25.

1.2K 81 2
                                    

Minęło kilka dni od wizyty kuzynki Dominiki. Starała się i naprawdę nie tknęła alkoholu. Od tamtego czasu z Kubą mieli ciche dni. Nie odzywali się do siebie ani słowem, nawet spali w oddzielnych łóżkach.

Wiedziała dokładnie, że to jej wina i powinna była go przeprosić, ale sama wolała ochłonąć i porozmawiać z nim gdy będzie w pełni trzeźwa. Zdawała sobie z tego sprawę, że zjebała po całości. Nie mogła wytrzymać tej kilkudniowej rozłąki i po wielu kłótniach w własnej głowie, postanowiła do niego pójść.

Zastała go w kuchni. Wyglądał jakby miał gdzieś jechać. Widać było po nim, jak bardzo zmęczony jest.

— Kuba. - zwróciła na siebie jego uwagę – Jedziesz gdzieś? - spytała cicho. Nie odzywał się przez chwilę.

— Do studia. - powiedział chłodno. Jego ton ją zabolał.

— Och, okej. - spuściła wzrok, bo poczuła zbierające się w kącikach oczu łzy – To nieważne. - odwróciła się i chciała odejść.

— Czekaj. - zatrzymał ją ręką. Poczuła ciarki na skórze – Coś się stało? - spojrzał na nią. Był zmartwiony. Nie potrafiła zrozumieć tego, że tak bardzo go zraniła, a on dalej się nią przejmował.

— Przepraszam, że jestem chujową dziewczyną. - wyszeptała drżącym głosem. Chłopak natychmiast ją przytulił. W końcu mogła poczuć jego ciepło, za którym tak bardzo tęskniła – Naprawdę przepraszam. Staram się powstrzymywać. - mówiła wtulona w jego klatkę piersiową.

— Wierzę ci. - powiedział cicho gdy gładził jej włosy – Nawet nie wiesz jak czekałem na te słowa. - oderwał się od niej, ujął jej twarz w dłonie i spojrzał uważnie prosto w oczy – Wszystko już jest w porządku?

— Nie do końca, ale przepracowuję to sobie w środku. - nie przerywała kontaktu wzrokowego – Mam nadzieję, że będzie dobrze. Muszę sobie poradzić.

— Masz mnie, pamiętaj. - powiedział gładząc ją po policzku – Kocham cię Dominika. Zawsze. - po wypowiedzeniu tych ważnych dla Dominiki słów, pocałował ją. Głęboko i namiętnie.

Tęsknili za sobą. Od ponad tygodnia nawet się do siebie nie zbliżali przez to co odwalała. Teraz w tym pocałunku było czuć dużo emocji. Najbardziej jednak było czuć ulgę, w końcu było trochę lepiej.

Oderwali się od siebie, gdy przyglądający się im z uśmiechem Krzysiek, odkasłał ostentacyjnie, informując Kubę, że muszą już jechać, bo się spóźnią. Dziewczyna pożegnała się z nimi i usiadła w salonie zaraz obok przyjaciółki, która miała wychodzić do pracy.

— Pogodziliście się? - spytała patrząc na nią z ukosa. Zielonowłosa przytaknęła jedynie głową – No w końcu. To już zaczynało robić się irytujące. - uśmiechnęła się – Dobra, ja muszę już iść. Mam nadzieję, że jak wrócę to nie zastanę cię pijanej, jasne?

— Postaram się. - blondynka posłała jej groźne spojrzenie – Nie mam zamiaru pić. Miłej pracy. - powiedziała trochę zbyt oschle. Ola wyszła, a ona rozważała od kogo może załatwić trochę trawki.

Pierwszą myślą jaka przyszła jej do głowy był Maciek. Nie chciała jednak zbędnych pytań z jego strony, więc zrezygnowała. Na sekundę do głowy wpadł jej głupi pomysł aby spróbować skontaktować się z Przemkiem, ale skarciła samą siebie i odrzuciła tę opcję.

Jedyną osobą jaką jeszcze kojarzyła z tym właśnie specyfikiem był Żabson. Łapała się idiotycznych rozwiązań, ale wiedziała, że da jej to ukojenie na dłuższy czas niż alkohol czy papierosy. Biła się z myślami patrząc na numer Mateusza. W końcu nacisnęła na słuchawkę. Czekała chwilę nim w końcu odebrał.

Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz