Jechali wąskimi drogami ponad pół godziny. Dominika trochę się stresowała, bo nie lubiła spontaniczności i niewiedzy. Nie wpadła na żaden pomysł, gdzie Kuba mógłby ją zabrać.
Zatrzymał w końcu samochód, wysiadł i okrążył go aby otworzyć drzwi po jej stronie. Wysiadła i rozejrzała się po okolicy. Było ciemno i ledwo było widać cokolwiek. Nigdy nie była w tej części Warszawy. Było tu tak naprawdę pusto, wokół znajdowało się kilka małych budynków i przestrzenne busze.
— Kochanie, teraz zakryję ci oczy, okej? - dostrzegła go przed sobą, a na dźwięk pierwszego słowa zrobiło jej się ciepło.
— Mam się bać? - spytała podejrzliwie – Jesteśmy na jakimś totalnym wypizdowiu, a ty grasz w jakieś podchody. - założyła ręce na piersi, a on roześmiał się głośno. Pokręcił głową, po czym zakrył jej oczy dłonią. Ruszyli do przodu. Co jakiś czas pomagał jej, bo potykała się o nierówny teren. Szli tak może przez dziesięć minut, a gdy poczuła, że zatrzymują się, Kuba odsłonił jej widok. - Wow... - wyszeptała. To co zobaczyła zaparło jej dech. Patrzyła właśnie na nocny krajobraz rozświetlonej Warszawy w całości. Z tego miejsca to miasto wydawało się piękne.
— Pięknie, prawda? - pokiwała twierdząco głową – Na początku mojej przygody z muzyką przychodziliśmy tu pić całą ekipą. - uśmiechnął się delikatnie – Przesiadywaliśmy tu całymi dniami, ale z lecącymi latami, każdy pił mniej, ale ja dalej tu wracałem. - mówił wpatrując się w oddalone światełka – Gdy coś mnie gryzło czy miałem jakikolwiek problem, potrafiłem przebywać tutaj przez kilka godzin. Widok na całą Warszawę nocą odpręża mnie. Jestem przywiązany do tego miejsca, mam tu wiele różnorodnych wspomnień. Chciałem żebyś i ty zobaczyła te piękno. - powiedział przyciszonym głosem.
— Przecież to twoje miejsce. - spojrzał na nią – Mogłeś zostawić je tylko dla siebie jako coś wyjątkowego.
— Dla mnie ty jesteś wyjątkowa. - złapał jej dłoń, Dominika patrzyła na niego i widziała odbijające się światełka w zielonych oczach. Wtuliła się w niego mocno.
Pomimo zimowego miesiąca siedzieli tam naprawdę długo. Patrzyli na stolicę z małej ławeczki, będąc wtulonymi w siebie. Rozmawiali o totalnych głupotach, ale wiedziała, że dla nich obojga znaczyło to wiele.
Gdy zorientowali się, że dochodzi trzecia w nocy, postanowili wrócić do mieszkania. Po cichu rozeszli się do swoich sypialni. Dziewczyna przebrała się i położyła się w łóżku. Przewracała się z boku na bok, ale bezskutecznie. Otworzyła oczy i patrzyła bezmyślnie w sufit.
Minęło chyba z pół godziny, a marne próby zaśnięcia były na nic. Odsunęła kołdrę na bok i wstała, po czym przemknęła na palcach do pokoju Kuby. Wślizgnęła się bezszelestnie obok niego. Poczuła, że obejmuje ją.
— Co tam? - spytał sennym głosem.
— Nie mogłam zasnąć. - szepnęła i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Wsłuchiwała się w bicie jego serca gdy on głaskał jej plecy. Sprawiło to, że odprężyła się. Różowo włosy zaczął nucić prawie niesłyszalnie, przyjemną melodię. Momentalnie poczuła jak jej powieki spowija senność.
***
Kolejny dzień przebiegł im bardzo monotonnie. Zjedli wspólnie we czwórkę obiad, a później obijali się oglądając jakiś durny serial w telewizji. Rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Obie dziewczyny, Dominika jak i Ola dowiedziały się od chłopaków, że Nina i Wojtek prawdopodobnie są razem. Było to mieszkanie również jego, a Dominika nie widziała go ani razu od ponad trzech dni, więc postanowiła zapytać o to Kubę.
CZYTASZ
Pomimo wszystko [Quebonafide] •ZAKOŃCZONE•
FanficDwudziestopięcioletnia Dominika to pracująca w Starbucks w Złotych Tarasach zwyczajna dziewczyna, która jest znudzona monotonią swojego życia. Jedyną rozrywką są Ola, Sonia i Nina, z którymi tworzy zgraną paczkę, zwariowanych jak nastolatki przyjaci...