ascenseur [ 2 ]

2.4K 245 93
                                    

jak zwykle, mamy bardzo śliczną nadzieję, że wam się spodoba i że będziecie w miłości z tym dzieckiem.
miłego weekendu, robaczki!

Yoongi doskonale zdawał sobie sprawę, że testy nieubłaganie zbliżają się do zagubionego wśród notatek i książek licealisty, a przy tym, że od wyników najbliższych kilku egzaminów zależy jego ocena na pierwsze półrocze. A od znienawidzonego angielskiego zależał jego dyplom ucznia roku i stypendium, które dostawał przecież co rok. I mimo, że nie potrzebował wielu pieniędzy, bo ojciec zawsze dbał o to, by jego syn miał w portfelu dużo więcej od swoich rówieśników, to świadomość, że pani Choi pozbawi go tych kilku setek, napawała go nieopisaną złością. Ktokolwiek inny, byle nie ona, powtarzał, jak mantrę. Ocena niedostateczna nie wchodziła w grę. Generalnie nic poniżej czwórki nie wchodziło w grę, jeśli mówiłby o innych przedmiotach. No właśnie. Innych. A sen z powiek zbierały mu w ten weekendy kolejne słówka, których pisownia i wymowa pozostawała dla niego zagadką. W dodatku temat był ściśle związany z Wielką Brytanią, a on miał w poważaniu zarówno Elżbietę Pierwszą, jak i ostatnią, zupełnie jak klimat na wyspach i perły zabytkowe w Londynie. Ale czytał, studiował kolejne strony i literował w myślach nazwiska i określenia. Zrobił wszystkie zadania z tylnych stron książki, by potem odkryć, że większość miał źle. Tu użył nieodpowiedniego czasu, tu nie zrozumiał polecenia zapisanego po angielsku, tam nie odmienił czasownika, a jeszcze gdzie indziej pomylił „has" z „have".

Yoongi przełknął gromadzącą się w jego gardle gulę i z hukiem oparł łokcie o swoje drewniane biurko, które aż zatrząsało się. Schował twarz w dłoniach i zamknął oczy.

Dwa zadania miał dobrze. Dwa, na pierdolone trzydzieści. To nie było nawet dziesięć procent, nie mówiąc już o pięćdziesięciu, jakich potrzebował do chociażby dwójki.

— Ogarnij się — powiedział sam do siebie i spojrzał ponownie na otwartą książkę. Przeczytał na głos krótki tekst przy kolejnym poleceniu. — To nie może być takie trudne.

A z każdym kolejnym zadaniem załamywał się coraz bardziej i dochodził do wniosku, że to jednak jest takie trudne. A gdy łzy bezsilności w oczach rozmyły mu obraz, położył twarz na podręczniku i zmoczył nimi flagę Walii, marszcząc nieładnie papier w tym miejscu.

Yoongi całe życie starał się być najlepszy. Właściwie w żadnej szkole nie było mu równych. Wielu miało podobne wyniki, ale nigdy nie lepsze, co najwyżej takie same. Rodzice byli z niego zawsze dumni, a jemu to wystarczało. W końcu był ich jednym synem, w którym pokładali wszystkie nadzieje. Nie mógł sobie pozwolić na nieprzygotowania w szkole. I to nie tak, że Min Yoongi miał wrodzony talent do zdawania wszelakich testów. Nie. Min Yoongi po prostu lubił się uczyć i poświęcał temu zdecydowaną większość swojego wolnego czasu. Gdy był mały, jego koledzy biegali po podwórku, a on powtarzał tabliczkę mnożenia. Gdy tamci odkrywali coraz to nowsze gry komputerowe, on wolał czytać grubaśne lektury. Dopiero jakiś czas temu, gdy poznał Namjoona, zaczął choć trochę przypominać względnie normalnego nastolatka, ale nawet mimo to, spędzał przy biurku po kilka godzin dziennie. Szkoła średnia to nie był spacerek, a bieg i to dość długi, a Yoongi zawsze wolał krótkie dystanse. By być na bieżąco, musiał uczyć się systematycznie. Gdy tylko coś mu umykało, odbijało się to na jego ocenach, a to było dla jego zawyżonego ego wyniszczające.

A ostatnio nic nie robił tylko uczył się tego pieprzonego języka obcego. Wiedział, że jeśli zaniedba inne przedmioty, będzie z nim jeszcze gorzej, ale przecież nie mógł poprawiać czwórki z chemii na piątkę, kiedy groził mu komis z angielskiego. Nie miał pojęcia co robić.

Odszedł od biurka dopiero grubo po dwunastej. Owinął się w koc, który od jakiegoś czasu leżał pod jego krzesłem. Był tak zaabsorbowany czytaniem, że nawet nie zauważył, gdy materiał sunął się z jego ramion. Chwycił w dłonie dwa, puste kubki po herbacie i jeden po kawie i wyszedł z pokoju, chcąc odstawić je do zlewu w kuchni. W domu było cicho, telewizor były wyłączony, więc był przekonany o tym, że jego ojciec śpi. Ten jednak opierał się o blat i wpatrywał się w ekran swojej komórki. Gdy zauważył syna, szybko schował urządzenie do kieszeni spodni.

havana ➽ sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz