8.

2.6K 115 27
                                    

Po tamtej przełomowej rozmowie, Dominika wzięła tygodniowy urlop w pracy. Nie była pewna czy tyle wystarczy na spakowanie wszystkich jej pierdół, ale musiała pracować jak najwięcej, aby móc płacić czynsz.

Dopiero po kilku dniach dotarło do niej jak bardzo jej konto w banku zostanie odciążone i na samą myśl miała ochotę płakać ze szczęścia.

Była wdzięczna przyjaciółkom, które pomagały się jej pakować i przyjaciołom Kuby, którzy wozili wszystkie kartony do ich apartamentu. Gdyby robiła to sama, to zajęłoby to jej wieczność i jeden dzień dłużej.

Chłopcy wynosili właśnie ostatnie pudła do samochodu Krzysia, a Dominika została w pustym mieszkaniu. Rozejrzała się powoli, a w jej głowie ukazały się wszystkie możliwe wspomnienia z różnych etapów jej życia.

Wyszła z niego i zamknęła mieszkanie na klucz. Odwróciła się do właściciela kamienicy i oddała mu klucze. Porozmawiali przez chwilę, a później pożegnali się, a ona zeszła na dół i wsiadła do samochodu, po czym ruszyli przed siebie.

Patrzyła na ruszający się obraz za szybą i zastanawiała się co będzie się dziać w nowym mieszkaniu. Ona i Kuba ze sobą każdego dnia. Wątpiła w to czy Krzysiek to wytrzyma, a po chwili uświadomiła, że z nim w dodatku to raczej sąsiedzi ich wypierdolą.

Zaczynał się kolejny etap w jej życiu. Przeszła już wiele i liczyła na to, że będzie tylko lepiej. Pewna była jednego – nigdy nie pomyślałaby o tym, że będzie wiodła wspólne życie z twórcą, którego słuchała odkąd tylko pamięta. Totalna jazda...

***

Gdy weszli do mieszkania, w progu stanął Kuba. Pierwsze co dostrzegła to diabelskie iskierki w jego pięknych, zielonych oczach. Wiedziała, że zaczyna zabawę swojego życia.

— No mała, pokój przygotowany pod malowanie. - uśmiechnął się zadziornie – Kto maluje? - była pewna, że planuje totalną katastrofę, ale nie przejmowała się tym.

— Jak mój pokój to chyba ja. Jednak sama nie dam rady. – podeszła do niego z cwaniackim uśmieszkiem – Pomożesz mi? - powiedziała trzepocąc rzęsami.

— No jasne, głupie pytanie. - powiedział zadowolony – Chodź. - pociągnął ją za rękę.

— Nie tak prędko Potter. – powiedziała prześmiewczo – Muszę się przebrać w jakieś stare ciuchy, bo ty i ja plus farba, równa się istna masakra. - roześmiała się, a ten razem z nią.

Było dokładnie tak jak Dominika się tego spodziewała. Na początku gdy weszli do pokoju, musiała pozachwycać się tym jak ładnie przygotowali pokój, aby łatwo było tam pracować i wtedy zabrali się do roboty.

Ledwo zdążyła przyłożyć wałek do ściany, a jej nos był ubrudzony w jasno szarej farbie. Nie byłaby sobą gdyby nie odwdzięczyła się brunetowi i przejechała wałkiem z farbą po jego policzku i w ten sposób skończyli całymi twarzami w farbie. Nie obchodziło ich jak to zmyją, żyli chwilą, która była piękna i to się wtedy liczyło.

***

Pierwszą noc Dominika przespała na kanapie, aby farba mogła porządnie wyschnąć. Gdy razem z Kubą wstali od razu zabrali się za składanie mebli. Była pełna podziwu gdy mu się przyglądała. Był w to bardzo zaangażowany, nie wiedziała czemu. Oczywiście chciała okazać mu wdzięczność, ale nie wiedziała jak. Same słowo „dziękuję" tutaj by nie wystarczyło.

Czekała właśnie na Olę aby mogła pomóc jej w przeglądzie ubrań. Brunetka miała ich naprawdę dużo i chciała zrobić porządki, a wiedziała, że Ola będzie chętna aby sobie coś przywłaszczyć, co było jej na rękę.

Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz