Gdy ludzie Marka dali nam znać, że zbliża się Jeff zestresowałam się. Niby czekałam na to przez tyle czasu, a teraz wielce się boję? Jestem szczęśliwa, że w końcu będę mogła zrobić to na co tak długo czekałam. Wylałam tyle krwi, potu i łez żeby odegrać się na Jeffie the killerze, a teraz mam szansę to zrobić po całych dwóch latach jak nie więcej. Z oddali zauważyliśmy jakąś postać zbliżającą się do domu. Jest. Mój plan zaczął działać. Teraz muszą poradzić se ludzie mojego chłopaka. Tak. Jesteśmy razem, ale tylko ja zabije tego psychopate i nikt mi w tym nie przeszkodzi.
**
Ludzie Marka poradzili sobie doskonale. Po wejściu Jeffa do domu, jeśli tak go mogę nazwać, od razu wypuścili gaz usypiający. Psychopata zasnął od razu, a chłopacy związali go, rozebrali do bielizny i zanieśli go do piwnicy. Będzie tak samo torturowany jak ja i tym razem historia skończy się happy endem i przysięgam, że zabije każdego kto będzie chciał mi przeszkodzić. Chłopacy wraz z moim poszli obserwować dom gdyby ktoś chciał mi przeszkodzić, a ja zeszłam do mojej ofiary. Zapach się nie zmienił. Wciąż śmierdzi tu jak za pierwszym razem, gdy tu byłam. Stanęłam przed nim i czekałam aż się obudzi. Tylko mam nadzieję, że to długo nie potrwa, bo zabije go jak będzie spał, a jaką wtedy będę miała zabawę? Minęło już 10 min, a ten debil dalej se śpi. No tego już za wiele! Podeszłam do niego bliżej i uderzyłam go w twarz z liścia.- Wstawaj śmieciu! - mówiłam już, że te ściany są dźwiękoszczelne? Nie? To teraz wiecie.
- Nie śpię! - krzyknął.
- Oo.. Nie ładnie tak udawać! - wkurzyłam się.
- Czego ty ode mnie chcesz?!
- No nie mów, że nie pamiętasz.. - włączyłam światło.
- No proszę Kate.. Cóż za miłe spotkanie. Może herbatki Ci zrobić? - zakpił.
- Zaraz będziesz wył jak wilk do księżyca psie! - nerwy mi już puściły.
Podeszłam do stoliczka przy ścianie gdzie były narzędzia "tortur". A tak poważnie było dużo noży i innych takich.
- Hmm.. Co by tu wziąć.. - powiedziałam specjalnie na głos.
- Jakbyś jeszcze czymś umiała się posługiwać. - zaśmiał się.
- Zobaczymy.. - mruknęłam. - Nie jest Ci przypadkiem zimno?
Ten spojrzał na swoje ciałko by po chwili zacząć na mnie krzyczeć.
- Czemu jestem prawie goły!?
- Życie. Czas zacząć zabawę. - zaśmiałam się psychopatycznie.
Podeszłam do niego i zaczęłam jeździć ostrym nożem po jego nawet umięśnionej klatce piersiowej. Jeff zaczął krzyczeć z bólu i się nie dziwię robię to najmocniej jak umiem. Krew lała się i chlapała na moją twarz. Po chwili wzięłam pineski i uklękłam przed nim.
- Co? Chcesz mi gałe obciągnąć?!
Zaczęłam wbijać wszystkie 10 pinesek w jego łydke i udo. Jego krzyki to muzyka dla moich uszu, ale to nie koniec mojej zabawy. Wzięłam ze stolika zapalniczke.
- Nie zrobisz tego. Jesteś za słaba.. - wysyczał ostatnimi siłami.
- Jesteś pewien?
Usiadłam na niego okrakiem i przejechałam palcem po ranie na brzuchu żeby po chwili wsadzić go do środka. Jeff krzyknął, a ja się zaśmiałam.
- Fajnie się bawisz Jeffrey? - polizałam jego usta i przygryzłam delikatnie jego warge. Jeff wpił się w moje usta, a ja oddałam pocałunek. Jak bawić się to po całości. Gdy chłopak był nieświadomy, ja znowu wsadziłam palec w jego ranę. Mocno ugryzł moją warge, a ja syknęłam.
Zaczęłam zapalać i zgaszać zapalniczke aż do momentu, gdy stanęłam przed nim. Zaczęłam przypalać prawe ramię. Ojć. Zaczęło się palić. Ugasiłam płomień na jego ręce i spojrzałam na jego twarz z obrzydzeniem i stwierdziłam, że zemdlał z wycieńczenia. Wyszłam z pokoju zostawiając tam chłopaka i poszłam przed dom.
- Niech ktoś idzie go opatrzeć. Macie zostać z nim przez całą noc. Nie możecie opuścić miejsca pracy. Nie możecie spać ani się zmieniać. Nie możecie nawet mrugać. Do roboty!
-----------------------------------------------------------
Wiem.. Jestem okropna..
CZYTASZ
Real kidnapping
FanfictionTo wszystko działo się tak szybko. Za szybko. Żyletka. Krew. Mama. Las. I on. Mój najgorszy koszmar się spełnił. Dlaczego to spotkało mnie?