Czułem się dziwnie, będąc znowu w Cincinnati. Nie odczuwałem tego miejsca jako mojego domu. A w dodatku przez całą drogę Luna zachowywała się dziwnie nieswojo. To było niemożliwe, by znalazła pierścionek zaręczynowy, zadbałem o to, więc nie to kłopotało jej umysł. Na razie nie pytałem jej o to, ale robiłem się nerwowy z tego powodu.
Taksówka podjechała pod mój dom rodzinny, a ja zapłaciłem i wysiadłem razem z Luną. Mieliśmy ze sobą tylko jedną torbę sportową i plecak Luny, więc nie musieliśmy nic wyciągać z bagażnika. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi, które zostały otworzone po sekundzie, jakby moja mama czatowała przed wejściem.
- Cześć, skarbie! - krzyknęła, przytulając mnie mocno. - Ach, Luna, dziecko moje - mówiła, ją także zgarniając w uścisk. - No, ale co ze mnie za gospodyni, wchodźcie, wchodźcie!
Weszliśmy do środka, gdzie zdjęliśmy swoje buty. Mama zaprowadziła nas do salonu, gdzie zauważyłem mojego tatę. Wstał, by się z nami przywitać.
- Miło cię tu widzieć, moja droga - powiedział do Luny.
- Dziękuję, proszę pana - odparła nieśmiało, rumieniąc się.
Luna nadal nie była do końca pewna w kontaktach z moimi rodzicami, ale starała się i to się dla mnie najbardziej liczyło. Posłałem jej uśmiech, co szybko odwzajemniła.
- Macie na dzisiaj jakieś plany? - zapytała moja mama i wiedziałem, że chodziło jej o oświadczyny.
- Tak, chciałem pokazać Lunie okolicę - powiedziałem, zgarniając w ramiona dziewczynę.
Wtuliła się do mojego boku, na co odetchnąłem z minimalną ulgą. Wiedziałem przynajmniej, że nie była na mnie zła i to nie o mnie jako o problemie myślała przez całą tę drogę. Moja mama zrobiła coś w stylu "aw!", a potem tak po prostu wyciągnęła telefon i zrobiła nam zdjęcie. Luna była okropnie tym zawstydzona, a ja zacząłem się śmiać.
- Przyzwyczaisz się do tego - powiedziałem do niej z rozbawieniem. - Moja mama tak ma.
- To niezbyt pocieszające, wiesz? - mruknęła do mnie, ale zauważyłem mały uśmiech na jej twarzy.
- Hej, mamo? Wyślesz mi to zdjęcie, prawda?
- Tak, tak. Oooch, jesteście tacy uroczy! Oprawię sobie w ramkę to zdjęcie, w końcu mam jakieś, żeby postawić na kominku!
Przewróciłem na nią jedynie oczami. Tak, jak mówiłem wcześniej Lunie, moi rodzice kochali ją.
- Moja żona chyba wybrała sobie na punkt honoru zawstydzanie cię, Luno - powiedział mój ojciec z rozbawieniem.
- Wypraszam to sobie! - krzyknęła moja mama z drugiego końca salonu.
Prawdopodobnie szukała odpowiedniej ramki na to zdjęcie.
- Mam nadzieję, że zjecie obiad przed wyjściem?
I kim bym był, gdybym nie powiedział "tak"?
***
Zaprowadziłem Lunę do mojego ulubionego miejsca w Cincinnati. To była urocza ławka z widokiem na jezioro, po którym pływały kaczki otoczone liliami wodnymi i innymi kwiatami. Luna wyglądała na zachwyconą, co ucieszyło mnie. Chciałem, by jej się podobało.
Usiedliśmy na brązowej ławce pod dużym drzewem, nie wiedziałem, jakim dokładnie, dębem? W każdym razie, nawet mnie to nie obchodziło. Odwróciłem się twarzą do Luny, która miała na sobie moją kurtkę jeansową. Mimo nadchodzącego lata, wieczorem robiło się trochę zimno.
CZYTASZ
Dzień, w którym umarłaś | Andy Biersack [zawieszone]
Novela JuvenilPrzepraszam, że to zrobiłam - widniało na liście - ale nie miałam wyboru. Luna popełniła samobójstwo, pozostawiając swojego chłopaka z wieloma pytaniami. Andy nie mógł pogodzić się ze stratą i dostał szansę, by wszystko naprawić, w jakiś sposób cofa...