Odłożyła czerwoną szminkę na szafeczkę pod lustrem w przedpokoju i mocniej związała suche jak siano włosy w kucyka. Następnie podciągnęła ramiączka w staniku, a na siebie założyła mocno wydekoltowany sweter, jakby dopiero co wyszła spod latarni. Na szerokie i zgrzybiałe stopy włożyła wysokie obcasy, a na górę zarzuciła skórzaną czarną ramoneskę, która lata świetności miała już dawno za sobą...
-Idziemy Gukku.- Zniewalająco piękna, w jego mniemaniu, kobieta weszła do salonu, gdzie na łóżku siedział jej bożek zajadający chipsy, oglądając przy tym w telewizji bajki dla dzieci.- Chodź, bo się spóźnimy.
-Za chwilę Pani Izanami. Ekipa jeszcze nie odkryła, kto jest przebrany za Pterodaktyla.
Było widać, że kobieta jest lekko zirytowana słowami niebiańskiej istoty. Podeszła do boga i wyrwała mu z dłoni pilot. Następnie bez zbędnych słów nacisnęła czerwony przycisk, a Bożek cisnął paczką chipsów w ekran. Japonka kompletnie go zignorowała i wyłączyła światło w salonie, a następnie powolnym i pełnym wdzięku połamanej żyrafy krokiem opuściła mieszkanie. Za nią leciał wyraźnie niezadowolony Shinigami. Ona jednak cały czas go ignorowała. Dla niej liczyła się tylko wygrana, a Gukku był zbędnym balastem, który przez cały dzień potrafił się skupiać na jej zbyt dużym, chociaż mało obfitym dekolcie. Kobieta czuła wielkie rozgoryczenie, które było spowodowane jej przynależnością do lecącego za nią boga. Tatsuo miał Gekido, boga o niebywałej inteligencji, wręcz dorównującej Near'owi. Light, bądź też Kira, miał przy sobie swojego pierwszego boga, Ryūk'a. Znali się i dogadywali jak mało kto. Mello posiadał Shidō, który może był strachliwy i przygłupi, ale chłopak nie musi posiadać obok siebie kogoś równie inteligentnego jak on, żeby wygrać to zadanie. Lawliet za to posiadał Kodoku. Boginkę, która jeszcze niedawno była człowiekiem, a teraz kroczyła przez świat jako nieśmiertelna istota, przebiegła i cholernie Inteligentna. A kogo miała ona? Na język cisnęło się jej jedno słowo: nikogo. Nie ukrywała swojej niechęci do boga, a wręcz na każdym kroku mu o niej przypominała. Zwykłe szturchanie, czy ignorowanie miało mu to zakomunikować. Jednak on zachowywał się jakby tego nie dostrzegał i na siłę do niej lgnął. Izanami go za to nienawidziła coraz bardziej. Był tak tępy w jej postrzeganiu, że nie widział jej wyraźnych znaków, że ma po prostu spierdalać.
Idąc przed siebie, z całych sił starała się zachować powagę, a zamiast drążących dłoni sprawić, żeby promienisty uśmiech zdobił jej twarz. Uśmiech z krzywymi zębami, pogardą i szatańskim błyskiem. Mężczyźni często się za nią oglądali, zapewne przez jej brak wdzięku i brzydotę wykraczającą ponad przeciętną. Ona jednak uważała to za komplement i kiedy przed kinem spotkała swojego dzisiejszego wybranka, do przodu bardziej wypięła pierś i dumnie spojrzała przed siebie. Mężczyzna pocałował wierzch jej dłoni jak na zagranicznego dżentelmena przystało. Kobieta jedynie cicho zachichotała, w swoim ropuszym stylu i łapiąc mężczyznę pod ramię weszła na zapełnioną salę. Jej tanie perfumy jednak spowodowały, że wiele osób nie wytrzymało i musiało opuścić przedwcześnie seans.
Niecałe dwie godziny później para zakochanych opuściła salę. Kobieta miała wyraźnie rozmytą szminkę, dlatego ukryła się w toalecie aby ją poprawić, a młody mężczyzna jedynie sprawdził czy jego pasek i zamek w spodniach są dobrze zapięte. Kiedy jego wybranka na jedną noc wróciła, razem udali się do restauracji w pobliżu, gdzie zamówili dużo tłustego żarcia, gdyż nasz Kopciuszek lubił być tłustą świnią i swoimi grubymi palcami maczał smażone w głębokim tłuszczu kalmary, w sosie wytapianym z sadła niedźwiedzia. Czasami zarzuciła jakimś kawałem niskich lotów, albo wybuchnęła śmiechem czarownicy z bajek, którymi straszono dzieci. Ludzie wokół nich patrzyli się na nią jak na jakieś monstrum, a ta głupia idiotka nadal uważała to za komplement. Po jakimś czasie mężczyzna musiał wyjść z lokalu, gdyż dostał ważny, służbowy telefon. Warchlak wykorzystując okazję, parówkami ociekającymi w tłuszczu sięgnął do jego portfela, a jego wszystkie dane wpisał do notatnika, podając dłuższy termin śmierci. Jej plan był prosty jak na takiego pierwotniaka przystało. Rozejdziemy się do domów, a ty umrzesz w samotności.
CZYTASZ
Homo Dei ludicrum
Mystery / ThrillerDla wielu człowieczeństwo kończy się w momencie, kiedy posuną się na najodważniejszy krok jakim jest morderstwo. Zabicie drugiej osoby dla wielu jest zbyt dużym wysiłkiem, czymś abstrakcyjnym, nieetycznym, a wręcz uniżającym naszej godności i obrzyd...