Rozdział 9

6.3K 279 112
                                    

Podał mi do ręki nić, igłę i kazał to zrobić.

- Ale ja nie umiem. - może wydłuże jakoś czas..

- Nie ma nie umiem. Masz to zrobić i tyle. No chyba, że chcesz patrzeć jak torturuje Twoją mamę i powoli ją  zabijam.

- To od razu mnie zabij!

- Niee.. Wtedy nie będzie zabawy.

Podeszłam jeszcze bliżej do dziewczyny. Ta spojrzała na mnie przekrwionymi od płaczu oczami i spuściła głowę. Widziałam jak łzy spływały jej po policzkach. Nie chce tego robić, ale teraz emocje musze schować w sejfie.

- Zrobię to.. - szepnęłam.

Dziewczyna zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej niż wcześniej. Dobra. Dam radę. Zaczęłam szyć. Po chwili jej głowa zwisała, pewnie zemdlała z powodu braku krwi i energii. Usiadłam na materac i zaczęłam szybciej oddychać. Co ja zrobiłam?! Co ja zrobiłam?! Ona tak cierpiała a ja zrobiłam to tylko dlatego, po to aby uratować mamę zamiast sama za nią zginąć. Jestem tchórzem.

- Proszę.. Wypuść mnie.. - załkałam.

- Teraz czas na Ciebie. - zaśmiał się złowieszczo.

- I co mi teraz zrobisz? Potniesz? A może to co tej lasce? Czy znowu będę musiała kogoś zabić? Dobrze! Z chęcią! - moja psychika..

- Dobrze. Daj mi godzinę.

- Czekaj! - krzyknęłam.

- Co? - odwrócił się.

- Przyniesiesz mi coś do jedzenia i picia? Proszee.. - poprosiłam.

- Ughh.. Czekaj.

Po 5 minutach przyszedł i dał mi małą butelkę wody i suchy chleb z serem. Znowu wyszedł, ale tym razem nie wiem po co, ale wiem, że coś się stanie. Tylko nie wiem co.

**

Cały czas wiercę się z boku na bok. Nie mogę zasnąć po tym co zrobiłam nie zasługuje na nic. Nawet nie wiem, czy ona żyje. Na pewno ją zabiłam. Musze się przespać. Nie wiem kiedy będę miała jeszcze taką okazję żeby spać. Zamknęłam oczy i na siłę miałam je zamknięte, czekałam na śmierć. Czekałam aż wejdzie i zapuka do mych drzwi. Czuje się jak nic nie warta szmata. Zabiłam najpierw moją najlepszą i jedyną przyjaciółkę, później tę niewinną dziewczynę i teraz ta. Nazywam Jeff'a potworem, a sama nim jestem. Nadaje się tylko na miano " Największej szmaty świata". Jestem do niczego, ale nie mogę cały czas się tym zadręczać. Musze wymyślić jakiś plan ucieczki. Dlaczego nie pomyślałam o tym jak on wyszedł? Ja pierdolee.. Na oko minęło już 45 minut, więc może mam jeszcze jakieś szanse na ucieczkę? Ale Jeff nie jest taki głupi. Na 100% mnie zakluczył, czy coś, ale chyba warto spróbować co nie? Wstałam delikatnie i zaczęłam dość żwawo iść do drzwi. Po dotarciu do nich zaczęłam je macać żeby jakoś wyczuć klamkę. Kiedy mi się to udało i otworzyłam drzwi, widziałam ciemne schody prowadzące na górę. Zaczęłam bezszelestnie biec po nich, musze się stąd wydostać zanim on wróci. Widać, że dom był stary i opuszczony, wiec trzeba się pospieszyć. Po jakiś 10 minutach znalazłam wyjście i zauważyłam, że jesteśmy w lesie. Zaczęłam się rozglądać, ale było już za późno. Jeff przyszedł i właśnie zmierza w moją stronę.

Real kidnappingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz