EPILOG

1.7K 111 64
                                    

Dominika

Miesiąc za miesiącem leciały nieubłaganie. Nie było jej ciężko, co dziwiło ją samą. Nie miała ani jednego momentu, w którym miała ochotę wziąć cokolwiek. Najprościej w świecie nudziło jej się w tym miejscu.

Rodzina i przyjaciele odwiedzali ją co miesiąc. Nie miała ochoty się z nimi widzieć, ale nie odrzucała ich wizyt, bo była świadoma jaką krzywdę już do tej pory im wyrządziła. Na każde ich pytania odpowiadała zdawkowo, bo co niby miała im mówić? Codziennie robiła to samo.

Budziła się rano w białym, drażniącym jej oczy pokoju. Ubierała się, szła na śniadanie, którego i tak nie zjadała, po czym spacerowała na ośrodkowym dziedzińcu przez trzy godziny. Następnie był obiad, którego tak samo jak i śniadania, nie ruszała. Po posiłku szła na terapię do psychologa, która nic jej nie dawała, bo wiecznie wałkowały ten sam temat. Gdy terapia się kończyła, następowała tak zwana „socjalizacja" czyli siedzenie w wielkiej wspólnej salce i granie w gry planszowe, grupowe oglądanie telewizji, czy zmuszanie ich do rozmów. Potem była szybka kolacja i czas na pójście do łóżka.

Tak właśnie wyglądała codzienność Dominiki. Nie miała ochoty na cokolwiek, wolałaby leżeć w łóżku i się z niego nie ruszać. Gdy przychodziła do niej Ola, jedynym co ją interesowało był Kuba.

Z każdą wizytą dopytywała ją czy już o niej zapomniał, jak wygląda jego kariera albo czy jest w związku z kimś nowym. Odpowiedzi ją jednocześnie cieszyły i sprawiały ból.

Ola mówiła, że nie odzywał się na jej temat, o nic nie pytał. Tak jakby nie istniała, ale powiedziała jej, że na pewno w środku staczał walkę ze swoimi myślami. Chodził niewyspany i przytłoczony, ponoć miał epizod, w którym dużo pił, ale udało się im to opanować.

Mówiła jej również, że nie chciał słyszeć o innych dziewczynach, gdy tylko wchodzili na ten temat, wychodził z pokoju i nie odzywał się do nich przez następne kilka dni. W środku liczyła na to, że znajdzie sobie kogoś i będzie szczęśliwy, ale jak słyszała, nie udało mu się to, przez co nie była zadowolona.

Przyjaciółki opowiedziały jej o projekcie Kuby i Filipa. Taconafide. W kwietniu wypuścili razem płytę i dużo koncertowali. Dziewczyny mówiły, że większość wersów Kuby jest o niej i powinna ich posłuchać. Jednak ona sama stwierdziła, że nie jest na to gotowa.

Teraz jednak był już sierpień i za chwilę miała wychodzić z tej placówki, w której męczyła się przez ostatnie osiem miesięcy. Zastanawiała się nad tym jak to wszystko będzie teraz wyglądać. Może Ola już nie mieszkała w tamtym mieszkaniu, ale miała swoje wspólne z Krzyśkiem.

Wiedziała, że prędzej czy później spotka Kubę, było to nieuniknione. Uwielbiała ludzi z Ekipy i nie widziała scenariusza, w którym musiałaby z nimi urwać wszelkie kontakty.

Zastanawiała się też co zrobi ze swoim życiem. Bała się, że nie przyjmą jej nigdzie z wiedzą o tym, że była na odwyku aż dwa razy. Narkomanka, która szuka pracy to nic łatwego. Kolejnym problemem było to gdzie zamieszka. Rozmyślała o tym, że nie ma gdzie się podziać. Nie chciała zwalać się rodzicom na głowę, już wystarczająco krwi im napsuła.

Czuła się jakby zaczynała życie od nowa, jakby wchodziła pierwszy raz w dorosłość. Dopakowała ostatnie rzeczy i zasunęła torbę. Stanęła przed lustrem i skrzywiła się na widok który dostrzegła.

Strasznie się zmieniła, już nie poznawała samej siebie. Bardzo schudła, ale przez ostatnie kilka miesięcy nie miała apetytu. Kości wystawały jej w każdym miejscu na ciele. Oczy miała tak podkrążone, że wydawało się jakby miała wokół nich, czarne wręcz, plamy. Włosy miała już tak długie, że praktycznie dosięgały jej talii. Wyciągała je sobie garściami, co ją odrobinę martwiło. To miejsce po prostu jej nie sprzyjało.

Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz