Rozdział 20 "Krąg życia"

206 16 12
                                    

–Napijesz się ze mną? – zapytał Alvaro, gdy schodziliśmy do sali.

–Jasne. – oboje udaliśmy się do baru. Zamówiłam sobie drinka mohito, a Alvi wziął piwo.

–Mogę Cię o coś zapytać?

–Możesz.

–Co to za historia z tą gitarą w Twoim mieszkaniu i dlaczego już nie grasz? – westchnęłam. Obiecałam sobie żadnych więcej sekretów przed Solerem. Skupiłam wzrok na szklance z drinkiem, w dłoni trzymałam słomkę, którą wykonywałam okrężne ruchy.

–Gitara należała do Matiego, to on nauczył mnie grać. Po jego śmierci nie mogłam się przemóc, żeby znów zagrać, więc całkiem z tego zrezygnowałam. – powiedziałam z przygnębieniem w głosie.

–On był dla Ciebie bardzo ważny...

–Tęsknie za nim, traktowałam go jak starszego brata. Bardzo mi pomógł i bronił mnie przed Magikiem.

–Skąd znasz tego Magika?

–Alvi, opowiem Ci o wszystkim, ale nie od razu. Nie spieszmy się. To nie jest dla mnie łatwe. Powinieneś wiedzieć, że robiłam w życiu rzeczy, z których nie jestem dumna. – popatrzyłam na piosenkarza. W jego oczach widziałam niepewność i troskę.

–Rozumiem.

–Mogę prosić o uwagę? – usłyszałam za plecami głos mojego taty. Obróciłam się, mężczyzna stał na scenie z mikrofonem w ręce. Zmarszczyłam brwi. –Razem z moją żoną i córkami mamy pewną urodzinową tradycję...

–O nie. – powiedziałam do siebie.

–...zawsze, gdy któraś z dziewczyn ma urodziny, wykonujemy wspólnie pewien utwór. Aniu, Olu...chciałbym was poprosić na scenę.

–O co chodzi? – zapytał Alvi. Głęboko westchnęłam i przewróciłam oczami.

–Co roku na moje i Oli urodziny śpiewamy razem piosenkę...

–Serio? Fajnie. Jaką piosenkę? – chłopak miał szeroki uśmiech na twarzy.

–Zaraz usłyszysz. – powiedziałam, po czym ruszyłam w stronę sceny. Podeszłam do taty.

–Nie mogłeś się powstrzymać? – zapytałam. W tym momencie obok mnie pojawiła się Olka. Z wyrazu jej twarz można było wywnioskować, że nie jest zachwycona pomysłem taty.

–Dziewczyny to nasza rodzinna tradycja.

–Nie mamy podkładu. – stwierdziła oschle moja siostra.

–Mamy. – po mojej prawej stronie stała mama. –Właśnie dałam swój telefon DJ'owi. – popatrzyłam na Olę, dziewczyna wzruszyła ramionami.

–A skąd weźmiemy mikrofony? – zanim ktokolwiek zdążył mi odpowiedzieć, podszedł do nas Darek z trzema mikrofonami.

–Załatwiłem to. – powiedział tata. Każdy z nas wziął do ręki po jednym ze sprzętów. Mama kiwnęła głową do Darka, dając do zrozumienia, żeby był w gotowości. Jako że to były moje urodziny, to ja zaczynałam piosenkę.

–Nants'ngonyama bakithi baba. – zaśpiewałam głośno.

–Sithi hu ngonyama. – zaczęła Ola.

–Nants'ngonyama bakithi babo – znów ja.

–Sithi hu ngonyama ngonyama. –Ola

–Ingonyama. – zaśpiewaliśmy razem.

–Ingonyama nengw'e namabala. – ten fragment tekstu przewijał się przez całą piosenkę jako tło.

–Odkąd los rzucił nas tu na Ziemię,
olśniewa wzrok słoneczny blask.
Jest tu więcej dróg, niż ktoś przejść by je mógł,
więcej spraw, niż ogarnąć się da.
Istnienia sens, jak pojąć gdy,
wokół nas niezbadany lśni ląd.
Ale Słońca twarz hen, w nieba lazur się pnie,
to lśniąc to nie, nieskończony ciąg. – zaczęłam lekko ściszonym, niskim i spokojnym głosem. Określiłabym jego barwę jako aksamitną. W tle Ola, mama i tata śpiewali: "Ingonyama nengw'e namabala".

Zanim Cię Spotkałam || Alvaro SolerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz