15

177 18 0
                                    

Cisza.

Po słowach Oriona zapadła cisza absolutna. Rozalia nie wiedziała co powiedzieć. To nawet nie były oświadczyny! On jej, do cholery, oznajmił, że zostanie jego żoną! Żoną wilkołaka! Stała jak ogłuszona, gdy król wyjaśniał Gawinowi jego nowe obowiązki.

A jej przyjaciel został jej osobistym strażnikiem! To nie było złe. Koszmarem była sytuacja, która do tego doprowadziła! Roza miała wrażenie, że ściany się kurczą, a wielkie, kryształowe żyrandole zaraz spadną jej na głowę. Dusiła się. Dusiła się w sali tronowej! Czuła jak serce wybija szaleńczy rytm i była pewna, że obaj panowie też to słyszą. Z trudem próbowała odzyskać panowanie nad sobą, ale nie wychodziło jej. Dłonie jej się trzęsły, a przed oczami widziała tylko cienie. Jedyne, co osiągnęła, to beznamiętny wyraz twarzy połączony ze sztywną postawą.

-Możecie odejść. Moja narzeczona powinna odpocząć – oznajmił Orion. Gawin chwycił łokieć Rozalii i wyprowadził ją.

-Wytrzymaj – szepnął, gdy mijali strażników. Żaden nie wyglądał na poinformowanego o planach króla. Gawin prawie biegiem pokonał całą trasę do komnat Rozalii, przy okazji ciągnąc ją za sobą. Z rozmachem otworzył drzwi, wepchnął ją do środka. Roza chwyciła go za ramię w stalowym uścisku. – Spokojnie, cii – pogłaskał ją po głowie. – No już, cii – dopiero po chwili dotarło do niej, że szczęka zębami. Nogi w końcu odmówiły jej posłuszeństwa i osunęła się na podłogę, zemdlona.


***


Obudziła się z niejasnym wrażeniem, że coś było nie tak. Patrzyła na sufit w swojej sypialni. Czemu tu? Skąd się tu wzięła? Była w...

Wspomnienia uderzyły w nią nagle. Zacisnęła powieki.

To się nie wydarzyło. Nie możliwe. Nie!

Pisnęła.

-Ocknęłaś się, dobrze – Gawin położył jej chłodną szmatkę na czole. Natychmiast otworzyła oczy.

-Powiedz, że to się nie stało! – jęknęła z przerażeniem, ale Gawin ponuro pokręcił głową.

-Odpoczywaj. Nikomu nic nie powiedziałem. Lepiej, by nikt nie wiedział... Ale niedługo wszyscy się dowiedzą – szepnął. – Człowiek żoną wilkołaka! – powiedział. Zerknął na Rozę.

-Gawin! Ratuj! – poprosiła błagalnie. Spróbowała się podnieść, ale przyjaciel unieruchomił ją stanowczo. – Gawin...!

-Roza, uspokój się, proszę! Coś wymyślimy, obiecuję, ale na razie... Uspokój się! – rzucił. Ale Roza wiedziała. Nie mógł jej pomóc. Nikt nie mógł. W tym świecie słowo króla było prawem. Zakrztusiła się powietrzem.

O Boże! Jak to się stało?


***


Dużo później, gdy już ataki paniki przestały ją dręczyć, Gawin wciąż siedział przy jej łóżku. Nie zostawił jej, gdy budziła się co jakiś czas z wrzaskiem. Uspokajał. Inaczej Roza oszalałaby. Tak po prostu. Zwyczajnie. Strach rzucił ją w objęcia załamania nerwowego. 

Demoniczne Bliźniaczki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz