28. Dorosła decyzja

490 59 20
                                    

Zaczął się styczeń i zbliżały się urodziny Luny, a ja urządzałem jej imprezę dla znajomych i, kurwa, nie wiedziałem, kogo ona lubiła! Co ze mnie za chłopak, kiedy nawet nie znałem jej przyjaciół? Chociaż znałem jedną z nich, Clary.

Właściwie miałem wszystko gotowe. Zamówiłem wielki tort, zarezerwowałem salę, kupiłem jej te cyfrowe balony, na których punkcie wszyscy szaleli, a także zająłem się ubraniem dla Luny, oczywiście dbając w tym o odpowiednią bieliznę. Musiałem coś z tego mieć, okej? Teraz, wszystko, co musiałem zrobić, to zaprosić jej znajomych. Oczywiście moi kumple i ich dziewczyny już o wszystkim wiedzieli, Nina, Olivia i Shannon nieco mi pomogły. Teraz tylko musiałem zdobyć jakoś numer Clary, by uzgodnić z nią resztę listy gości.

Idealna okazła nadażyła się dwa tygodnie przed imprezą. Uzgodniłem z Cameronem, by zawołał po coś Lunę, a kiedy wyszła, to przepisałem szybko numer Clary z telefonu mojej dziewczyny i siedziałem potem jak gdyby nigdy nic.

Clary była chętna do pomocy i zaprosiła trzydzieści osób, ważnych bardziej lub mniej, ale przyrzekała, że Luna lubiła każdego z nich. Uwierzyłem jej, bo co innego mogłem zrobić?

Właśnie nadszedł ten dzień, a ja zabierałem Lunę na jej imprezę, wmawiając jej, że szliśmy na kolację. Była ubrana w czarną przylegającą sukienkę, którą podarowałem jej przed wyjściem, w zestawie z cholernie seksowną bielizną. Koronkową. I miałem wielką nadzieję, że ją założyła.

- Jesteś pewien, że to tutaj? - zapytała, kiedy podjechaliśmy na miejsce.

- Oczywiście, że tak, aniele.

Wysiedliśmy z samochodu i od razu złapałem ją za dłoń. Posłałem Lunie uspokajający uśmiech, bo już wyczuwała, że coś było nie tak, a wolałem, by ta impreza pozostała niespodzianką do ostatniej chwili.

- Co kombinujesz? - drążyła.

- Luna, no przecież nic nie kombinuję - skłamałem, ale uśmiech mnie zdradził.

- No, już to widzę.

- Po prostu wejdź ze mną do środka, okej?

Jedynie pokiwała głową. Pocałowałem ją szybko w policzek, a potem pociągnąłem w stronę wejścia. Kiedy weszliśmy do środka, światła były przygaszone, więc w pierwszych sekundach nie było wiele widać. Nim nasze spojrzenia się wyostrzyły, ktoś włączył lampy i ludzie wyskoczyli, krzycząc "wszystkiego najlepszego!". Luna zamarła, ściskając mocno moją rękę. Odwróciłem się do niej z szerokim uśmiechem.

- Wszystkiego najlepszego, aniele - wymamrotałem, a ona spojrzała na mnie.

- Ty to zorganizowałeś? - Pokiwałem głową, a ona wtuliła się mocno w moje ramiona. - Jesteś najlepszy, nie spodziewałam się.

Puściłem ją i ludzie podchodzili do niej, składając życzenia urodzinowe i wręczając prezenty. Widziałem łzy w oczach Luny (zawsze była zawstydzona, kiedy miała na sobie tak wiele uwagi i mówiła, że to powodowało u niej niepotrzebny płacz), gdy tyle osób życzyło jej wszystkiego, co najlepsze. Odbierałem od niej prezenty i kładłem na stole przeznaczonym do tego. Nie miałem pojęcia, jak to potem zapakujemy do mojego samochodu, ale jakoś to zrobimy. Poza tym, był tu gdzieś Cameron, więc najwyżej mógłbym mu dać parę rzeczy, by zabrał je do ich domu.

- Wszystkiego najlepszego, mała! - powiedział Chris, podchodząc do Luny ze swoją dziewczyną. - Przednią masz tu tę imprę.

- Tak, wszystkiego najlepszego, kochana! - dorzuciła Shannon.

- Och, to wszystko jest zasługą Andy'ego - odparła zaraz po podziękowaniu za życzenia i prezent.

- No proszę, jaki z ciebie romantyk, Biersack, nie spodziewałem się - zażartował Chris, na co przewróciłem oczami.

Dzień, w którym umarłaś | Andy Biersack [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz