-Jesteś bardziej bezużyteczny, niż Ryūk w sadzie, pośród młodych jabłoni.
-Czy ty mnie właśnie obrażasz?
-Oczywiście, że tak.
Spojrzałam z pogardą na Zozo i prychnęłam. Jedyne co robił to pomaganie mi w zobaczeniu wyższych półek, dzięki czemu mógł mnie zmacać. Czasami też udawał, że szuka czegoś w dolnych regałach, żeby spróbować zajrzeć co mam, albo czego nie mam, pod czarną spódnicą.
-Jesteś bezczelna Kodoku. Podoba mi się to.
-A mi by się podobało, gdybyś pomógł mi w szukaniu jej akt.
-A co jeżeli ona nie umarła przez boga?
-Nie, przecież Ryūk...- Zamilkłam na chwilę i zaczęłam analizować słowa boga.- On by mnie nie okłamał, nie miałby po co.
-Podniesienie jego oceny w twoich oczach nie jest wystarczające?
-Ale co by go do tego skłoniło? Ja byłam człowiekiem, a on Shinigami. To raczej pewne, że miałabym do niego szacunek nawet bez tego.
- Może nie chciał tyle szacunku, co podziwu. On jest inteligentny, ale samotny. Inni mają go za dziwaka od jabłek i tylko tyle. Przed tobą mógł pokazać się jako ktoś ważny. Bo widzisz Kodoku...- Mężczyzna przeszył mnie na wskroś czerwonymi oczami i uwodzicielsko się uśmiechnął.- Żyjesz z bandą kretynów.
-Wypraszam sobie!- Obruszyłam się i nie kryłam urazy.- To moi przyjaciele.
-Wyrzutki, które żyją na drugim końcu nieba. Czy zaszłaś kiedyś dalej niż to pustkowie?
-Nie.
-A dalej toczy się życie, przed którym broni cię Ryūk. Był niezrozumiany przez innych i odszedł z samej woli, ale przez to nienawidzi swoich nowych towarzyszy, bo przedtem był na szczycie, a teraz upadł na samo dno.
-Co chcesz mi przez to przekazać?
- Że Ryūk robi cię na kretynkę, żebyś tylko na zawsze była przy nim.
-Zmyślasz. W takim razie, dlaczego nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy?
-Żyjesz na obrzeżach nieba, blisko Króla i biblioteki, czyli dwóch rzeczy, które nie interesują nas, bogów zza góry.
-To jest zbyt abstrakcyjne.
-Jesteś Bogiem Śmierci Doku. Czas zacząć wierzyć w coś więcej niż tylko Shinigami i magiczne notatniki.
-Ale nadal nie wiem do czego dążysz. Pragniesz mi powiedzieć, że Ryūk mnie okłamał i Misa nadal żyje?
-Nie, jest martwa, ale jej samobójstwo od początku było podyktowane jej własnym rozumem. Za sprawą jej śmierci nie stał żaden niesamowity Death Note, a zwykła depresja i trawiona przez wyrzuty sumienia dusza.- Zozo delikatnie przejechał swoją dłonią po moim policzku i cicho westchnął.- Ale skoro była taka okropna za jaką ją uważasz, cierpi należycie po śmierci.
-Po śmierci nic nie ma.
-Jakich kłamstw jeszcze naopowiadała tobie ta zgrzybiała Kłoda?- Bóg podniósł jedną brew do góry i wymownie spojrzał do góry.- Jeżeli po drugiej stronie nikogo nie ma, to po co jesteśmy my? Po co są bogowie, którzy sprowadzają ludzi do tego miejsca na dole?
-Dlaczego uważasz, że sprowadzamy ich na dół? Do piekła?
-Bo wymierzamy sprawiedliwość. Wybieramy tych, którzy mają cierpieć.
-To nieprawda.- Zaczęłam schodzić po marmurowych schodach na dół. Słyszałam, jak ciężkie kroki mężczyzny podążają za mną.- To nie może być prawda. My ich nie sądzimy, my tylko ich zabijamy, Bóg ich ocenia.
CZYTASZ
Homo Dei ludicrum
Misterio / SuspensoDla wielu człowieczeństwo kończy się w momencie, kiedy posuną się na najodważniejszy krok jakim jest morderstwo. Zabicie drugiej osoby dla wielu jest zbyt dużym wysiłkiem, czymś abstrakcyjnym, nieetycznym, a wręcz uniżającym naszej godności i obrzyd...