Założyłam czarne botki na wysokim obcasie i płaszcz, a Alvaro półbuty i brązową kurtkę. Zeszliśmy na dół. Mimo jesieni, pogoda dopisała. Świeciło słońce, nie było wiatr, niebo miało niebieski kolor, a powietrze otulało mnie ciepłym płaszczem. Wsiedliśmy do samochodu, Soler włączył radio. Jechaliśmy przez miasto, otoczeni dźwiękami piosenek Beyonce, Ed'a Sheerana i Katy Perry. Alvaro wystukiwał ich rytm palcami na kierownicy i śpiewał. Mogłabym słuchać jego głosu w nieskończoność. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Rozpięłam guziki od płaszcza, odsłaniając koszulkę.
-No i jesteśmy.
-Gdzie jest łazienka? – przez to ciągłe bieganie w domu w tą i z powrotem zapomniałam przed wyjściem skorzystać z toalety.
-Tam są toitoi'e. – chłopak wskazał na dużą naczepę z jakimiś napisami po niemiecku. Z obrazków dziewczyny i chłopaka wywnioskowałam, że to łazienka. Toitoi'e zawsze kojarzyły mi się z ciasnymi, brudnymi klitkami na koncertach, gdzie brakowało papieru i nie było światła, nie wspominając już o obsikanych muszlach i okropnym zapachu. Ta naczepa absolutnie nie przypominała takiego toitoi'a.
-Ok, to ja skorzystam i za chwilę do Ciebie dołączę. – powiedziałam i wyszłam z samochodu. Udałam się do łazienki na kółkach. W środku było czysto, ładnie pachniało i dziwo nie brakowało papieru. Po załatwieniu potrzeby znalezienie Alvaro zajęło mi trochę czasu. Teledysk miał być kręcony w kilku lokacjach, znajdujących się blisko siebie. Wszędzie ustawiono kamery na statywach i oświetlenie z dziwnymi parasolkami, które zawsze mnie intrygowały. W końcu dostrzegłam Alvaro. Stał i żywo rozmawiał z jakimś mężczyzną przy kości w okularach, okrągłą głową i krótkimi ciemnymi włosami ze sporymi zakolami. Ruszyłam w ich kierunku. Kiedy byłam jakieś dziesięć metrów od Solera, podeszła do niego pewna śliczna, szczupła i wysoka dziewczyna o jasno brązowych prostych włosach, dużych niebieskich oczach i wydatnych czerwonych ustach. Była ubrana w długi brązowy płaszcz, czarną golfową bluzkę i blado granatowe spodnie. Przystanęłam i przyglądałam się im. Monika podeszła do Alvaro, przytuliła się do niego i dała mu buziaka w policzek. Na ten widok zagotowało się we mnie. Dziewczyna podała rękę rozmówcy Solera, który po przywitaniu się odszedł od nich. Serce mi przyspieszyło i cała się trzęsłam w środku. Lewczuk energicznie gestykulowała i namiętnie tłumaczyła coś piosenkarzowi. Alvaro jak to on oczywiście uroczo się uśmiechał. Ta laska totalnie na niego leciała. W pewnym momencie sięgnęła do jego kołnierzyka w kurtce i zaczęła go poprawiać. Stali stanowczo za blisko siebie. -Ty biedna, głupia, naiwna dziewucho już ją Ci pokaże! Nie masz u niego żadnych szans. – pomyślałam i ruszyłam w ich stronę. Gdy tylko Alvaro mnie dostrzegł natychmiast zrobił krok do tyłu.
-Ana, już jesteś. – powiedział lekko podenerwowanym tonem.
-A co, przeszkadzam? – rzuciłam mu lodowate spojrzenie.
-Nie, oczywiście, że nie. – pierwszy raz widziałam go tak skrepowanego. – Ana to jest Monika Lewczuk. – podałam dłoń dziewczynie.
-Anna Sochacka. – powiedziałam oschłym tonem i nieszczerze się uśmiechnęłam.
-Monika Lewczuk, ale pewnie już to wiesz. –Wredna małpa!
-Ana! – zobaczyłam, że w naszą stronę idą Abi i Javi.
-Hej chłopaki! – przytuliłam się do jednego i drugiego.
-Fajnie was widzieć!
-Ciebie też. – powiedział Javi.
-Co tam? Fajna koszulka. Alvi ukradł ją z fanowskiego sklepu? – zapytał Abraham, zaśmiałam się.
-U mnie wszystko ok. A nie wiem skąd jest ta koszulka. - uśmiechnęłam się.

CZYTASZ
Zanim Cię Spotkałam || Alvaro Soler
Fiksi PenggemarPopełniłam błąd i się zakochałam. Na domiar złego wybranek mojego serca, bo nie rozumu, jest idealnym facetem. Jestem tego pewna, ponieważ poznałam w swoim życiu mnóstwo mężczyzn. Gorszych i lepszych, ale on był po prostu wyjątkowy. Wszystko zaczęł...