Drzwi otworzyła mi blondynka. Gdy spojrzała na mnie, otworzyła szeroko oczy i wpuściła mnie szybko do środka.
- O mój Boże! Kate! Co się stało?! - ja nie wiedząc co zrobić ruszyłam do jej pokoju, a ta szła za mną.
Usiadłam na łóżku dalej nic nie mówiąc.
- Kate, powiesz mi co się stało? - zapytała zmartwiona przyjaciółka siadając obok mnie.
Ja nie będąc pewna zaczęłam jej opowiadać od incydentu z mamą aż do tego jak do niej przyszłam.
- A-ale.. Jak to.. Dlaczego? - zapytała mnie ze łzami w oczach.
Szczerze mówiąc, nie wiedziałam co jej powiedzieć. Kiwnęłam tylko ramionami patrząc w podłogę.
- A jak ten psychopata miał rację? Jak mnie teraz zabiję? - i wracamy do codzienności, czyli teraz ja mam sie martwić o Rose, a nie ona o mnie. I tak cały czas..
- Nic Ci nie zrobi. - powiedziałam z chrypą w głosie.
- A skąd wiesz?! Mam jeszcze całe życie przed sobą! Nie zamierzam jeszcze umierać, bo ty się pocięłaś! - krzyknęła oburzona i wstała szybko z łóżka.
Okey. Takiej furii się nie spodziewałam, ale.. Czy ona to mówi na poważnie?
- Czy ty to powiedziałaś? - zapytałam ze łzami w oczach.
Ja również wstałam z wielkiego łóżka mojej "przyjaciółki" i podeszłam do niej.
- Wątpię, że możesz mieć jakieś problemy! Tylko spójrz na siebie! Masz idealne życie! - w tym momencie już nie panowałam nad sobą. Zaczęłam krzyczeć na nią, że jej nienawidzę. Podeszłym do niej jeszcze bliżej i.. Uderzyłam ją. Z całej siły. Z pięści. W twarz.
- Jesteś dla mnie nikim. - fuknęłam.
Wyszłam z jej domu kompletnie wkurwiona. Postanowiłam iść do domu po jakiś nóż i wrócę się do lasu. Byłam tak zła, że nie mogłam zapanować nad sobą. Żeby jakoś się uspokoić zaczęłam biec najszybciej jak tylko potrafiłam. Nigdy tak nie miałam. Zawsze należałam do osób cichych. Nieśmiałych. Zanim się obejrzałam byłam pod domem. Pobiegłam szybko do drzwi i wbiegłam w nie. Shit.. Zamknięte. Mój nos... Ale skoro są zamknięte to jestem sama! I dobrze. Wyjęłam klucze z tajnej kryjówki i otworzyłam drzwi. Po upewnieniu się, że jestem w 100% sama, weszłam do pokoju. Jak szybko weszłam tak szybko wyszłam. W moim pokoju siedział ten psychopata! Jak? Lecz adrenalina nie pozwoliła mi uciekać. Wręcz przeciwnie! Z chęcią bym z nim walczyła! Znowu weszłam do pokoju.
- Zabij mnie! - krzyknęłam znów nie panując nad sobą.
- Co? - zapytał chyba zdziwiony.
- Powiedziałam coś! Zabij mnie! - podeszłam do niego, chwyciłam rękę, w której trzymał nóż i przyłożyłam sobie do gardła. Zamknęłam oczy i czekałam na śmierć. Zamiast tego on wyrwał swoją rękę.
- Nie zabijesz mnie? - zapytałam.
- Zrobił bym to bez mrugnięcia okiem, więc nie podskakuj lepiej, bo to nie będzie szybka śmierć. - uśmiechnął się psychopatycznie. - Jesteśmy tacy sami. Zdejmij spodnie. - rozkazał.
- Co? - spojrzałam na niego z przerażeniem.
- Mam sam to zrobić?
- Nienawidzę Cię.
- Licz się, kurwa, ze słowami! - chwycił mnie mocno za gardło.
- Dobra. Luz. - wysapałam.
Puścił moją szyję, a ja zaczęłam ciężko oddychać. Zdjęłam spodnie a moim oczom ukazały się te wstrętne nogi. Ten chłopak spojrzał na mnie, po czym zdjął bluzę. Pokazał mi swój nagi, nawet wyrzeźbiony tors, ale nie na to zwróciłam uwagę. Cały brzuch i ręce miał w bliznach. Tych świeżych i starych.
- Przyjdź jutro o 18.00 do tego samego lasu.
Gdy już miałam się z nim kłócić, to ten wyskoczył przez okno. Nie jestem taka jak on! Chociaż.. Dzisiaj to.. Chciałam zrobić jej krzywdę. Chciałam zrobić krzywdę mojej przyjaciółce. Jutro podejmę decyzję. Z samego rana, teraz jestem padnięta.
***
Obudziło mnie pukanie do drzwi. To nie było pukanie. To było walenie! Szybko zbiegłam na dół chcąc nawrzeszczeć na tego debila co budzi mnie w niedzielę o 6.00 rano!
- Ty jebana ciot.. - nie dokończyłam. Bo nikogo nie było. Zaczęłam się rozglądać, ale nic nie zauważyłam. Gdy spojrzałam w dół zauważyłam czarną, sportową torbę. Schyliłam się, żeby zobaczyć co się tam znajduję. Otworzyłam torbę i zaczęłam krzyczeć jak opętana. Mogę się założyć, że całe miasto mnie słyszało. W torbie znajdowała się...-----------------------------------------------------------
No to się porobiłoooooo
CZYTASZ
Real kidnapping
FanfictionTo wszystko działo się tak szybko. Za szybko. Żyletka. Krew. Mama. Las. I on. Mój najgorszy koszmar się spełnił. Dlaczego to spotkało mnie?