Rozdział 23 "I love you!"

184 17 15
                                    

–Mam! – wpadłam jak burza do pomieszczenia, gdzie znajdowali się moi najbliżsi i rzuciłam walizkę na podłogę. Magik stał jak wryty z pistoletem przy skroni mojej siostry. –Nie strzelaj. – powiedziałam stłumionym głosem. Paweł obniżył pistolet i z uśmiechem szaleńca podszedł do walizki i otworzył ją. W środku znajdowały się równo poukładane pieniądze.

–Zrobiłaś to! – stwierdził tryumfalnie. Magielski zaczął się śmiać. –Właśnie obrabowałaś jednego z najniebezpieczniejszych gangsterów w tej okolicy. – Zmarszczyłam brwi.

–Co Ty pierdolisz?

–Byłem pewny, że nie wrócisz. A Tobie się kurwa udało. – byłam coraz słabsza i miałam wrażenie, że wszystko co mówi Magik dociera do mojego mózgu z opóźnieniem.

–Wysłałeś mnie na pewną śmierć?

–Tak! – oznajmił z rozbawieniem w głosie. –Zigi boją się wszyscy, a Ty go okradłaś i żyjesz! Nie doceniałem Cię Kanarku.

–Nic z tego nie rozumiem.

–Dostałem cynk, że jakiś nowy kurier przywiezie ludziom Zigi kasę za towar. Świeżynki często popełniają błędy. Ten kurier pewnie już karmi rybki, a ja wyjadę stąd i będę żył sobie za kasę gangstera.

–Zabiją go? – świadomość, że przeze mnie zginie człowiek była nie do zniesienia. Magik wykonał dłonią gest strzału z pistoletu w głowę. Spojrzałam na moją rodzinę i Alvi'ego. Byłam tak bardzo słaba, że widziałam ich przez mgłę. –Wypuść ich! Masz czego chciałeś.

–Spóźniłaś się.

–Mniej niż pięć minut. – oznajmiłam.

–No niby tak, ale ja już miałem ochotę sobie postrzelać.

–Masz kasę, możesz wyjechać i zacząć nowe życie, przecież o to Ci chodziło! Czego jeszcze chcesz?

–Podoba mi się zabawa z Tobą. – nie mogłam już dłużej stać. Nogi się pode mną ugięły i osunęłam się na podłogę. Usłyszałam stłumioną próbę krzyku mojej mamy. –Postrzelili Cię. –Brawo geniuszu! – pomyślałam.

–Słabo się czuję.

–Chujowo wyglądasz. Narobiłaś mi nadziei na zabawę z pistoletem... – powiedział nie zwracając uwagi na to w jakim byłam stanie. Uświadomiłam sobie, że to jeszcze nie koniec. –Pamiętasz zabawę w ruletkę? –Tylko nie to! – pomyślałam.

–Co Ty chcesz im zrobić?

–Ja nic im zrobię, za Ty już tak. – zmarszczyłam brwi. Magik podszedł do mnie, chwycił pod ramie i pociągnął do góry. Zaczęłam krzyczeć z bólu. Nigdy wcześniej w życiu nie czułam czegoś tak okropnego jak wtedy. Magik mnie puścił, wyciągnął z tylnej kieszeni w spodniach rewolwer i podał mi go. – Weź go.

–Nie.

–Bierz! – krzyknął, aż cała podskoczyłam. Wykonałam jego polecenie. Ujęłam w dłoni niewielki sześciostrzałowy rewolwer.

–Dlaczego zboczyłaś z drogi?

–Źle się czułam i musiałam zgubić gangsterów, którzy prawdopodobnie mnie gonili! – krzyknęłam ostatkiem sił. –Jak mogłeś wysłać mnie tam na pewną śmierć?

–A co miałem do stracenia? Ciebie? Jesteś warta tego, żeby Cię poświęcić! No i miałaś u mnie dług... Zdobyłaś te pieniądze więc...

–Więc wypuść moich bliskich! – przerwałam mu.

–Zrobimy tak, zakręcisz magazynkiem, wycelujesz w głowę jednej, wybranej osoby i pociągniesz za spust. Jeśli Ty tego nie zrobisz... – Magik wyjął drugi pistolet z tylnej kieszeni w spodniach i przeładował. –...ja to zrobię. Zgoda? – coraz trudniej były mi ustać na nogach. Moja ciało było skrajnie wycieńczone. Bolało mnie dosłownie wszystko od głowy po stopy.

Zanim Cię Spotkałam || Alvaro SolerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz