Rozdział 14

5.8K 256 102
                                    

Rano, gdy się obudziłam była godzina 12. No nieźle. Obok mnie nie było Mark'a, nie dziwię się było już późno. Postanowiłam, że nie będę tracić dnia, więc po prysznicu i śniadaniu pójdę na siłownie. Będę robić jakieś ćwiczenia na ręce, bo muszę oszczędzać na jakiś czas nogę. Najpierw wypadało by się gdzieś zatrzymać, bo w Stanach zamierzam zostać na 2 tygodnie. Postanowiłam, że jednak będę na stałe mieszkać w Japonii. Mam tam dobrą pracę co mnie zdziwiło, bo nie skończyłam szkoły i nie mam żadnego doświadczenia, a tutaj nawet nie mam się gdzie podziać. Po prysznicu umyłam zęby, ponieważ zawsze myję przed i po śniadaniu co może się wydawać dziwne, ubrałam się i zrobiłam włosy. Gdy wyszłam z łazienki na łóżku siedział Mark ze śniadaniem na tacy.

- Cześć skarbie. - podszedł do mnie uśmiechnięty i pocałował mnie w policzek.

- Myślałam, że mnie zostawiłeś. - mruknęłam.

- Ciebie? Nigdy. Tak w ogóle, zjemy  śniadanie i pojdziemy do mnie.

- Czekaj. Skoro mamy pojechać do Ciebie to czemu od razu nie pojechaliśmy? - zapytałam.

- Musiałem wiedzieć, czy Jeff  wie gdzie mieszkam.

- Dobrze, więc w takim razie zjemy i możemy jechać. - puściłam mu oczko i się zaśmiałam.

Po śniadanio-obiedzie (?) wzieliśmy nasze walizki i pojechaliśmy do małego domku Mark'a. Dom był mały, ale naprawdę przytulny. Był też bogato urządzony, ale za bardzo na to uwagę nie zwracałam. Ogólnie dominowały kolory takie jak beżowy, kremowy, ale nie wiem jak reszta pomieszczeń, bo jak narazie jesteśmy w salonie.

- To.. Pokażę Ci Twój pokój, a później się coś porobi.

Po zwiedzeniu całego domu i rozpakowaniu swoich rzeczy w pokoju gościnnym, była godzina 15. Postanowiłam, że wybiorę się na siłownie. Spakowałam potrzebne rzeczy i zeszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Mark i oglądał jakiś mecz.

- Idę na siłownie. - powiedziałam na tyle głośno żeby mnie usłyszał.

- Spoko. Później przyjdą moi kumple jak coś. - odwrócił się w moją stronę.

- No dobra. Tylko bądź gotów, bo to już za dwa dni.

I tyle mnie widział. Dowiedziałam się, że siłownia nie jest tak daleko od domu, więc się przejde. Taak. To już za dwa dni, a mianowicie moja zemsta na Jeff'a. Pewnie se pomślicie skoro zemszczę się na nim za dwa dni to czemu od razu po tym nie wyjadę. Ponieważ to nie będzie zwykła zemsta. Dowiecie się dopiero za dwa dni.  

**

Na siłowni spędziłam chyba 2 godziny. Jestem padnięta. W całym moim życiu tak nie ćwiczyłam. Dokładnie to boksowałam, ale starałam się jakoś uważać na nogę. Z kieszeni moich spodni wyciągnęłam telefon i zauważyłam, że jest już 18.30. Jak ten czas szybko leci! Weszłam do domu, zdjęłam buty i nie zwracając uwagi na krzyki z salonu udałam się do mojego pokoju.

- O! Panowie cisza! Oto moja najlepsza przyjaciółka! Kaate! - krzyknął pijany przyjaciel.

- Yhym. - mruknęłam pod nosem i poszłam do łazienki wziąść prysznic.

Zimna woda.. O tak. Moje marzenie odkąd wyszłam z siłowni się spełniło. Nałożyłam kokosowy żel do mycia ciała i zaczęłam się namydlać. Włosy również umyłam kokosowym szamponem. Nie wiem jakoś jest on mój ulubiony. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem i biały top na krótki rękaw. Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki.

W TYM SAMYM CZASIE W SALONIE

( perspektywa Mark'a)

- E Mark. Gdzie masz kibel? - zapytał mnie mój kumpel. 

Chyba miał na imię Jackson. Jestem tak napity, że nie pamiętam.

- Na górze. Yy. Nie wiem. Znajdź se. - mruknąłem pod nosem i trzymając się ściany, żeby nie upaść poszedłem do kuchni, aby napić się wody.

( perspektywa Kate)

Leżałam na brzuchu na mega wygodnym łóżku i dopracowywałam mój plan na psychopatę. Normalnie se leżę to zawsze coś, a raczej ktoś musi mi mój spokój zakłócić.

- A sorry. To nie łazienka. O, skarbie masz niezły tyłek. - powiedział jakiś chłopak zapewne kumpel Mark'a.

- Masz 3 sekundy żeby wypierdalać z tego pokoju. - podeszłam do niego i spojrzałam na nawet przystojną mordę. Szkoda, że w głowie ma pusto.

- No weź nie daj się prosić. Będzie miło.

Zaczął zmniejszać odległość między naszymi ustami, a ja wpadłam na genialny plan. Pchnęłam go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem.

- W końcu zmądrzałaś. - zaśmiał się i ścisnął moją pierś jedną ręką.
Obrzydlistwo. Zdjęłam ją szybko i delikatnie zaczęłam całować jego żuchwę specjalnie omijając usta. Wstałam z niego i kazałam mu się położyć i zamknąć oczy. Gdy ten wykonał moje polecenie chwyciłam szybko nóż, który był w szafce nocnej i położyłam się na nim.

- Możesz otworzyć oczy, skarbie. - przycisnęłam mu narzędzie do gardła - Nie będę się powtarzać. Wypierdalaj.

Real kidnappingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz