39.

1.2K 82 31
                                    

Mijał już tydzień odkąd Dominika wylądowała w szpitalu po przedawkowaniu. Jej stan był już znacznie lepszy. Cieszyło to ich wszystkich, bo oznaczało to, że jej organizm był na tyle silny aby walczyć.

Teraz Kuba siedział przy niej w ciszy i po prostu gładził jej dłoń kciukiem. Był jakkolwiek szczęśliwszy, bo była ona odrobinę cieplejsza niż chociażby parę dni temu. Była taka drobna i miękka, ale nie była to najlepsza sytuacja, w której mógł ją trzymać.

Zmarszczył brwi. Miał wrażenie, że dostał omamów. Wydawało mu się, że czuł przez chwilę uścisk jej dłoni. Wyprostował się i ścisnął ją ponownie. Po chwili poczuł znikomy uścisk.

— Kochanie! Słyszysz mnie? - pogłaskał ją po policzku – Jestem z ciebie dumny, jesteś taka silna. - uśmiechnął się przez łzy – Muszę już iść, powiedzieć innym. Wrócę do ciebie później. Trzymaj tak dalej, maleńka. - wyszedł z sali i stanął wyszczerzony przed wszystkimi – Ścisnęła mnie za rękę. - łzy szczęścia ściekały mu po twarzy. Na twarzy wszystkich zawitał szok.

— Jesteś pewny? - spytała jej mama. Pokiwał tylko głową w odpowiedzi. Razem z jej tatą wbiegli do sali.

Wojtek pobiegł do lekarza aby mu o tym powiedzieć. Każdy z nich cieszył się jak dziecko na święta. To było cudowne. Znak, że tam jest i walczy o przetrwanie.

Poczuł wielką ulgę i jedynie czekał na moment gdy dojdzie do całkowitego wybudzenia. Przeczuwał, że wydarzy się to szybciej niż każdy z nich mógłby się spodziewać.

Kolejne pięć dni polegało na tym, że każdy z nich co chwilę odwiedzał Dominikę, tylko aby poczuć jej uścisk. Był to dobry znak, na każdy pojedynczy dotyk, odpowiadała coraz to mocniejszym uściskiem.

Kuba był u niej dziesięć minut temu i gest ten wydawał mu się być, prawie że normalnym uściskiem świadomej osoby.

Teraz siedział na korytarzu, bo przeprowadzano kolejne badania kontrolne. Z sali nagle wybiegła pielęgniarka. Wszyscy poderwali się do góry.

— Co się dzieje!? - spytał się kobiety.

— Potrzebujemy anestezjologa. - odpowiedziała jedynie w biegu.

Nie miał zielonego pojęcia o co chodzi. Przecież przed chwilą dawała mu znaki życia. Pokazywała, że jest gdzieś tam i wszystko czuje. Teraz znowu coś się działo. Miało być już tak dobrze.

Usiadł na krześle i złapał się za głowę. Nie wiedział już w co wierzyć, a w co nie...

Dominika

Była pochłonięta ciemnością. Nie wiedziała czy tak wygląda śmierć. Nie wierzyła w te gadki o światełku w tunelu, ale na pewno nie spodziewała się tego.

Kilka razy czuła mocne ukłucie, bolało bardzo mocno, ale po jakimś czasie znikało. Nie wiedziała ile trwała w takim stanie i jak to nazwać. Może i to była śmierć? Może leżała teraz w ciemnym rowie kilka metrów pod ziemią?

Nie była to też śpiączka. Gdy w taką zapadła te kilka lat temu, czuła się po prostu jakby obudziła się po długim śnie. W tym miejscu, w którym teraz się znajdowała było naprawdę dziwnie. Odnosiła wrażenie jakby jej ciało unosiło się w nicości, bez atmosfery.

Z drugiej jednak strony, wydawało się jej jakby po prostu była pogrążona w swoich własnych myślach i nie mogła otworzyć oczu.

Czy to już miało wyglądać tak do końca? Jeżeli tak, to jednak wolałaby wrócić. Była taką idiotką. Może już nie było odwrotu? Trzeba było myśleć przed wzięciem tego gówna. Nie, to było niemożliwe aby mogła to przeżyć. Wzięcie takich ilości narkotyków musiało wiązać się ze śmiercią. Nie znała jeszcze przypadku gdzie ktoś przeżyłby coś takiego.

Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz