ROZDZIAŁ XVIII

175 8 0
                                    

Kiedy obudziłam się rano ,Sebastiana nie było. Przetarłam oczy i chwyciłam po telefon. Odpisałam na kilka wiadomości po czym powolnie wstałam i podeszłam do lustra podpierając się o meble. Dalej byłam osłabiona. Wreszcie stanęłam przed lustrem. Kiedy spojrzałam w swoje odbicie miałam ochote rozbić lustro pierwszym, lepszym przedmiotem. Wróciłam do łóżka i przykryłam się kocem po sam czubek łysej głowy. Po kilku minutach do drzwi ktoś zapukał. Nie wychodząc spod koca krzyknęłam ,,Proszę!" i po chwili usłyszałam głos Sebka :

-Dzień dobry Księżniczko mam coś dla ciebie.

-Mam nadzieje ,że naładowany pistolet ,żebym mogła ze sobą skończyć...-wyszeptałam dławiąc się łzami. Chłopak usiadł na łóżko i schował się do mnie pod koc. Przytulił się mocno i pocałował w czoło. Moczyłam jego koszulkę łzami a on cicho wyszeptał :

-Chyba z dwoma nabojami. Bo moje życie bez ciebie nie będzie miało sensu...

Kilka minut zajęło mi uspokojenie się. Kiedy już przestałam płakać chłopak odsłonił koc i podał mi duże czerwone pudełko z błękitną wstążką. Uśmiechnęłam się:

-A to za co?

-Za to ,że jesteś...-odparł i ucałował mój policzek. -No otwórz.

Rozwiązałam delikatnie wstążkę i podniosłam pokrywę pudełka. Na wieszchu znajdowała się jasno brązowa peruka. Wyciągnęłam ją energicznie i mimo osłabienia podbiegłam do lustra zakładając ją. Wyglądała tak realistycznie... Miałam łzyw oczach. Obejrzałam się na chłopakani rzuciłam mu się na szyję łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.

-Dziękuję...-wyszeptałam mu do ucha.

-To nie jedyny prezent- odparł równierz szeptem.- Zajrzyj do pudełka.

Zaciekawiona usiadłam na łóżko i spojrzałam do wnętrza kartonu. Leżała tam złożona czerwona tiulowa sukienka. Przyłożyłam ją do ciała ,kątem oka zaglądając na chłopaka.

-No przymierz ją...

Szczerząc się od ucha do ucha wyleciałam do łazienki. Po chwili wróciłam do Sebastiana. Sukienka leżała idealnie i ta peruka... Wogle nie było widać ,że jestem chora. No może poza  tym ,że byłam bardzo blada.
Kiedy chłopak mnie zobaczył -zaniemówił. Podszedł do mnie ,złapał w talii i podniósł. Oplotłam mu nogi wokół pasa i zatraciliśmy się w pocałunku. Przeczesywałam palcami jego włosy a on mocno przyciągał mnie do siebie. W pewnej chwili usłyszeliśmy ,że drzwi się otworzyły ale to nie przeszkodziło nam w pocałunku. Jednak nagle okazało się ,że to pani Kasia. Patrzyłam na nas oparta o próg i śmiała się.

-D-dzień dobry pani Kasiu- powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
Kobieta pokręciła głową rozbawiona i powiedziała ,że czeka w samochodzie. Spojrzałam zdziwiona na Sebastiana.

-Zapomniałem...-skłamał. Wiem kiedy kłamie bo ucieka wtedy wzrokiem i marszczy nosek.-To nie koniec niespodzianki.

Złapaliśmy się za ręce i zbiegliśmy ze schodów do samochodu. Tam pani Kasia podała mi śliczną torbę w kwiaty. Zajrzałam do środka. Czerwone szpilki... Przytuliłam kobietę z całych sił dziękując jej serdecznie. Potem związali mi oczy i ruszyliśmy. Jechaliśmy tak około 15 minut. Potem Sebastian otworzył mi drzwi i podniósł na ręce. Kiedy postawił mnie na ziemi i zdjął opaskę moim oczom ukazała się piękna sala. Na środku serce usypane z płatków róży. Rzuciłam się chłopakowi na szyję a on włączł naszą piosenkę (,,Perefect'') i łapiąc mnie za rękę zaprowadził w sam środek serca. Tak przytuleni do siebie ,cicho śpiewając tańczyliśmy w rytm muzyki. Pod koniec piosenki spojrzał mi w oczy i złapał za twarz:

-Kocham Cię Mia. Nie zostawiaj mnie...-w jego oczach pojawiły się łzy.
Kciukiem wytarłam jedną z kropel ,uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam:

-Ja też cię kocham... I przysięgam ci ,że zrobię wszystko aby zostać z tobą na zawsze.

Kiedy to powiedziałam chłopak przysunął mnie do siebie i zatańczyliśmy jeszcze raz do Naszej Piosenki. Popołudniu pani Kasia przyjechała po nas. Wróciliśmy do domu gdzie do późnego wieczoru rozgrywaliśmy kolejki remika.
Chłopak co chwilę pytał jak się czuję.
Osłabienie dawało o sobie znać. Kilka razy dziennie wymiotowałam i miałam zawroty głowy ,ale widok Mojego uśmiechniętego Księcia dodawał mi sił. Około 23 pani Kasia przyniosła mi leki i poleciła ,żeby poszła już spać bo jestem słaba. Sebastian położył mnie na łóżku i pocałował w policzek mówiąc:

-Dobranoc Księżniczko...

Po chwili zasnęłam...

**Sebastian pov.**
Dzisiejszy dzień z Mią był cudowny. Ale jest coraz bardziej słaba. Nie chciałem jej martwić... Chce wierzyć ,że wyzdrowieje ale z dnia na dzień jest coraz bardziej chora. Kiedy położyłem ją do łóżka poczułem ,że jestem teraz za nią szczególnie odpowiedzialny. Nie spałem całą noc. Co pół godziny zaglądałem do jej pokoju ,żeby zobaczyć czy wszystko w porządku. Tak bardzo ją kocham. Zrobiłbym dla niej wszytsko. Mógłbym nawet oddać dla niej swoje życie...

**Mia pov.**

Obudziłam się bardzo wcześnie. Za oknem było jeszcze prawie ciemno. Odpaliłam telefon. 4:50... Podniosłam się na łóżku i nagle poczułam mdłości. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Krew... Zwymiotowałam krwią... Co sie dzieje? Spróbowałam się podnieść... Ale kiedy to zrobiłam natychmiast upadłam i wymioty się powtórzyły. Znowu krew... Powinnam o tym powiedzieć pani Kasi albo Sebastianowu. Nie... to pewnie noc takiego... Skutki uboczne po lekach czy coś. Siedziałam tak oparta o ścianę dobre 15 minut. Potem powoli podniosłam się ,podpierając ściany i obmyłam twarz. Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam Sebastiana jak wychodzi z mojego pokoju.

-Mia tu jesteś...-wyszetał kiedy mnie zobaczył. Wszyscy jeszcze spali więc mówił cicho.
Uśmiechnęłam się i zrobiłam krok w jego stronę. Zachwiałam się i upadłam ja ścianę. Sebastian podbiegł do mnie.

-Mia nic ci nie jest? Jak się czujesz? Może pójdę po panią Kasię?

Uśmiechnęłam się z niewyraźnymi oczami ,żeby dodać mu otuchy i powiedziałam :

-Nie martw się. Wszystko jest w porządku. Zasłabłam... To pewnie przez te leki. Już dobrze.

Długo zajęło mi przekonanie chłopaka ,że wszystko okej i żeby nie szedł po panią Kasię. W końcu jednak mi uwierzył. Zaprowadził mnie do  pokoju i poszedł zrobić cherbatkę. Tak szczerze, nie było dobrze... Czułam ,że umieram. Poprostu coś w środku mi to mówiło. Wiedziałam ,że gdyby zawieźli mnie do szpitala lekarz od razu kazałby mu tam zostać a Sebastian znowu płakałby i cierpiał... Nie spałby całymi nocami... Nie chciałam tego. Po za tym na myśl o kolejnej chemii mam ciarki. Nie chce tam wracać... Stałam przed lustrem oparta o krzesło ,z niewyraźnym wyrazem twarzy. Nagle nie wytrzmałam. Jednym ruchem ręki zdjęłam z głoqy perukę i cisnęłam nią o ziemię. To ściema! Tak samo jak moje życie! Rozpłakałam się... Byłam bezsilna. Bałam się śmierci.... Bardzo się bałam ale neszcze bardziej przerażała mnie myśl co będzie z Sebastianem kiedy odejdę. Usłyszałam ,że wchodzi po schodach więc szybko wytarłam twarz i spojrzałam na drzwi ,które nagle się otworzyły. Chłopak położył kubki na stoliku i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się i nagle zakręciło mi się w głowie i znowu mnie zemdliło. Wymijając chłopaka, pobiegłam do łazienki. Znowu krew...Tym razem Sebastian to zobaczył. Stał w progu i patrzył na mnie przerażony.

-Sebastian...-zaczełam.

-Długo to trwa...?-przerwał mi.

-Sebastian...

-Długo to trwa?!- wykrzyczał ze łzą w oku. Nigdy do mnie nie krzyczał. Ale w jego krzyku nie było gniewu tylko lęk.

-Kilka dni...

-O boże... o boże...-nerwowo wołał chłopak trzymając się za głowę.
Podniosłam się mówiąc:

-Ale nie martw się ,wszytsko jest...-w tym momencie zachwiałam się i zemdlałam. Nic nie widziałam... Słyszałam jedynie krzyki płacz Sebastiana ,a potem krzyk przerażonej pani Kasi... Czyżby to już przyszedł czas bym odeszła...?

Obrót życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz