Que
Kuba starał się ukrywać przed Dominiką, że nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Na zewnątrz udawał, że średnio go to obchodzi, a w środku umierał ze strachu.
Nie czuł do Roksany nic oprócz nienawiści i ciężko było mu przełknąć, że to ona miała być matką jego dziecka. Liczył na to, że to nie on okaże się ojcem, bo załamałby się totalnie.
Dominika była jedyną kobietą, którą postrzegał jako osobę z którą wiązał przyszłość. Nie chciał w tej przyszłości dziecka, które było niechciane. Może nie były to optymistyczne myśli, ale nie umiał myśleć o tym pozytywnie.
Ten temat go zgniatał i trawił od środka. Jedynym pozytywnym aspektem jaki aktualnie trzymał go przy życiu jakkolwiek, była praca Dominiki.
Dziewczyna była tak szczęśliwa gdy dostała swoje pierwsze zlecenie, które właśnie odbywała, a on siedział u Bartka i wlewał w siebie alkohol litrami.
Zadzwonił do niej na chwilę, ale Planek, wyrwał jej telefon, więc nie próbował więcej. Nie chciał im przeszkadzać.
Tak się złożyło, że razem z Lasidem mieli powody do schlania się, więc umówili się i tak o to lamentowali nad kieliszkami wódki.
Bartek płakał nad Zuzą, a on nad Roksaną i Dominiką. Kuba miał zamiar upić się do ostatku sił.
Kolejnego dnia, nie pamiętał nawet jak wrócił do domu, ale obudził się w swoim łóżku i tylko to było ważne. Dominika nawet nie poruszyła tego tematu, więc i on nie próbował, co miało swoje plusy.
***
Dokładnie pierwszego czerwca z rana, Roksana przyszła i przyniosła USG. Było to jedyne co dała jako dowód domniemanej ciąży. Żadnych innych badań czy nazwiska lekarza nie pokazała.
Nie było to coś czego Kuba oczekiwał, bo mówiło mu dosłownie nic, każdy może wydrukować coś takiego sam. Nie wchodził w dyskusje z szatynką, więc po prostu przytakiwał głową gdy coś mówiła, a następnie odprowadził ją do drzwi.
Dominika twierdziła, że brzuch dziewczyny był całkowicie płaski, a miał to być już piąty miesiąc, więc nic się do siebie nie kleiło.
Stwierdzili, że dziewczyna musi kłamać i postanowili poczekać na dalszy ciąg wydarzeń.
Teraz całą ekipą razem ze starszą siostrą Oli jechali na imprezę, na którą zaprosił ich Maciejka. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że był to dobry pomysł po całym tym gównie, które działo się wokół tej ciąży.
Zaparkowali przed ogromnym domem, którego właściciela nie znał nikt oprócz Maciejki. Kuba miał ochotę się trochę napić, więc uważał te imprezę za idealną okazję.
Z budynku słychać było głośne dudnienie. Podeszli do drzwi, Dominika wcisnęła dzwonek i musieli chwilę czekać zanim ktoś im otworzył. Stanął przed nimi totalnie obcy gość i od razu wpuścił ich do środka, mimo że się nie znali. Zaprowadził ich do serca imprezy – salonu.
Tam podszedł do nich Maciek i pociągnął ich do kuchni gdzie znajdował się cały zapas alkoholu. Próbował przekrzyczeć muzykę, ale nikt nic nie słyszał, więc zrezygnował i nalał każdemu kieliszek wódki.
Wszyscy wychylili trunek i ruszyli na parkiet.
***
Półtorej godziny później Kuba dalej czuł się zbyt trzeźwo. Nie mógł znaleźć swojej zielonowłosej dziewczyny, więc po prostu usiadł na kanapie w salonie. Przyglądał się, jak całkiem obcy mu gość, wciągał kokainę ze stolika.
CZYTASZ
Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•
FanfictionDwudziestopięcioletnia Dominika to pracująca w Starbucks w Złotych Tarasach zwyczajna dziewczyna, która jest znudzona monotonią swojego życia. Jedyną rozrywką są Ola, Sonia i Nina, z którymi tworzy zgraną paczkę, zwariowanych jak nastolatki przyjaci...