Rozdział 2

11.9K 580 599
                                    

Dzisiejszej nocy nie spałam. Byłam zmęczona, ale próbowałam się nie poddać. Przecież nikt za mnie nie przeżyje tego życia, prawda?

***
Po ciężkiej, nieprzespanej nocy w szkole wyglądałam jak zombie. Pierwsza lekcja i tak była najgorsza. Wychowanie fizyczne. Jak zwykle zamknęłam się w toalecie i tam się przebrałam. Nikt nie może zauważyć tych ran. Zrobiłam szybkiego kucyka i z innymi dziewczynami opuściłam szatnie. Naprawdę nie wiem co za debil wymyślił Wf na pierwszej lekcji. Później śmierdzi się na wszystkich lekcjach. Zakładasz świeże ciuchy na spocone ciało i nie możesz się nawet umyć jakoś, bo masz 5min na przebranie się. Na rozgrzewkę musieliśmy przebiec cztery okrążenia na hali i jeszcze będziemy grać w piłkę nożną.No to zapowiada się zajebista lekcja.

Cała spocona przebrałam się w moje ciuchy i szłam pod klasę od historii. Po drodze spotkałam moją przyjaciółkę Rose.

- Hejka - uśmiechnęłam się lekko. Chciałam ją przytulić, lecz ta zawzięcie z kimś pisała.

- No hej.

- Spotkamy się dzisiaj? - zapytałam w miarę miło.

- Kurcze wiesz co.. Umówiłam się już z dziewczynami ze starszej klasy.

- No.. Dobra.. - Odeszłam od niej. Powtarza to już chyba od tygodnia.
No to niezła przyjaciółka, która ma Cię gdzieś. Usiadłam na ziemi i wyciągnęłam słuchawki. Oczywiście musiały być poplątane, bo jakże by inaczej! Po rozplątaniu tego gówna włączyłam pierwszą lepszą piosenkę i zaczęłam myśleć. Nie wiem co jej jest. Zawsze z chęcią do mnie przychodziła, a teraz? Nic do tego nie mam, że zadaję się z innymi, bo jest "popularna" ale mogła by choć jeden dzień ze mną spędzić. Przeszła bym się gdzieś.. Najlepiej do lasu. Ze sznurem kurwa w ręce! Dobra. Spokój. Mam jeszcze 6 lekcji, więc jakoś przeżyje, tak? Nie, co ja gadam? I tak wiem, że ten dzień to będzie mój największy koszmar.

- I jak Panience minął dzień? - uśmiechnął się miło mój kierowca.

- Bardzo dobrze, dziękuję. - uśmiechnęłam się sztucznie nie odzywając się już. To jest chyba jedyny facet, którego obchodzę, serio. Niby jest sporo starszy, ale mam wrażenie, że mnie rozumie jak nikt inny. Droga do domu minęła mi na słuchaniu muzyki i patrzeniu się przez okno. Za nim się obejrzałam siedziałam już w moim ulubionym miejscu jakim jest łazienka. O taak. Trochę krwi i od razu poczuję się lepiej, szczególnie, że dzisiaj jestem sama w domu. Najgorsze uczucie, kiedy wiesz, że masz problem, ale nic nie możesz z tym zrobić. To uzależnia, tak bardzo, że nie musisz mieć nawet powodu żeby się okaleczać.
Chwyciłam za moje ukochane pudełko z żyletkami i wyciągnęłam jedną. Gdy już miałam robić 3 kreskę ktoś wszedł do pokoju.

- Kate! Powiedz mi, gdzie jest mój.. - do łazienki wparowała mama, a gdy tylko mnie zobaczyła zamarła. Ciekawe jak się poczuła widząc swoją córkę zapłakaną, zakrwawioną i z żyletką w ręce.

- C-co.. Kate.. Co ty.. - nie dokończyła, gdyż założyłam szybko spodnie i wybiegłam z domu. Słyszałam tylko jak mama z daleka mnie woła, ale ja się nie zatrzymywałam. Biegłam ile sił w nogach, żeby tylko być z dala od niej. Nie wiedziałam dokąd prowadzą mnie nogi. To wszystko działo się tak szybko. Wbiegłam do jakiegoś lasu, gdy moje kończyny odmówiły mi posłuszeństwa usiadłam na jakimś starym pniu. Ciężko oddychając zaczęłam analizować moją sytuacje. Jestem w środku lasu. Moja mama widziała mnie w takim stanie. Zawsze była dla mnie surowa, ale wiem, że mnie kocha, więc wiem też, że ją to bardzo zabolało. Nie wzięłam ze sobą telefonu. A co najgorsze. Nie wiem jak stąd wyjść. Zaczęłam trochę panikować, ale postanowiłam, że wrócę tą samą drogą, lecz moją uwagę skupił jakiś chłopak, który siedział pod drzewem. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ miał kaptur. Było widać, że ma czarne włosy, ale to jedyne co udało mi się zauważyć. Trochę się przestraszyłam. No dobra trochę bardzo, ale kto normalny siedzi sobie od tak w środku lasu?! Podeszłam bliżej i postanowiłam, że zapytam się jak stąd wyjść.

- Em.. Przepraszam, że przeszkadzam, ale wiesz może jak wyjść z lasu? - nie odpowiedział mi. Podeszłam bliżej i myślałam, że zemdleje. Ten "chłopak" miał bluzę całą we krwi. Głupia. Jak ja wcześniej tego nie zauważyłam?! Jesteśmy tylko my. Ja. On. I ten straszny las. Gdy spojrzał na mnie, aż zrobiłam znak krzyża. Na twarzy miał upiory, wycięty uśmiech który prowadził od jego kącików ust aż do środka policzka. Był strasznie blady, wręcz biały. A oczy. Takie puste. Obojętne. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, przez co jego upiory uśmiech na twarzy się powiększył.

- Co taka bezbronna dziewczyna jak ty robi w takim lesie jak ten? - zapytał.

- J-ja.. Ja już p-pójdę.. - zaczęłam się wycofywać nie odrywając wzroku od jego oczu.

- Pójść? - zaśmiał się. - Nie kochanie, zostajesz ze mną.

Teraz to ja nie wytrzymałam. Moje serce biję tak szybko, że zaraz mi chyba wyleci z klatki piersiowej. Wyciągnął nóż. Bardzo duży i ostry nóż.

- Chcesz mieć też taki ładny uśmiech jak ja? - zaśmiał się psychopatycznie.

A ja? Cofałam się powoli. Przez tą ucieczkę z domu straciłam siły. Podszedł do mnie bardzo szybko a, gdy ja chciałam już uciekać ten psychopata złapał mnie mocno za szyję.

- Jutro masz tu przyjść, a jeśli dowiem się, że komuś coś powiedziałaś, że tu jestem, to możesz już się z tą osobą żegnać. - puścił mnie a ja zaczęłam uciekać ile sił mam w nogach.

Nie wiedziałam, gdzie mam się podziać. Ostatnią moją deską ratunku jest Rose, ale czy ta będzie miała dla mnie czas?

----------------------------------------------------------

Spodobało się? Możesz pozostawić po sobie ślad ❤️

Edit:
Jest 2020 a ja to poprawiam bo why not. Wam też się nudzi podczas kwarantanny?

Real kidnappingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz