Que
Leżeli właśnie z Dominiką na kanapie i się obijali. Poprzednie dwa dni spędzili z jej rodzicami. Kuba cieszył się, że w końcu ich poznał. Nie mówił dziewczynie, że także obawiał się tego spotkania, ale koniec końców wyszło całkiem przyzwoicie.
Po ich wyjeździe odetchnął z ulgą, bo wiedział, że Dominika mogła w końcu mieć jeden problem z głowy.
Kolejnym problemem, który zniknął była jej praca. Była taka szczęśliwa gdy dowiedziała się, że przyjęli ją do Que Quality.
Ich spokój zakłócił dzwonek. Dominika wstała i poszła otworzyć drzwi. Słyszał zagłuszoną rozmowę z korytarza, która trwała już dłuższą chwilę.
— Kochanie, kto to!? - krzyknął aby wybadać sytuację.
— Kuba, masz gościa. - usłyszał za sobą, więc się odwrócił. Widok Roksany nie był czymś czego się spodziewał. Wstał natychmiastowo.
— Czego ty tu chcesz? - rzucił nieuprzejmie w jej stronę. Nie miał ochoty na nią patrzeć i z nią rozmawiać. To, że się tu pojawiła musiało być spowodowane czymś ważnym.
— Cześć, uwierz mi gdyby mnie sytuacja nie przymusiła to z chęcią bym tu nie przychodziła. - posłała mu szelmowski uśmiech. Od ich rozstania dość się zmieniła – Musimy porozmawiać. - powiedziała i usiadła w fotelu, zakładając nogę na nogę. Starał się nie wybuchnąć, wolał zachować spokój w razie potrzeby.
— O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? - prychnął i sam usiadł z powrotem na kanapie. Dominika podążyła za jego śladem. Patrzył na Roksanę wzrokiem przepełnionym nienawiścią, chciał przekazać jej, w sposób niewerbalny, że była osobą niemile widzianą w jego życiu.
— Myślę, że jest pewna sprawa, która może cię zainteresować. - powiedziała dobitnie i spojrzała przelotnie na żółtowłosą. Nie podobała mu się ta sytuacja. W końcu znał ją w jakiś sposób i miał wrażenie, że coś knuje.
— Przejdź do sedna. - rzucił w jej stronę. Za bardzo kręciła.
— Cóż... - wzięła głęboki wdech – Jestem w ciąży. Ty jesteś ojcem. - miał ochotę zaśmiać się jej w twarz, ale jednocześnie po prostu wyjść z pomieszczenia.
— Słucham? - spytał cicho. Nie był pewien, że dobrze ją usłyszał.
— No jestem w ciąży. Mija czwarty miesiąc. - przetarł twarz, chcąc zedrzeć z siebie skórę. Spojrzał na swoją dziewczynę, która wyglądała jakby zobaczyła ducha. Miał ochotę płakać gdy widział ją w takim stanie. Wiedział, że wpłynie to źle na jej psychikę. Spojrzał ponownie na Roksanę.
— Możesz to jakoś udowodnić? - spytał niewyraźnie. Przyszła nagle i myśli, że tak po prostu jej uwierzy. Musiała mieć jakieś dowody. Cokolwiek.
— Mam test ciążowy, chcesz zobaczyć? - pokręcił przecząco głową. Nie chciał na to patrzeć, bo był świadomy o łatwości ich podrobienia.
— Skoro wiesz, że to czwarty miesiąc, to byłaś u ginekologa. - odezwała się Dominika. Słyszał jak głos jej się łamie – Musisz mieć USG i jakiś wydruk.
— Tobie nic do tego. - szatynka rzuciła jej pogardliwe spojrzenie. Chciał wyrzucić ją z mieszkania, ale się powstrzymywał.
— Nic mi do tego? - Dominika wstała gwałtownie, na co on natychmiast złapał ją za rękę. Wiedział jak wybuchowa bywała, a nie chciał aby doszło do jakiejś szarpaniny – Jestem z nim w związku. - syknęła.
— Jeśli przyniesiesz to o czym mówi Dominika, to ci uwierzę. - powiedział jej starając się być spokojnym. Dominika miała racje, przecież musi być pod kontrolą lekarza – Na razie możesz tu nie przychodzić. - dodał i ścisnął dłoń żółtowłosej aby dodać jej otuchy.
CZYTASZ
Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•
FanficDwudziestopięcioletnia Dominika to pracująca w Starbucks w Złotych Tarasach zwyczajna dziewczyna, która jest znudzona monotonią swojego życia. Jedyną rozrywką są Ola, Sonia i Nina, z którymi tworzy zgraną paczkę, zwariowanych jak nastolatki przyjaci...