rêves et peurs [ 19 ]

955 128 32
                                    

Yoongi skubał rąbek swojego swetra, co jakiś czas jedynie zerkając w górę, na bawiącego się jego włosami Hoseoka. Miał niezadowoloną minę i musiał się powstrzymywać, by się nie rozryczeć, jak ostatnia baba przed Jungiem. Nie chciał znów wychodzić przed starszym na cipę, ale łzy same cisnęły mu się do oczu.

Hoseok przeczesał ciemne włosy chłopaka, a potem kciukiem pogładził jego policzek. Nie naciskał na rozmowę, tylko cierpliwe czekał, aż Yoongi sam ponownie się odezwie.

- No i wtedy ona powiedziała, że rozwiodła się z Kisumim - dokończył opowieść na jednym wdechu. Spojrzał w oczy ukochanego, szukając pocieszenia. - Rozumiesz? Rozwiedli się. Jeszcze na moich urodzinach opowiadała, jaki to on nie jest wspaniały, a teraz? I co ona w ogóle robi w domu skoro to już nie jest jej dom - zezłościł się Min, po chwili jednak uspakajając się trochę. Był cały w emocjach, ale i atak czuł się lepiej niż wczoraj.

Hoseok dalej milczał. Poznał już wersje tej historii od ojca Yoongiego, a teraz przyszło mu się mierzyć z tą samą opowieścią, jedynie z drugiej perspektywy. Z tego, co jednak zauważył to to, że Jihyun chyba zbyt surowo widział siebie samego w oczach syna. Yoongi teraz źle mówił tylko o matce.

- Szkoda mi tylko taty - wykrztusił w końcu, nie mogąc powstrzymać tej jednej łzy, która wydostała się na zewnątrz, ale Hoseok szybko ją otarł. - Tata ma prawo układać sobie życie na nowo. Pani Jiren jest świetna i jeśli coś z nią nie wyjdzie tacie przez mamę, to... - uciął, ale wiadomym było że za tą ciszą kryły się jakieś groźby. Hoseok znów pogładził kciukiem jego blady, lekko mokry polik.

- A czego byś chciał, Yoongi? Jak by było najlepiej?

- Najlepiej? - parsknął, choć nie chciał tym urazić starszego. - Najlepiej by było, gdyby ktoś podstawił mi pod nos wehikuł czasu. Rodzice mogliby wtedy jeszcze sobie wybaczyć, mama nie poleciałaby w świat, a raczej po prostu nie uciekłaby do nowego męża do Kioto, a tata może bardziej skupiłby się na naszej dwójce, nie na pracy. Mama byłaby w idealnym świecie bardziej wyrozumiała, a ja poczułbym w końcu, że moja rodzina nie jest jednym wielkim żartem. Ale wehikułu nie ma i nie będzie, dlatego też nie będzie nigdy "najlepiej". Teraz jedyne czego chcę to, by mama zniknęła, a tata w końcu wyznał Jiren, że za nią szaleje.

- Myślałem, że do rodzicielki będziesz mniej bojowo nastawiony.

- Sam już nie wiem, co myśleć - przyznał Yoongi, przewracając się na bok. Leżał nadal na sofie w mieszkaniu Hoseoka i skubał swoje ubranie, co jakiś czas czując jak palce starszego przeczesują mu włosy. Kolana Hoseoka nadawały się nie tylko do siedzenia na nich, ale i do leżenia. - Chciałem, by jej też się udało. By Kisumi dał jej to, czego nie potrafił dać tata. Nie jestem już dzieckiem i wiem, że sprawy sercowe nie są proste, a skoro rodzice się rozwiedli i w końcu po takim czasie tata zaczął normalnie funkcjonować to dla mamy nie ma już tu miejsca. Czy to brzmi okrutnie?

Hoseok pokiwał głową na "nie", ale naprawdę nie spodziewał się takiej postawy Yoongiego. Jihyun zarzekał się, że chłopak będzie przeszczęśliwy, jak zobaczy mamusię, a tu taka niespodzianka. Chociaż Yoongi sam mówił, że kobieta bardzo się zmieniła, że już nie umie z nią tak swobodnie rozmawiać, że dystansuje się i o nim zapomina. Nic dziwnego więc, że skoro weszła z butami z powrotem do ich życia to zaprotestowali.

- I co teraz?

- To zależy od taty - odparł młodszy, mając do siebie o te słowa pretensje. Nie chciał zrzucać tej odpowiedzialności na ojca, ale też nie chciał się wtrącać. Wiedział tylko, że nawet jeśli w jakiś magiczny i niezrozumiały sposób Sun i Jihyunowi, czyli jego świętym rodzicom udałoby się odbudować małżeństwo to ono i tak byłoby sztuczne, wymuszone, nieszczęśliwe, a z plusów to może jedynie wygodne. Mama miałaby gdzie mieszkać, a tata czułby, że odzyskał choć skrawek tego, co stracił, a z czego utratą długi czas nie mógł się pogodzić. - Jest mi tylko przykro, że wczoraj nie było cię ze mną, by mnie pocieszyć - dodał niedługo potem obrażony Yoongi, marszcząc swoje brwi. Znów spojrzał w górę, by wyłapać wzrok starszego. - Potrzebowałem cię.

havana ➽ sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz