elle ne reviendra pas, papa [ 9 ]

1.3K 179 75
                                    

Lotnisko było prawie puste, gdy Min siedział na krzesełkach blisko tablicy informacyjnej. Najbliższe odloty, przynajmniej z tego, co mówili urządzenie zaczynały się za  godzinę, a jedyny przylot jaki widniał na tablicy bez opóźnienia był właśnie z Kioto. Yoongi obserwował krążącego niedaleko wyjścia ochroniarza, a potem grupę obcokrajowców, którzy zapewne pomylili loty. Zegarek wskazywał na za dwie szesnastą. Nabrał powietrza do płuc, wdychając ostry zapach perfum, jaki pozostawiła po sobie obca kobieta, chwilę wcześniej odchodząca w stronę kantoru. Lekko trzęsącą się dłonią poprawił i tak perfekcyjnie ułożone włosy. Chciał wyglądać dobrze przed mamą, z którą nie widział się szmat czasu. Miał też świadomość tego, że był dla niej jak otwarta książka z emocjami. Gdy tylko ta przelotnie spojrzałaby na jego buzię, byłaby w stanie wyczytać z niej dosłownie wszystko. Wiedziała, że był zawstydzony, szczęśliwy czy zmartwiony, a nawet głodny. I był mieszanką wszystkich tych uczuć, czego mimo wszystko nie chciał pokazywać.

Chciał, by jego mama powiedziała "o raju, Yoonie, jak ty wyrosłeś!", zamiast "znowu kiepsko sypiasz, skarbie?". I to nie tak, że nie spał, ba! Spał ponad dziesięć godzin, a czuł się, jakby zamknął powieki na ledwie cztery minuty. Nawet kawa nie pomogła, a stres nie polepszał jego stanu.

Jednak to w jednej chwili stało się nieważne, bo właśnie w jego stronę zmierzała Yongsun.

Jednak nie Min Yongsun, a Kagami Yongsun.

Miała dużo chudsze ramiona, niż podczas wakacji, podczas to których widzieli się ostatnio. Włosy spięte miała w luźnego koka, a na nosie miała okulary w matowych oprawkach. Ciągnęła za sobą fioletowa walizkę i sprawiała wrażenie, jakby wysokie obcasy wcale jej tego nie utrudniały. Szła przed siebie z onieśmielającym uśmieszkiem, a gdy wypatrzyła syna na jednej z ławek, pomachała do niego radośnie i przyspieszyła kroku, na co Yoongi praktycznie zerwał się z miejsca. Niczym mały chłopiec, popędził w stronę rodzicielki i gdy ta wystawiła przed siebie ręce, wleciał wprost do uścisku. Dwójka zatoczyła się do tyłu, mało co nie łamiąc wysokich, zapewne drogich butów, na co brunetka zachichotała dźwięcznie, podczas gdy młodszy chował twarz w jej szyi, mało co się nie rozpłakując. Jego ręce mocno oplotły wąską talię czterdziestodwu latki, zauważając przy okazji, że zmieniła perfumy na bardziej owocowe. Jego mama nawet mimo melonowych, słodkich perfum pachniała po prostu sobą. Ciepłem, maminą troską. Niesforne kosmyki brązowych włosów, które najwidoczniej uciekły z niedbałej fryzury łaskotały kark chłopaka, który szybko cmoknął kobietę w policzek, gdy już niechętnie wyswobodził się z jej uścisku. Ramiona mamy były jego prywatnym lekiem na wszelkie zło i własną oazą spokoju, którego ostatnio tak potrzebował.

- Tak się cieszę, że cię widzę, kochanie - powiedziała i pogłaskała syna po farbowanych włosach, którym poświęciła chwilą uwagi. Przyjrzała się jego buzi uważnie, potem dotknęła delikatnie kolczyka w jego uchu, którego nie miał, gdy widzieli się ostatnio, jednocześnie lustrując wzrokiem całą sylwetkę. - Zmizerniałeś. Jadasz ty cokolwiek?!

- Ja też za tobą tęskniłem, mamo - mruknął z udawanym wyrzutem w głosie, łapiąc jej rękę i kompletnie ignorując jej słowa. Pod opuszkiem środkowego palca znalazł się diamentowy pierścień zaręczynowy oraz nowa, złota obrączka od jej nowego męża. Yoongi odsunął rękę, jak poparzony, jakby metal był nagrzany do paruset stopni, podczas gdy był przeraźliwie chłodny, jak to złoto. Zaraz potem uśmiechnął się, by wybrnąć z niezręcznej sytuacji. - Jak lot?

- Spokojnie i szybko. Żadnych opóźnień, aż jestem w szoku - powiedziała z lekkim przekąsem, obserwując, jak Yoongi bierze jej walizkę.

Gdy opuścili teren lotniska, wsiedli do pierwszej lepszej taksówki i wtedy Sun podała adres Hotelu Solar.

havana ➽ sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz