Rozdział 1 "Jest całkiem przystojny"

644 30 3
                                    

Budząc się rano nie jesteśmy świadomi tego co się wydarzy, nie wiemy, że może właśnie ten dzień zmieni wszystko w naszym życiu. Pozornie zapowiada się jak każdy poprzedni, dopiero patrząc na niego z perspektywy czasu orientujemy się, że to tego dnia rozpoczęliśmy nowy etap. Nasze życie jest podzielone na rozdziały, jak książka. Niektóre z nich są krótkie i nawet ich nie zauważamy, a inne zmieniają nasze myślenie, poglądy i trwale zapisują się w pamięci. Wstając z łóżka pewnego październikowego poranka nie miałam pojęcia, że właśnie ten dzień jest początkiem nowej przygody w moim życiu.
Jak co dzień budzik zadzwonił o siódmej trzydzieści, powoli podniosłam jedną powiekę, chwyciłam telefon i wyłączyłam irytującą melodyjkę. Ostatnim na co miałam wtedy ochotę, to ruszać się z ciepłego i przytulnego łóżka. Przekręciłam się na plecy, otworzyłam oczy i przetarłam je palcami. -Za jakie grzechy muszę wstawać tak wcześnie? - zapytałam samą siebie w myślach. Powoli zwlekłam się z łóżka, wzięłam z fotela ubrania przygotowane poprzedniego dnia i poszłam do łazienki. Ubrałam się w czarną koszulkę na szerokich ramiączkach, niebieskie jeansy i granatowy cardigan, następnie umyłam twarz i rozczesałam długie, ciemno brązowe, lekko falowane włosy sięgające do piersi. Kolejnym krokiem było to co sprawiało mi ogromną przyjemność, czyli makijaż. Od czasów szkoły średniej interesowałam się wizażem, a teraz mogłam to wykorzystać nie tylko do własny celów, ale również w pracy. Jako ekspedientka w drogerii musiałam posiadać jakąś wiedzę, aby doradzać klientkom.
Stanęłam przed lustrem i wysypałam zawartość kosmetyczki na półkę i pralkę stojącą obok. Zrobienie makijażu zajęło mi około trzydziestu minut, a efekt końcowy wywołał uśmiech na mojej twarzy. Skierowałam wzrok na walające się po całej półce i pralce kosmetyki i mina mi zrzedła. -Nie, no nie będę tego teraz zbierać. Zrobię to po pracy. - pomyślałam i wyszłam z łazienki. Podeszłam do radia stojącego na parapecie i włączyłam urządzenie. Z głośników wydobywał się niski głos speakera, który witał się ze słuchaczami. Spokojnym krokiem udałam się do kuchni. Postanowiłam, że na śniadaniem zjem jajecznicę z szynką i pomidorami. Kiedy wyciągałam składniki z lodówki w radio zaczęła lecieć piosenka "Duele El Corazon", Enrique Iglesias'a, podbiegłam do urządzenia i pogłośniłam. Przez cały okres przygotowywania śniadania tańczyłam do latynoskich rytów muzyki.
Jak co dzień wyszłam z mieszkania o ósmej trzydzieści i skierowałam się w stronę drogerii. Na zewnątrz padał lekki deszcz, wiał delikatny wiatr, który poruszał koronami drzew, dzień dopiero budził się do życia, słońce dawało lekko żółtawą poświatę na budynkach, a niebo przybrało kolor szaro niebieski. Wyjęłam telefon z kieszeni w spodniach, zrobiłam zdjęcie widoku przed sobą i dodałam na Instagrama opatrzone smutną minką i podpisem "Ah, ta krakowska pogoda", już miałam schować telefon, kiedy dźwięk dzwonka poinformował mnie o połączeniu. Na ekranie widniał napis "Marta", odebrałam.

-Słucham.

-Hej Anka, mam sprawę.

-Jaką?

-Co robisz dziś wieczorem?

-Mam w planie iść na siłownię, a co?

-A nie wolałabyś pójść ze mną na koncert Alvaro Solera? - w głosie dziewczyny słyszałam nutkę podekscytowania.

-Nie miałaś iść z Darkiem na ten koncert?

-Rozchorował się. Sama nie pójdę, a szkoda, żeby te wejściówki przepadły. Proszę. - przewróciłam oczami, błagalny ton Marty bywał niezwykle irytujący.

-Mój trener mnie zabije, jak znów nie przyjdę na trening.

-Kurde Anka, olej to... No chodź tam ze mną... Przecież lubisz jego muzykę, masz nawet płytę Solera. - westchnęłam.

-Tak, bo dostałam ją od Ciebie w prezencie.

-Oj tam. No nie daj się prosić.

-Dobra, niech będzie. O której mam być gotowa?

Zanim Cię Spotkałam || Alvaro SolerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz