le vide [ 22 ]

840 134 39
                                    

Kolejne mocne pchnięcie i kolejny głośny jęk, a po nim znów i znów to samo. Hoseok nie oszczędzał ani swoich sił, ani mojego ciała. Dzisiejszy seks miał sprawić, że na jutrzejszych wykładach nie usiądę, oczywiście o ile w ogóle wybiorę się na zajęcia. Raczej nie. Będę wolał leżeć w łóżku i płakać, moczyć poduszkę i nie przejmować się tym, że mama coraz bardziej się martwi. Ale teraz starałem się nacieszyć ciepłem i bliskością Junga, skoro jeszcze teraz go miałem. Jeszcze przez chwilę, czy dwie.

Przycisnął moją głowę do materaca, a ja uniosłem wyżej biodra, pozwalając mu na jeszcze ostrzejsze ruchy. Zagryzłem wargę, kiedy palce Hoseoka pociągnęły za moje włosy.

- Och, boże... - sapnąłem, zaciskając się mocno wokół jego członka, który dalej mnie posuwał, tak szybko i mocno jak tylko mógł. Powoli sam traciłem siły i już miałem wrażenie, że więcej nie dam rady. Kolana nie mogły utrzymywać dłużej mojego ciężaru, a serce biło jak oszalałe, uderzając o moje żebra.

Hoseok był zawsze taki dobry w łóżku, zawsze mnie podniecał. I nawet jeśli dzieliło nas sporo lat różnicy i to on był tym dorosłym i odpowiedzialnym, to miałem wrażenie, że i tak ma zawsze więcej energii ode mnie. Dlatego po jakimś czasie po prostu bezwładnie leżałem na łóżku, dalej czując go w sobie, dalej słysząc jego oddech przy uchu dopóki nie skończył i nie puścił moich włosów.

Głowa opadła mi na poduszki. Westchnąłem, a on wstał i od razu poszedł pod prysznic. Byłem cały od potu i nasze nasienia mieszały się na moim ciele, ale na razie nie chciało mi się wstawać. Leżałem więc spokojnie, normując swój oddech, wdychając zapach jego pościeli.

Jego sypialnia była prawie pusta. Zdjęcia i obrazki ze ścian zniknęły. Leżały teraz na dnie walizki, podobnie jak ubrania, które udało mu się zmieścić, jak resztę rzeczy. Zostały tylko meble, które były tu już, gdy się wprowadzał. Co mógł to sprzedał, więc w pustym pokoju było teraz tylko łóżko z pościelą do wyrzucenia rano i jedna z etażerek, na której były nasze telefony podłączone do ładowania. Nic więcej.

Tak samo wyglądała reszta pomieszczeń. Salon był wyczyszczony do cna, a w lodówce kuchni było jedynie światło i reszta wody, którą następnego dnia dopiliśmy i wyrzuciliśmy.

Zamknąłem oczy. Bywałem w tym domu tak często, że pamiętałem już gdzie w kuchni stały kubki do herbaty, a gdzie była mąka. Wiedziałem do której szuflady zajrzeć, gdy skończy się papier w toalecie. Spędzałem tu wakacje, kiedy jeszcze nikt nie wiedział, że spotykam się z Hoseokiem, a nie Taehyungiem, czy Namjoonem, jak to wmawiałem ojcu, mimo tego, że z żadnym z tych chłopaków nie miałem już kontaktu, podobnie jak z Jiminem, który chyba był moim jedynym prawdziwym przyjacielem. Był.

A teraz ten dom stał pusty. Już jutro właściciel zabierze klucze i już nie będę miał po co tu wracać. Nie będzie tu Hoseoka i ta myśl sprawiała, że czułem się tak samo pusto, co lodówka, tylko, że już nawet bez wody, bez światła.

Hoseok wrócił z łazienki i położył się obok mnie, wcześniej uchylając okno, by trochę wywietrzyć. Wtuliłem się w niego, a on objął mnie ramieniem. Nie rozmawialiśmy dziś za dużo, bo i nie było o czym mówić. Ja musiałem zostać tutaj, a jego czekała nowa praca z daleka ode mnie. Może było coś w tym kraju kwitnącej wiśni, że po prostu lubił zabierać to, co należało do mnie?

- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał - powtórzyłem, zupełnie jak wtedy, gdy parę tygodni temu powiedział mi w restauracji o nowej pracy.

- Muszę - wyjaśnił krótko, zaraz dodając, że już o tym rozmawialiśmy i to nie raz.

Bo nie chciałem go puścić, nie chciałem dać mu odejść, więc walczyłem i namawiałem go, by jednak poszukał czegoś innego, by zastanowił się nad pozostaniem w Korei, by wybrał m n i e zamiast pracy.

havana ➽ sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz