Znów jestem w swojej sypialni, ale tym razem panuje bałagan. Wszędzie leżą porozrzucane ubrania, łóżko jest niepościelone z kosza wysypują się śmieci, a na biurku znajduje się mnóstwo pustych, szklanych butelek. Panuje cisza, powolnym krokiem wychodzę z pokoju i kieruję się schodami na dół. W pewnym momencie do moich uszu dochodzi, że ktoś gra na gitarze. Nie jestem w stanie rozpoznać piosenki, znam ją, ale nie potrafię podać tytułu. Wchodzę do salonu. Na kanapie tyłem do mnie, ktoś siedzi, ma białą chustkę na głowie, gra na instrumencie i śpiewa. Po chwili odkłada gitarę i odwraca się do mnie.
-Mati? - mój głos odbija się echem od ścian salonu jakbym stała w wielkim, pustym pomieszczeniu. Chłopak wstaje z kanapy, a ja szybkim krokiem podchodzę do niego, czuję radość.
-Hej Kanarku. - wtulam się w niego.
-Tak bardzo za Tobą tęsknię Mati. - z oczy płynął mi łzy.
-Ja za Tobą też.
-Anka?! - słyszę kobiecy głos za plecami, odrywam się od Białego i obracam. Zamieram, gdy dostrzegam, że to Patrycja. Ma porozdzierane, brudne ubranie, rozczochrane włosy, na czole znajduje się dziura po kuli, z której sączy się krew zalewająca całą twarz. Dziewczyna ma rany na ustach. Po jej nogach również leci krew, tworząc dużą kałużę na podłodze.
-Patka...
-Jak możesz go przytulać?! To jeden z tych, którzy mi to zrobili! - dziewczyna zalewa się łzami i wybiega z salonu.
-Patrycja poczekaj! -krzyczę i udaję się za nią. Patka ucieka za zewnątrz, gdzie jest zimno, wieje silny wiatr, pada deszcz. Na drzewach nie ma liści. Nagle, powietrze przeszywa grzmot. Dziewczyna zatrzymuje się przy ogromnym dole i obraca się.
-Jak mogłaś mnie zdradzić?
-Patka, to nie tak. On jest dobry... Nie skrzywdziłby Cię, to nie jego wina.
-Byłaś moją przyjaciółką! - wykrzyczała i rzuciła się do dołu. Zaczęłam głośno krzyczeć i pobiegłam tam. W grobie nie było nikogo. Poczułam czyjąś obecność za plecami. Odwróciłam się.
-Mati? Ona, tam wpadła, nie mogłam nic zrobić... - szlocham.
-Wiem! - chłopak wyciągnął dłonie w moją stronę i wepchnął mnie do dołu.
Obudziłam się z kołatającym sercem i łzami w oczach. Byłam oszołomiona i zagubiona. Mój oddech był przyspieszony i płytki. Ogarnął mnie niepokój i smutek. Jakby cała radość wyparowała z mojego serca. Zaczęłam głośno płakać, czym obudziłam Alvaro.
-Ana? Co się stało? - zapytał zaspanym głosem. Nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa, szlochałam, a z oczu płynęły mi łzy. Chłopak podniósł się i mnie przytulił. W jego ramionach poczułam się bezpieczna. -Ej, spokojnie... - powiedział kojącym głosem.
-Przepraszam... - wyjąkałam, ale sama nie wiem do kogo, do Patrycji, czy do Alvaro.
-Ciii... To był tylko zły sen... Uspokój się... - Soler tulił mnie do siebie, tak długo aż trochę się wyciszyłam. Przestałam płakać, ale ciągle miałam nierówny i przyspieszony oddech. Odsunęłam się od Alvi'ego i wzięłam trzy głębokie wdechy. -Już lepiej? - zapytał troskliwym głosem.
-Tak...
-Znów śniło Ci się, że spadasz? - pokiwałam głową na potwierdzenie. -Połóż się i spróbuj zasnąć. Jestem obok, nie musisz się bać. - uśmiechnęłam się i położyłam tyłem do Solera. Chłopak przytulił mnie. Leżeliśmy "na łyżeczki", zrobiło mi się ciepło, po pewnym czasie mój oddech wrócił do normy, aż w końcu zasnęłam.

CZYTASZ
Zanim Cię Spotkałam || Alvaro Soler
Fiksi PenggemarPopełniłam błąd i się zakochałam. Na domiar złego wybranek mojego serca, bo nie rozumu, jest idealnym facetem. Jestem tego pewna, ponieważ poznałam w swoim życiu mnóstwo mężczyzn. Gorszych i lepszych, ale on był po prostu wyjątkowy. Wszystko zaczęł...