Rozdział 11 "Nie jestem zła."

380 20 5
                                    

UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENĘ EROTYCZNĄ!

-Anka, wychodzimy z Darkiem do pracy, w lodówce masz jedzenie. - głos Marty wydawał się odległy, ale jednocześnie miałam świadomość, że to nie jest sen. Słyszałam, jak dziewczyna zamknęła drzwi do mojego pokoju i zeszła na dół, a ja ponownie zasnęłam. Pierwsze co zrobiłam po przebudzeniu, to wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na zegarek. Wskazywał dziesiątą piętnaście. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spałam do tak późnej godziny. Wstałam z łóżka, ubrałam się w czarne jeansy i jasno niebieski, luźny, niezbyt gruby sweter po czym zeszłam na dół. W mieszkaniu panowałam kompletna cisza, podeszłam do narożnika, podniosłam pilota i włączyłam telewizor, akurat leciał program śniadaniowy. Ten dzień dłużył się w nieskończoność, siedziałam sama w dużym mieszkaniu i nie miałam się do kogo odezwać. Postanowiłam zrobić sobie makijaż, następnie oglądałam telewizor, aż w końcu zaczęłam robić selfie i zdjęcia do lustra. Kilka z nich wyszło całkiem ładnie i wstawiłam jedno na instagram. O około dwunastej dostałam SMS'a od Marty.

-"Hej, jak się bawisz? O której masz lot?"

-"Cholernie się nudzę, lot mam o 16:30."

-"To nie zdążę się z Tobą pożegnać."

-"Niestety nie 🙁 "

-"Weź sobie taksówkę na lotnisko i baw się dobrze w Berlinie"

-"Wiem, wiem 🙂. Gdzie mam zostawić klucz?"

-"U dozorcy."

-"Ok 🙂"

Poszłam na górę i wydrukowałam swój bilet na samolot, który Alvaro przysłał mi na maila. Spojrzałam na telefon, moje zdjęcie zostało polubione sześćdziesiąt razy w ciągu trzydziestu minut, włącznie z lajkiem Alvaro. Uśmiechnęłam się. O czternastej trzydzieści, wyszłam z mieszkania, zaniosłam klucz do pana Władka, dozorcy budynku po czym wsiadłam do taksówki. Dojazd na lotnisko zajął mi piętnaście minut, na miejscu było tłoczno, mnóstwo ludzi krzątało się po ogromnej hali lotniska. Dookoła słyszałam dźwięki rozmów, stukot kółek od walizek oraz komunikaty dotyczące lotów. Usiadłam na jednym z krzesełek i czekałam na Alvi'ego zastanawiając się nad tym wszystkim co mu wczoraj powiedziałam. Gdybym była trzeźwa pewnie nie zachowywałabym się jak zazdrosna nastolatka. Było mi trochę głupio z powodu mojego zachowania. Patrząc na to trzeźwym okiem, zdałam sobie sprawę, że przecież on musi dbać o dobre relacje z muzykami i Moniką, jeśli ich współpraca ma przynieść sukces. W końcu dostrzegałam Solera wśród tłumu, niósł torbę na ramieniu, w pewnym momencie podbiegło do niego kilka dziewczyn, a Alvaro dał im swój autograf i zrobił zdjęcia. Był ubrany w brązową, niezbyt grubą kurtkę, jeansowe spodnie i zimowe buty. Jak zwykle uśmiechał się i wyglądał niczym model z okładki pisma modowego.

-Cześć, Ana.

-Cześć. - odpowiedziałam poważnym tonem.

-Ciągle jesteś zła?

-Nie jestem zła.

-Więc o co Ci chodzi?

-Jak tam praca z Moniką? - zapytałam sarkastycznie. Alvaro przewrócił oczami.

-Normalnie, jak zawsze. - zrobiłam zadufaną minę. - Ana, posłuchaj... - chłopak chwycił mnie za rękę. - Tęskniłem za Tobą. - popatrzyłam mu w oczy. Miał takie szczere spojrzenie, że nie potrafiłam dłużej zachować powagi. -No nie złość się na mnie.

-Ja też za Tobą tęskniłam. - stwierdziłam niepewnym tonem. - i...przepraszam za... -Wybuch zazdrości. -podpowiadał mi rozum. - ...moje wczorajsze zachowanie.

Zanim Cię Spotkałam || Alvaro SolerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz