- pośpi kilka godzin i obudzi się z potężnym kacem.

-Co mu się stało? Nigdy taki nie był.

-Prawdopodobnie dzisiaj jest dzień śmierci jego siostry i mu odwala.

-I to tyle?

-Tak, tyle.

-Chodź stąd, musisz się czegoś napić.

Suo pomógł mi wstać z ciała boga i zaprowadził do kuchni, gdzie klasycznie posadził na blacie. Po chwili podał kubek zimnej wody z cytryną i kazał pić. Lekko przewracając oczami, ganiąc go przy tym za jego nadopiekuńczość, wypiłam szybko napój. Potem zeskoczyłam z blatu i weszłam do salonu, gdzie położyłam się na kanapie i przymknęłam powieki. Po chwili poczułam jak coś zimnego jest kładzione na moim czole. Lekko otworzyłam oczy i ujrzałam Suo, który kładzie mi okład i siada zaraz obok.

-Przecież nie umrę.- cicho mruknęłam i mocniej przyłożyłam do czoła okład, który mimo wszystko powodował ulgę.

-Lepiej zapobiegać niż leczyć.

-Dlatego najlepiej będzie jak zaciągnę Gekido do nieba i tam go zostawię na jakiś czas.

-Nie dasz rady z nim tam wejść.

-Wiem, dlatego będziesz musiał się do pewnego boga zwrócić z prośbą.

-Masz na myśli latającego jabłkożercę?

-Niestety tak. Shidō za bardzo się boi Gekido więc zostaje nam tylko on.

Usłyszałam jak Suo głośno wzdycha i wstaje z fotela po czym przez chwilę krząta się w przedpokoju, aby w końcu stanąć nade mną. Przymrużyłam oczy i delikatnie uśmiechnęłam się do mężczyzny. Na jego twarzy natomiast znajdowało się coś na wzór udręki, złości i radości. Nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje usta, na co cicho mruknęłam.

-W takim razie pani Hayes gdzie mam iść?

-Otóż panie Riggs polecam iść prosto i obok wielkiego znaku z uśmiechniętą gwiazdą popu, skręcić w lewo. Potem taką podejrzaną drogą do drugiego skrętu w prawo i na końcu będzie taki stary budynek. Numer trzynasty. Praktycznie sama góra. Wyżej jest tylko strych.

-Więc idę pani Hayes.- Tatsuo zaczął  iść w stronę drzwi, jednak po tym jak je otworzył, na chwilę się zatrzymał.- Jakieś dodatkowe zamówienie?

-Takie chipsy z ostrą papryką i zupka chińska z kaczki.

-Żadnego tekstu typu: Wróć do domu kochanie, będę czekać z ramenem i sajgonkami?

-Kocham cię Suo.

-Ja ciebie też Kou.

Po tym usłyszałam jak drzwi się zamykają, a ja kompletnie się rozpływam. Po tylu latach i życiu w ciągłym strachu, usłyszałam te słowa, które były dla mnie od tak dawna niezbędne, a otrzymałam je dopiero teraz. Przymknęła oczy i odwróciłam się na lewy bok.  Czas dla mnie się zatrzymał, a ja jedynie skupiałam się na charczącym oddechu Gekido dochodzącym z pokoju obok. W pewnym momencie zaczęłam liczyć każdy z jego oddechu, jednak po tysięcznym zaczęłam się gubić, a w tym samym momencie usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku, co zakończyło się otworzeniem drzwi. Jedyne co poczułam to zapach siarki. Kroki Suo rozniosły się po mieszkaniu, a ja mocniej się skuliłam i udawałam, że śpię.

-Jest w sypialni.

-Oczywiście.- Zachrypnięty głos Ryūk'a sprawił, że nieprzyjemnie zadrżałam.

Po chwili było kilka stęknięć Shinigami'ego i jego narzekania, że Gekido roztył się i powinien tak jak on przejść na dietę jabłkową. Potem tylko jakieś formalne pożegnanie i podziękowania, a następnie cudowny zapach chipsów i przyjemne ciepło miski z zupą, która została postawiona przede mną. Szeroko się uśmiechnęłam, a po chwili otworzyłam oczy i spojrzałam z radością na Suo, który siedział na przeciwko mnie. Podniosłam się z kanapy i nachyliłam nad miską. Kochałam jej smak i zapach od kiedy pamiętam. Zaczęłam wpychać sobie kolejne łyżki tego cudu do ust, przegryzając to tym samym chipsami. Kiedy skończyłam mój obiad ponownie położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.

-Dziękuję Suo. Skoro już mnie karmisz, musisz mnie bardzo kochać.

-W szczególności, że zjadłaś też moją zupkę.

-Jaką dodatkową zupkę?

Otworzyłam oczy i popatrzyłam się pytająco na mężczyznę. Dopiero wtedy zauważyłam, że obok mojej miski stoi druga, także pusta. Przegapiłam moment kiedy ją jadłam.

-Już wiesz jaka?

-Przepraszam Suo, n-naprawdę tego nie przewidziałam.- Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i jakby strachem. Podświadomie bałam się, że zacznie na mnie krzyczeć i postanowi mnie zostawić. On jednak rozwiał wszystkie moje wątpliwości, kiedy na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Kupiłem też dziesięć innych. Zaraz wracam.

Mężczyzna podniósł się z kanapy i zniknął w kuchni. Ja nadal siedziałam i wpatrywałam się w miejsce z którego przed chwilą odszedł. Pomimo radości, jaką czułam z jego bliskości, jakiś niepokój ciągle wyżerał w moim wnętrzu dziurę. W głowie nadal jak obuch obijały mi się słowa Króla. On wszystko widział, wie jak to się skończy, a ja prę w to w zaparte. Mimo to chyba byłam na to gotowa, miałam pewien rodzaj siły, której innym brakuje. Dlatego zwyciężę i ocalę Tatsuo. Zostanie przy mnie na zawsze. Już nigdy nie będę musiała się martwić o jego bezpieczeństwo.

Homo Dei ludicrumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz