**
- Nie wiem! Moi obserwatorzy widzieli jak Jeff podaję sobie rękę z Twoim ojcem. - westchnął.
- Co za wstrętna gadzina. - mruknęłam pod nosem.
- Jedziemy teraz do hotelu. - spojrzał na mnie.
Mark położył swoją rękę na moim udzie i zaczął nią jeździć w górę i dół. Nie przeszkadzało mi to, a stwierdzam, że nawet to było miłe. Gdy dojechaliśmy do hotelu Mark oznajmił, że wszystko załatwił i moje walizki są już w pokoju. Zbyt zmęczona żeby cokolwiek powiedzieć powiedziałam tylko ciche dzięki i weszliśmy do windy. Nie zwracałam za bardzo uwagi, które to jest piętro, ale było serio wysoko. Co on wybrał miejsce kurwa na dachu? Weszliśmy do pokoju i zauważyłam, że jest on nawet spoko. Mały, ale przytulny. Ściany były w kolorze beżowym, na środku pokoju był duży, puchaty dywan, łóżko było duże co mnie niezmiernie cieszyło, bo będę mogła się rozwalić na nim w nocy. Piękny, słoneczny dzień widziałam przez okna na całą ścianę i zauważyłam również wielkie zasłony. Były jakieś drzwi zapewne do łazienki, ale jestem zbyt leniwa żeby zobaczyć jak wygląda. Rzuciłam się na wielkie łóżko, ale po chwili mocno syknęłam. Zapomniałam, że mam rany.
- Musisz mi pomóc, Mark.
- Mam kolegę, który jest lekarzem. Będę miał u niego dług, ale liczy się twoje zdrowie.
Uśmiechnął się i wyszedł z pokoju zapewne zadzwonić. Miałam kilka ran, ale były one małe, więc postanowiłam, że sama je odkarze.
Lekarz przyjechał po godzinie, a mi już było słabo, straciłam dużo krwi. Dał mi jakieś środki, przeczekaliśmy 15min i zaczął szyć. Nie mogłam ma to patrzeć, okropne. Nie trwało to jednak długo, na szczęście nóż nie naruszył żadnego mięśnia. Poszłam się wykąpać chociaż z tymi plastrami i bandażami trochę trudno było. Położyłam się do łóżka i nie zwracając uwagę na nic położyłam się spać.
Pov. Jeff
- Kurwa! - Krzyknąłem głośno i zrzuciłem wszystkie rzeczy z biurka Kate. Odkąd wyjechała zacząłem mieć na jej punkcie obsesję. Podnieca mnie to, że się tak broni i ucieka ode mnie. Mała, słodka dziewczynka wyrosła na dużą i silną dziewczynę. Jeszcze te blizny na jej twarzach, boże.. Przygryzłem delikatnie wargę i zaczęłem myśleć o tym co bym z nią robił. Jakbym jej wkładał nóż w brzuch. Położyłem się na jej łóżku i powąchałem jej poduszkę. Wciąż pachnie jak ona, zamknąłem oczy i starałem się zasnąć, gdy wparował nagle jej ojciec. Wysoki, wysportowany i nawet przystojny facet ze starym zarostem na twarzy. Trzymał w ręce butelkę piwa i uśmiechnął się do mnie.
- Co się stało? - zapytał i usiadł koło mnie.
- Pragnę zabić twoją córkę, ale zdążyła mi uciec.
- Przecież mówiłeś, że nie chcesz jej zabić. - wstał szybko i patrzył się na mnie ze złością.
- Jesteś strasznie naiwny, wiesz?
Również wstałem i wbiłem mu nóż w gardło. Chwilę patrzyłem jak się krztusi, ale po chwili upadł już na ziemię. Zatargałem go do łazienki i z trudem wsadziłem go do wanny. Ten człowiek waży chyba tonę. Założyłem maskę, rękawice i kombinezon. Wziąłem kwas i polałem nim jego twarz, a później resztę ciała. Chwilę posiedziałem tam i wyszedłem. Zebrałem wszystkie środki czystości i zacząłem wycierać krew. To nie w moim stylu, ale zaczęłam też sprzątać resztę domu. Od dziś jest mój. Wróciłem do łazienki i wrzuciłem kości do wora.
***
CZYTASZ
Real kidnapping
FanfictionTo wszystko działo się tak szybko. Za szybko. Żyletka. Krew. Mama. Las. I on. Mój najgorszy koszmar się spełnił. Dlaczego to spotkało mnie?