人類

132 16 0
                                    

-Odczuwam nieodpartą chęć wpisania do notatnika prawdziwego imienia Ryūk'a.- Delikatnie uśmiechnęłam się w stronę czerwonych tęczówek.- Poda mi je Król?

-Wiesz dobrze Kibō, że nie mogę tego zrobić.

-Mam nadzieję, że uda mi się przekonać Króla na ładny uśmiech.

-Nadzieja matką głupich.

-Nigdy nie uważałam się za mądrą.

-A powinnaś.

Prychnęłam i spojrzałam na Króla z uśmiechem na ustach. On był wiecznym optymistą, nie widział we mnie żadnej wady, same plusy i rzeczy, które można doszlifować. Był zupełnie inny od Ryūk'a, który marzył tylko o tym żeby wytknąć mi błąd, zaśmiać się i powiedzieć jaka jestem głupia i niedojrzała. Nie wiem tylko dlaczego, ale łatwiej było mi przyjmować jego obelgi ,niż komplementy Króla.

-Widzi Król, to nie jest takie łatwe.- Usiadłam na jego otwartej dłoni, a ten podniósł ją lekko do góry, dzięki czemu mogłam machać nogami do przodu i do tyłu jak mała dziewczynka.- Przez cały czas słyszałam ludzi, którzy mówili żebym nie robiła tego, czy tamtego. Kiedy przez całe życie powtarzane ci jest żebyś nie jadł słodyczy bo będzie cię bolał brzuch, czy nie grał tyle bo popsuje ci się wzrok, lekko staje się niewrażliwym na takie rozkazy. W pewnym momencie słyszymy żebyśmy nie wybierali tych studiów, bo po nich nie ma przyszłości, żebyśmy nie ruszali tego notatnika, bo przyniesie nam nieszczęście... To dla nas staje się tylko słowami puszczonymi na wiatr, które niewiele znaczą. Traktujemy je na równi z zakazem mamy na czytanie książek do późno. Ale co robimy w momencie, kiedy ta jest tak ciekawa, że nie możemy się od niej oderwać? Kolokwialnie mówiąc, olewamy ją i do rana pochłaniamy kolejne strony.- Spuściłam wzrok na dół i skupiłam go w całości na moich czarnych martensach.- Kiedy każdy wokół mi mówił, że Ryūk jest zgniły do szpiku kości, a jego zamiary względem mnie kończą się na poczuciu bycia mądrym i potrzebnym, ja uważałam to za puste słowa. Słowa które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości, bo w końcu mi się nic nie dzieje. Jestem szczęśliwa, uśmiechnięta, mam obok przyjaciela... Przyjaciela, który ciągle mnie okłamywał i kazał żyć w cholernym kłamstwie.- Wbiłam paznokcie w zimną dłoń Króla, a następnie podniosłam wzrok przesiąknięty nienawiścią i spojrzałam w jego oczy.- Powiedział mi, że ten świat bogów jaki znam jest jedynym, że dalej nie ma nic, pustkowie, że muszę zabić moją rodzinę... A on od początku wiedziałam, że przez taki obrót spraw nie dowiem się o jego kłamstwach. Chciał mnie tylko dla siebie, dlatego psuł mój obraz wśród innych i odizolował mnie od nich, żebym tylko przez przypadek mu nie uciekła. W momencie kiedy spuścił ze mnie oko, cały świat mu się zawalił. Poznałam się na nim, a ostrzeżenia innych nie były tylko jak sądziłam kłamstwem.

-Czujesz się oszukana.

-Nie. Czuję się wykorzystywana. Nie spodziewałam się, że poczuję do kogoś tak wielką nienawiść.

-Jakbyś ją mogła inaczej nazwać?

-Izanami przy nim to potulny baranek, w końcu Tatsuo brał w tym udział z pełną świadomością swoich czynów. A ja nie miałam o tym pojęcia, chociaż gdybym była mniej uparta, może słowa innych by do mnie dotarły.

-A tak to zaprzepaściłaś kilka lat bycia Shinigami.

-Nie chodzi mi o to, nie zależy mi na zawieraniu przyjaźni i obracaniu się w towarzystwie tych wyższych- przy tym zrobiłam w powietrzu cudzysłów palcami- bogów.

-A więc co jest dla ciebie tak bolesne?

-To, że przez jego czyny zabiłam rodzinę. Atsuko miała przed sobą całe życie, ojciec firmę, a matka po prostu była. Zabiłam Tatsuo tylko przez to, że Ryūk postanowił wywołać we mnie jeszcze większą złość za jego postępowanie. Ja już pogodziłam się ze swoim losem wiem, że i tak byłam stracona w dniu odnalezienia notatnika, ale oni... Suo właśnie teraz znalazłby kobietę która może pokochałaby go nawet mocniej ode mnie. Zapewne planowaliby dzieci, ślub i wyjazd na zagraniczne wakacje. A co robi teraz? Tkwi w jakiejś grze, po której wygraniu nawet nie stanie się wolny. Nadal będzie sam z tą różnicą, że będzie żył.

Homo Dei ludicrumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz