11

212 14 0
                                    

Roza siedziała przy stole delektując się eklerkami. Gawin siedział naprzeciwko i zajadał się swoim deserem, aż się cały ubrudził. Roza na razie nie powiedziała na ten temat ani słowa. Cóż, nie musiała. Wyśmieje go potem.

Na razie najważniejsze były eklerki! Z czekoladą! W życiu nie jadła tak dobrej czekolady! Nie wiedziała, co do niej tu dodawali, ale była przepyszna! Rozpływała się w ustach, a jej smak... Boże! Niebo!

Widząc jej zachwyconą twarz, Gawin śmiał się na całego. Ale dla Rozalii to nie było ważne. Cieszyła się jak dziecko, gdy serwowano jej jakiś słodki deser. I wychwalała tutejszego kucharza pod niebiosa. Co podobno wywoływało plotki, ale za każdym razem, gdy miała ochotę na coś słodkiego, dostawała jakiś cudowny deser. Czasem prosty, jak eklerki, a czasem wymyślny, jak małe dzieło sztuki. Nie miała zamiaru narzekać! Sama w życiu niczego nie ugotowała. Może poza herbatą...

-Już skończyłaś? – Gawin wycierał usta chusteczką. Haftowaną. Złotem. Cóż, królewski kuzyn...

-Tak – oznajmiła rozmarzonym tonem.

-Muszę kupować kobietom czekoladki. To działa lepiej niż kwiaty – skwitował jej rozanieloną twarz.

-A pewnie! Po co komu wiącha badyli? – skrzywiła się Roza. – Kwiatki zwiędną i po nich, a czekolada? Mmm można się delektować bez końca!

-No, czekoladki też się kiedyś kończą...

-Ale czekolada ci nie zwiędnie!

-Czasem zastanawiam się, czy jesteś poważna...

-Cóż, jestem wyjątkowa – wycelowała w niego palec. Gawin roześmiał się.

-Skromności ci brakuje!

-Każdy ma jakieś wady – stwierdziła filozoficznie. Czekolada nastrajała ją optymizmem. Była najedzona, wesoła i zadowolona z życia. Od dawna tak nie było. Na ziemi była wiecznie zestresowana i przemęczona, ale tu? Tu robiono wszystko za nią. Absolutnie wszystko. Cud, że na samotne kąpiele jej pozwalano! Poza tym nie musiała pracować. Mogła się uczyć, a od kiedy Gawin się pojawił, miała inteligentnego, dowcipnego i wesołego partnera do rozmów. Całkowita pełnia szczęścia.

Cieniem na tą radość kładł się fakt, że mimo wszystko była w obcym świecie, wśród nieśmiertelnych. I, że gospodarz tego zamku miał tajemnicze zamiary względem jej osoby. Orion póki co nie wrócił i nie zapowiadało się, by szybko postawił nogę w Hold. A Roza jakoś za nim nie tęskniła. Zaowalone groźby, sztywne maniery i denerwująca służba, biegająca wokół króla na paluszkach... Zdecydowanie za dużo jak na ludzką kobietę. Jedną, samotną i nota bene bezbronną.

-To co teraz? Chcesz odpocząć? Sjesta? – zapytał Gawin, wyciągając się w fotelu. Zupełnie łamał przy tym zasady dobrego wychowania. Ale jego akurat to nie obchodziło. Właściwie, niewiele go obchodziło.

-Może... W sumie, wiesz co porabia twój kuzyn? – wydawało się, że Gawin wzdrygnął się na wzmiankę o kuzynie. Chwilę zwlekał z odpowiedzią.

-Nie – odparł w końcu. – Orion nie tłumaczy się nikomu ze swojego postępowania – skrzywił się wyraźnie.

-A kiedy planuje wrócić?

-Nie wiem! – rzucił z rozdrażnieniem. Skoczył na nogi. – Wybacz, ale muszę już iść. Zobaczymy się jutro – i szybko opuścił salon. Rozalia patrzyła przez chwilę na drzwi, za którymi zniknął Gawin. Co w niego wstąpiło? Nigdy się tak nie zachowywał! Właściwie wobec niej był ujmująco uprzejmy. Trochę jak starszy brat. Opiekun. Ale tym razem Rozalia zrobiła coś, co go wyraźnie zirytowało. Pytania o Oriona? Chyba nie były nie na miejscu? Nie miała pewności.

Dlatego wyszła z salonu. Pod drzwiami nie stała już straż. Gawin ich odwołał, by Roza mogła swobodnie poruszać się po zamku i nie czuć się źle z powodu szwendających się za nią strażników. Zastanowiła się, gdzie Gawin mógł pójść... Szybkim krokiem przemierzała znajome korytarze. Aż skręciła do wschodniego korytarza. Orion zabronił jej tu przychodzić. Gawin też nigdy jej tu nie zabrał. Rozalia nie miała pojęcia dlaczego. Co oni tu ukrywali? Albo kogo? Zamyślona, chwyciła suknię i podążyła pustym korytarzem. Z zaskoczeniem stwierdziła, że im dalej, tym bardziej zapuszczony się zdawał! Patrzyła na kandelabry pokryte pajęczynami, wszechobecny kurz i mrok. Tylko światło gwiazd wpadało przez wysokie, nieumyte okna. I dzięki temu mogła iść i nie zgubić drogi. Zamek Oriona był ogromny. A ona zwiedziła tylko część oficjalną. Nigdy nie była w pomieszczeniach dla służby, nigdy nie widziała koszar, ani lochów. Ani prywatnych komnat króla. I wschodniego skrzydła.

W końcu zatrzymała się przed ostatnimi drzwiami. Ręka ją zaświerzbiała. Chciała tam wejść. Chciała dowiedzieć się co znajduje się za drzwiami.

I bała się.

Co jeśli jakimś cudem Orion się o ty dowie? Ale jak? Nikogo tu nie było! Poza nią. Obróciła się i sprawdziła, czy aby na pewno jest sama. A potem wróciła do przyglądania się drzwiom. Na klamce była pajęczyna. Krzywiąc się, wytarła ją w suknię. A potem nacisnęła.

I weszła do środka.

Cicho zamknęła drzwi, które o dziwo, nie skrzypiały. Rozejrzała się dookoła i poczuła dziwne rozczarowanie.

-Tylko biblioteka – potrząsnęła głową. Mała, bo mała, ale biblioteka. Było za ciemno, by coś zobaczyć, ale widziała regały pełne książek i dziwne przyrządy. Nie mogła nawet określić do czego służyły. Coś jak probówki widywane w laboratoriach chemicznych, dziwne, metalowe przyrządy, przypominające kątomierze, i coś jak teleskop. Zerknęła w górę. Sufit był ze szkła! Rozdziawiła usta. Niesamowite! Podeszła do teleskopu absolutnie nieprzypominającego w niczym tych znanych jej z ziemi. Zerknęła w okular. Wielka machina wycelowana była prosto w gwiazdy. I nic poza gwiazdami nie widziała.

Czemu ktoś zamknął bibliotekę?

Albo pracownię naukową?

Bo czym innym było to pomieszczenie?

Wyglądało na opuszczone od dawna. Zakurzone, wybrudzone. Stare. I to stęchłe powietrze! Laboratorium? Czyje? Oriona? Czy król wilkołaków parał się nauką?

Niestety, było za ciemno, by mogła przejrzeć papiery na biurku. Ale postanowiła, że tu wróci. W świetle dnia, gdy zamek był uśpiony. Wtedy nic jej nie powstrzyma przed odkryciem tajemnicy tej komnaty.

Gawin i Orion mieli wiele sekretów. Ale dzięki temu pierwszemu Roza poznała przynajmniej sposób, w jaki mogła bezszelestnie poruszać się po zamku pełnym nieśmiertelnych istot.

I Bóg jej świadkiem, zamierzała wykorzystać wszystko czego się tu nauczyła ostatnio!    

Demoniczne Bliźniaczki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz