garde-moi près [ 16 ]

1.1K 140 64
                                    


Ich usta ślamazarnie się o siebie ocierały, podczas gdy ich ręce nie wiedziały, gdzie się zatrzymać. Te Hoseoka - ciepłe błądziły pod koszulką młodszego chłopaka, zahaczały o jego sterczące sutki, o wystające żebra. Te Yoongiego - zawsze chłodne, łapały raz po raz za czarne włosy starszego, potem starały się znaleźć dla siebie miejsce na jego karku. A usta? Połączone były w zaskakująco powolnym, ale naprawdę intymnym pocałunku. Nic tylko złączone wargi, a pomiędzy nimi trochę śliny. Nic, a jednak wiele. Tak wiele, że Yoongi od samego początku szalał i cholernie się niecierpliwił.

Marzył o tym odkąd tak naprawdę tajemniczy smirk zawładnął jego myślami. Jak smakuje, jaki jest, zastanawiał się, a nierzadko przy tych fantazjach ręce schodziły w dół jego brzucha. Chociażby jak wtedy, gdy Hoseok zostawił u niego swoją marynarkę.

Teraz nie musiał zdawać się na marzenia, czy niegrzeczne pragnienia. Teraz miał mężczyznę tylko dla siebie na całą noc, cały poranek i kolejny dzień. Miał jego pachnące mydłem i szamponem ciało, jego ciepło, a raczej żar tak blisko, że w końcu miał okazję się sparzyć. Korzystał z tego, oddając każdą drobną pieszczotę, czekając na rozwój wydarzeń, nawet jeśli trochę się tego bał.

W jego wyobrażeniach był właśnie tym, o którego się dba, którego ktoś może podziwiać albo wykorzystać. A Jung był idealnym kandydatem do tego właśnie wykorzystania. Chciał mu się oddać całkowicie, bo skoro duszę mu zaprzedał, to dlaczego miałby zostawić sobie ciało? Ciało, które tak bardzo pragnęło więcej i więcej i więcej i więcej.

Jęknął cicho w usta starszego, gdy ten zawędrował dłońmi na jego nagą klatkę piersiową. Szlafrok młodszego szybko spadł na ziemię. Yoongi pomyślał, że musi być bardzo łatwy, skoro od tak dał się omotać, pozwolił starszemu na te gesty, które już się wydarzyły i te, na które dopiero przyjdzie pora, ale miał to gdzieś. Każdy mógłby go teraz wyzywać od puszczalskich, ale on i tak nie porzuciłby swojego planu oddania się Hoseokowi, jeśli ten tylko będzie tego chciał. A chciał. Dlatego teraz zszedł ustami z warg Yoongiego na jego szyję, pachnącą lekką, kwiatową perfumą, którą ten spryskał się po prysznicu.

Nie zostawiał po sobie krwistych śladów. Pewnie dlatego, że uważał to za dziecinne. Gimnazjaliści zostawiali sobie na skórze ślady, które jakby miały świadczyć o czyjejś przynależności. Jakbyś zakładał łańcuch na kundla, by za daleko nie uciekł. Maliny na czyimś ciele miały odstraszać potencjalnych absztyfikantów, ale wzbudzały jedynie śmiech i politowanie. Matki potrafiły za nie dać w twarz, a nauczyciele krzywo patrzyli na to, co z dumą prezentują uczniowie. Tak nisko upadliśmy, że pokazujemy innym, chwalimy się wręcz tym, że ktoś nas przeleciał?

Obyło się bez widocznych maków. Nie było ich rano ani na szyi, ani brzuchu Yoongiego. Hoseok za to upodobał sobie jego uda.

Yoongi położył się na plecach na środku łóżka, podkurczając lekko nogi, gdy Jung się od niego odsunął. Szybko te pozycja uległa zmianie, kiedy starszy złapał za chude łydki chłopaka i rozstawił jego nogi, robiąc sobie między nimi miejsce. Przycisnął dłonią jedną nogę młodszego do pościeli. Jego kciuk wbijał się w delikatne ciało tak mocno, że z łatwością zostawiał po sobie siniaki. Odciśnięte palce wyglądały brutalnie, ale Yoongi nie odczuwał za dużego bólu, a przynajmniej nie wtedy. No ale w końcu Hoseok był mężczyzną, powtarzał sobie. Dorosłym mężczyzną, który za długo już bawił się w uprzejmości, więc nic dziwnego, że w końcu chciał dostać to, co mu się należało. A Yoongi nawet polubił tę myśl, że jest jak nagroda, bo w końcu każdy chce wygrać nagrodę. I przez to, że Jung patrzył na niego nie jak na małego chłopca, sierotę z angielskiego tylko jak na smakowity kąsek nawet nie pomyślał, że nagroda to jednak rzecz, a on nadal pozostaje tylko dzieciakiem.

havana ➽ sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz