Rozdział 8 "Pozdrowienia od Magika"

486 20 19
                                    


UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENĘ EROTYCZNĄ!!!

     Przez następny tydzień niepokój odgrywał pierwsze skrzypce w moim życiu. Każdy szmer wyostrzał moje zmysły i powodował dreszcze. Postanowiłam jeździć do pracy samochodem, ponieważ wydawało mi się to bezpieczniejsze od chodzenia pieszo. Starałam się trzymać Alvaro na dystans, kilka razy odrzuciłam połączenie od niego, ale nie potrafiłam całkiem zrezygnować z kontaktu, co wprawiało mnie w złość. Toczyłam wewnętrzną wojnę z samą sobą, po jednej stronie stał rozum mówiący żebym zrezygnowała z Solera, a po drugiej serce, które z całej siły pragnęło znów poczuć jego dotyk. W kolejnym tygodniu moje skołatane nerwy zaznały nieco spokoju. Nic niepokojącego się nie wydarzyło, nie było więcej kartek, ani zakapturzonego nieznajomego, co sprawiło, że zaczęłam traktować to jako żart jakich dzieciaków. Alvaro wyjechał na koncerty do Włoch i Hiszpanii, przez co nie miał czasu na zbyt częste rozmowy za mną. To wszystko pozwoliło mi nabrać dystansu do wydarzeń sprzed dwóch tygodni. W poniedziałek stwierdziłam, że tym razem nie pojadę do pracy samochodem. Idąc ulicą do drogerii czułam delikatny niepokój, ale starałam się mu nie ulegać. Tego dnia musiałyśmy zostać dłużej w pracy, ponieważ od wtorku obowiązywała duża promocja, na którą trzeba było się przygotować. Z pracy wyszłam o dziewiętnastej, dookoła panowała ciemność, wiał silny wiatr, a temperatura spadła do 10°. Po ulicach jeździło mnóstwo aut, ale chodniki świeciły pustkami. W taką pogodne mało komu chciało się wychodzić na zewnątrz. Idąc do domu starałam się zachowywać naturalnie. Pomimo, że każdy szmer wywoływał u mnie mały atak paniki, to nie mogłam żyć w ciągłym strachu, musiałam chociaż spróbować wrócić do normalności.

     Na schodach przed wejściem do bloku, w którym mieszkałam stał jakiś młody chłopak i palił papierosa, początkowo nie zwróciłam na niego uwagi, ale w gdy, mnie dostrzegł szyderczo się uśmiechnął, po czym wyjął z kieszeni telefon i popatrzył na wyświetlacz. Starłam się nie popadać w panikę, jednak ogarnął mnie niepokój i zwolniłam krok. Minęłam tajemniczego chłopaka i podeszłam do domofonu żeby wpisać kod otwierający główne drzwi.

-Magik pozdrawia... – usłyszałam za plecami. Zamarłam, serca zaczęło mi walić, a oddech znacznie przyspieszył. Odwróciłam się i poczułam silne uderzenie w twarz. Upadłam na ziemię. Mój oprawca zaśmiał się i odszedł wolnym krokiem gwiżdżąc coś pod nosem. Melodyjka, którą nucił przyprawiała mnie o mdłości. Czułam się bezbronna i pokonana. Dotknęłam obolałego policzka, moją twarz przeszył tępy ból, z oczu płynęły łzy. Odciągnęłam rękę i zobaczyłam krew na dłoni. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się bałam. Wstałam, podeszłam do domofonu i z trudem wpisałam kod na klawiaturze. Przez łzy sączące się z moich oczy nie widziałam przycisków. W końcu dotarłam do swojego mieszkania, natychmiast udałam się do łazienki i spojrzałam w lustro. Na prawym policzku miała zaczerwienioną skórę i małe, poziome rozcięcie, z którego sączyła się krew, pod oczami utworzyły się czarne plamy z tuszu, a białka zmieniły kolor na czerwony. Obmyłam ranę wodą i nakleiłam plaster, następnie poszłam do salonu, wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer do Marty.

-Marta, ktoś mnie zaatakował pod blokiem... – powiedziałam szlochając.

-Jak to? Coś Ci się stało? - dziewczyna była wyraźnie zmartwiona.

-Ktoś czekał na mnie pod klatką, nie pamiętam nawet jak wyglądał... Nie zwracałam na to uwagi... Powiedział tylko „Pozdrowienia od Magika"... Czy jakoś tak... I uderzył mnie w twarz... – zaczęłam jeszcze bardziej płakać, łzy wypływały z moich oczu w takim tempie, że obrazy przede mną wydawały się być jedną, wielką rozmytą plamą.

-Boże Anka... Powinnaś pójść na policję...

-Nie! Ja nie mogę tego zrobić!

-Anka musisz! To już nie są żarty! – Marta miała poważny ton głosu.

Zanim Cię Spotkałam || Alvaro SolerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz