-Hej! Poczekaj!
Głośno westchnęłam, kiedy usłyszałam za sobą krzyk chłopaka. Mimo to, znowu poczułam to przyjemne ciepło. Ktoś mnie widzi, nie jestem niewidzialna tak jak zawsze byłam. Obróciłam się na pięcie do biegnącego za mną chłopaka. Niestety jak to bywa w marnych romansach, ten łamaga potknął się o własne nogi i upadł na mnie, przez co poleciałam jak długa na trawę w parku. Jego dotyk na mojej skórze sprawił, że delikatnie zadrżałam. Moje marzenia się właśnie ziściły. Ktoś mnie widział i czuł.
-Gomen nasai.
Chłopak szybko ze mnie zszedł i zaczął pomagać mi wstać. Kiedy otrzepywałam swoją sukienkę z niewidocznego kurzu, ten kłaniał się przede mną i zapewniał, że to wypadek i że nigdy więcej się nie powtórzy. Oczekiwał chyba, że zacznę na niego krzyczeć i wyzywać za to. Ja jednak się uśmiechnęłam, a potem zaczęłam po prostu śmiać.
-Nic się przecież nie stało, każdemu może się zdarzyć.
-A-ale...
-Nie ma ale. Nie można płakać nad rozlanym mlekiem.
-D-dziękuję...- Nagle chłopak się wyprostował i podał mi rękę.- Nazywam się Oroka, proszę pani.
-Nie mów mi pani.- Uścisnęłam jego dłoń i delikatnie się uśmiechnęłam.- Kodoku.
-Miło mi cię poznać Kodoku.
-Mi również Oroka.
-Może usiądziemy na ławce? Chciałbym porozmawiać o tym zajściu w kościele.
-Oczywiście.
Usiadłam na wskazanym miejscu i założyłam nogę na nogę. Chłopak usiadł obok mnie, ale pod lekkim kątem tak, że miał idealny wgląd na moją osobę. Kiedy ja także tak usiadłam, zobaczyłam jego niebieskie oczy. Ciemne włosy, jak na Japończyka przystało i morskie oczy. Lekko się rozmarzyłam i dopiero jego głos wyrwał mnie z rozmyśleń.
-Wiesz dlaczego ten ksiądz tak nagle wybiegł z konfesjonału i wezwał policję? Byłaś się u niego spowiadać?
-Nie.
-Ale podchodziłaś do niego.
-Nie lubię kiedy ktoś jest obok mnie, dlatego schowałam się za ścianą.- Potem głośno westchnęłam, dając sobie tym samym czas na stworzenie jakiejś wiarygodnej historii.- Widziałam jak odbiera telefon. Potem wybiegł, a ja podeszłam do ciebie. Lekko się przestraszyłam.
-Biegającego księdza?
-Księdza który wybiega w panice z konfesjonału i zamyka się w zakrystii.
-Fakt. To mogło lekko przestraszyć.- Chłopak na chwilę zamilkł i jakby zamknął się w własnym świecie. To wyglądało dość zabawnie, a to że zaczął się drapać po głowie dodało jedynie komizmu.- Policja pytała mnie o jakąś kobietę. Powiedziałem, że byłaś tam tylko ty. To... To jest dziwne proszę pa... Kodoku. Co tam widziałaś? Musiałaś coś widzieć. Nie mówisz mi całej prawdy.
- Jeden z policjantów też mnie o to pytał. Najwidoczniej z tym księdzem jest coś nie tak... Do tego to Japonia. Ludzie nie chodzą do kościołów, więc czasami trzeba wywołać jakieś zamieszanie, żeby zwrócić ich uwagę.
-To ma sens. Jednak czy ksiądz potrafiłby się do tego dopuścić?
-On tym bardziej.
Nagle obok nas przeszła kobieta, która spojrzała krzywo na Orokiego. Przez chwilę poczułam skurcz w brzuchu. On musi wyglądać dla innych dziwacznie. Młody chłopak, który rozmawia z pustą przestrzenią. Ludzie mnie nie widzą, a mimo to on to potrafi. Do tego potrafi mnie zmaterializować tak, że jest w stanie mnie dotknąć, poczuć, czy usłyszeć. A nie potrzebowałam do tego notatnika, który został w domu z Lawliet'em. Jemu przyda się bardziej niż mi.
CZYTASZ
Homo Dei ludicrum
Mystery / ThrillerDla wielu człowieczeństwo kończy się w momencie, kiedy posuną się na najodważniejszy krok jakim jest morderstwo. Zabicie drugiej osoby dla wielu jest zbyt dużym wysiłkiem, czymś abstrakcyjnym, nieetycznym, a wręcz uniżającym naszej godności i obrzyd...