|25|

274 41 4
                                    

Dziewczyna opowiedziała mu o wszystkim. O tym, jak pewnego dnia po raz pierwszy ujrzała Kylera, streściła Rufinowi ich pierwszą rozmowę. Wyjaśniła, skąd tu się wzięła, opisując chorobę ojca. Wytłumaczyła, dlaczego nie mogła znaleźć się u lekarza w Kastrji oraz powiedziała też, skąd znalazła się nieprzytomna na środku obozu z bandą poturbowanych mężczyzn. Rufin natomiast słuchał jej uważnie. Nie przerwał jej ani razu, lecz jego umysł ledwo przyjmował te wszystkie rewelacje do świadomości. To było zwyczajnie zbyt wiele, lecz bogowie mu świadkiem, że starał się to wszystko pojąć. Skupiał się na każdym słowie dziewczyny, lecz w głowie miał istny mętlik.

- Czyli w skrócie - powiedział, zaplatając palce i zostawiając jedynie dwa wskazujące prosto, które bezwiednie przyłożył do własnych ust, a przy mówieniu poruszał on nimi co jakiś czas w przód. - Ty jesteś dziewczyną, Kyler żyje i jest twoim przybocznym duchem, nie może od ciebie odejść i szuka pomocy.

- Tak, to próbuje ci wyjaśnić od przeszło pół godziny - odparła zmęczona Sadie, nie zaprzątając sobie głowy etykietą.

- I on myśli, że ja wiem co zrobić? - zapytał Rufin.

- Nie, on myśli, że ty możesz pomóc mu coś wymyślić. No wiesz, wtyki w królestwie u jakichś magów oraz zielarzy i tada! Rozwiązanie - powiedziała Sadie, która miała jedynie ochotę na sen, a jej dowódca męczył ją wciąż pytaniami.

- A, czy on teraz tu jest? Bo ty go widzisz tak? - zapytał mężczyzna wątpliwie.

- I słyszę - potwierdziła, zamykając oczy. Leżała na bolących ją plecach, lecz wygodniejszej pozycji nie było szans znaleźć. Całe ciało miała potłuczone, więc najlepiej było jej leżeć właśnie w taki sposób.

- No tak - odparł Rufin. - To jest?

- Nie wiem - mruknęła. - Kyler, jesteś tu? - zapytała, nie otwierając oczu.

- W pobliżu ciebie? Zawsze - odparł głos po jej lewej stronie, a wystraszona dziewczyna o mało nie spadła z łóżka. Sadie gwałtownie otworzyła oczy i spojrzała w kierunku, skąd dobiegł głos ducha. Lecz wtedy o mało serce nie wyleciało jej z piersi.

Kyler leżał na łóżku obok niej, lecz nie to wprawiło dziewczynę w osłupienie. Chłopak wyglądał okropnie. Dwa opętania jednego dnia odcisnęły się na nim i to porządnie.
Zwykle brakowało mu kolorów, nie był jak żywy człowiek, ale chodzącymi zwłokami również nie był. Jednakże to, co zobaczyła Sadie, biło wszystko na głowę. Jego skóra w tamtym momencie była blada, niczym pergamin, a zwykle czekoladowe włosy wyglądały na posiwiałe. Usta miał suche i sine, niemalże fioletowe, a cienie pod oczami dopełniały ten żałosny widok.

- Wszystko w porządku? - wydukała Sadie, będąc wciąż w szoku.

- Co? Co się stało? - zapytał, nie zdający sobie z niczego sprawy Rufin.

- Chwila - warknęła na niego dziewczyna, nie mogąc oderwać swojego wzroku od obrazu nędzy i rozpaczy, jaki reprezentował sobą Kyler. - Jak ty wyglądasz!? Kyle, co się stało? - zapytała. Chłopak z każdą sekundą tracił na wyrazistości.

- Wyglądam nie gorzej niż ty - zakpił, uśmiechając się z wysiłkiem.

- To nie pora na żarty pacanie! - krzyknęła rozemocjonowana Sadie, aż już w miarę zasklepiona rana na jej wardze ponownie się otwarła, a z niej pociekła stróżka krwi.

- Nic się nie stało, przestań panikować - powiedział cicho, niemalże szepcząc Kyler. - Muszę tylko odpocząć, daj mi na razie spokój.

Następnie rozpłynął się, lecz z jakiegoś powodu dziewczyna miała wrażenie, że wciąż leżał koło niej.

TrzynastkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz