Stali w kuchni i patrzyli na USG, które Roksana przyniosła Kubie wcześniej tego dnia. Koszmar stał się prawdą. Roksana była w ciąży.
— No i co teraz zrobisz stary? - spytał Krzysiek po długiej ciszy. Kuba spojrzał na niego, a następnie na Dominikę.
— Nie mam wyjścia. - spojrzała na niego w konsternacji. Nie miała pojęcia co ma na myśli – Muszę do niej wrócić, zaopiekować się nią w czasie ciąży. - była pewna, że się przesłyszała. W uszach jej dzwoniło.
— Słucham? Zostawisz mnie? - wyszeptała w jego stronę. Nie wiedziała co robić. Wstała i dotarła do łazienki na oślep. Zamknęła drzwi, po czym upadła na podłogę zanosząc się płaczem.
— Domi, otwórz proszę! - walił do drzwi.
— Zostaw mnie w spokoju. Idź do niej teraz, tak będzie łatwiej! - krzyknęła płaczliwie. Czuła wewnętrzny ból, wiedziała, że nigdy się po tym nie pozbiera.
— Musimy porozmawiać, proszę... - kontynuował. Myślała przez chwilę i postanowiła wyjść. Ominęła go jednak i skierowała się do salonu, gdzie usiadła na kanapie i podkuliła nogi, starała się nie wybuchnąć płaczem – To moje dziecko, muszę się nią zająć aby rosło w jak najlepszych warunkach, musisz mnie zrozumieć. Przepraszam. - patrzyła na niego z bólem w spojrzeniu, w jego własnym nie dostrzegła jednak żadnych emocji. Bała się, że było to jednoznaczne z totalnym końcem. Płacz owładnął nią jeszcze bardziej.
— Mówiłeś co innego na początku! - wtrąciła się jej przyjaciółka – „Nie zostawię cię Dominika. Tylko ty się liczysz.". Teraz co? Tak po prostu do niej wrócisz? Jak tak możesz? - blondynka przytuliła ją mocno. Kuba nie odzywał się.
— Proszę bardzo... - powiedziała ledwo słyszalnym głosem – Idź się pakować. Powodzenia Kuba. - dodała i opadła na kanapę nawet na niego nie spoglądając. Usłyszała jedynie oddalające się kroki.
Dominika otworzyła oczy i zerwała się do góry. Była w swoim pokoju, a obok niej leżał Kuba, który miarowo oddychał, będąc pogrążonym we śnie. To był tylko okropny sen, nic więcej.
Wstała cicho tak aby nie obudzić Kuby i wyszła z pokoju. Skierowała się do kuchni i otworzyła lodówkę. Jej wzrok zatrzymał się na szklanej butelce z przezroczystym alkoholem. Powstrzymała się jednak nie chcąc przesadzać i została przy kartonie soku.
Gdy zaspokoiła pragnienie, chciała iść do łazienki, gdzie natknęła się na Olę.
— Płakałaś. - stwierdziła. Dominika spojrzała na nią zmęczonym wzrokiem i jedynie przetarła oczy.
— Miałam okropny sen. Naprawdę. - zapewniła i wróciła do kuchni, gdzie usiadła ciężko na krześle.
— Jaki? - spytała natychmiast, więc żółtowłosa postanowiła skrócić jej sen – Biedna moja, teraz będą cię męczyły takie sny. - spojrzała na nią z pokrzepieniem wymalowanym w oczach – On cię nie zostawi, za bardzo cię kocha, a ty nie pozwolisz mu odejść. Pamiętaj o tym. - powiedziała starając się podnieść ją na duchu.
— Która godzina? - spytała ignorując to.
— Dwudziesta pierwsza. - odpowiedziała po tym gdy sprawdziła zegarek na nadgarstku.
— Nie mów Kubie o tym śnie. - powiedziała jedynie i skierowała się w końcu do łazienki.
Zrzuciła z siebie ubrania i weszła pod prysznic. Oblała się lodowatą wodą. Tego potrzebowała. Po tym krótkim, ale przyjemnym prysznicu, wytarła się i owinęła ręcznikiem. Poszła do swojej sypialni i wyjęła bieliznę oraz pierwszy lepszy dres.
CZYTASZ
Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•
FanfictionDwudziestopięcioletnia Dominika to pracująca w Starbucks w Złotych Tarasach zwyczajna dziewczyna, która jest znudzona monotonią swojego życia. Jedyną rozrywką są Ola, Sonia i Nina, z którymi tworzy zgraną paczkę, zwariowanych jak nastolatki przyjaci...