Razem z policjantami pojechalismy do magazynu. Dereck i Carl stawiali opór dlatego jednego z nich postrzelony w nogę a drugiego w ramię. Potem odnaleźliśmy Darię i Dawida. Nie umiałam przestać płakać. Brakowało tylko jednego. Mojej córki... Przeszukaliśmy cały magazyn ale nie mogliśmy jej znaleźć. W końcu został nam ostatni pokoik. Funkcjonariusze naszykowali broń i wbiegli do pomieszczenia. Na dużym materacu leżał z podbitym okiem Daniel. Obok mnie leżała wtulona Lenka. Podbiegłam do niej i mocno przy usnęłam do siebie.
W tym czasie policjanci zakuli Daniela w kajdanki i zaczęli wyprowadzać do radiowozu. Kiedy stali w progu, chłopak odwrócił się w moją stronę i lekko się uśmiechnął.
W między czasie przyjechała karetka. Ratownicy sprawdzili czy dzieci są całe. Na szczęście nic im nie było. Poza niewielkim wychłodzeniem. Ratowników bardziej zaniepokoił mój stan ale powiedziałam ze wszystko jest w porządku. I rzeczywiście... Wszystko już w porządku. Po kilku godzinach pozwolono nam wrócić do domu. Wzięłam Lenkę na ręce a dziecią kazałam iść przed sobą aby mieć je na oku. Co chwile się ściskaliśmy. W końcu dotarliśmy do domu. Kiedy stanęliśmy na podwórku zobaczyliśmy że samochód Kuby podjechał pod dom. Wyszedł z samochodu w pierwszej chwili nas nie dostrzegając. Nagle jednak spojrzał w naszą stronę. Nie mógł w to uwierzyć. Chwilę wpartywaliśmy się w siebie. Nagle chłopak rozpłakał się i podbiegł do nas. Rzuciliśmy się na siebie. Tak tęskniłam... Tak się bałam... Siedzieliśmy na żwirze całą czwórką w uścisku. Nie przeszkadzało nam nawet to, że leje. Kiedy wieczorem dzieci zasnęły, a ja z Kubą leżeliśmy w łóżku, nie mogłam zasnąć. Cały czas się bałam, że kiedy się obudze, będę tam... Albo, że zabiorą mi Kubę i dzieci. Kiedy Lena usnęła zeszłam do kuchni napić się wody. Pozapalałam wszystkie światła. Tak się bałam. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła. Drżą ręką wyciągnęłam z szafki szklankę. W pewnym momencie ręka za mocno mi drgnęła. Szklanka wypadła na podłogę rozbijające się na drobne kawałki.-Cholera... -syknęłam i schyliłamsię aby pozbierać szkło.
Delikatnie podnosiła kawałek po kawałku. W tym momencie przypomniał mi się ten straszny moment. Rick kazał przyprowadzić mnie do głównego magazynu. Stoi celując w Monikę. Dziewczyna posyła mi przestraszony uśmiech i szepcze:
,, Żegnaj"
Oczy znowu zaszły mi łzami. Chwyciłam po kolejny odłamek i zacięłam się w nadgarstek. Krew zaczęła spływać mocno strumieniem. Przycisnęłam rękę i podniosłam się w poszukiwaniu apteczki. Nagle za plecami usłyszałam kroki. Chwyciłam leżący obok mnie nóż i odwróciłam się gwałtownie.
-Hej hej! Mia spokojnie... -powiedział Kuba unosząc ręce na znak obrony.
Wypuściła powietrze i odłożyłam nóż. Opadłam na kolana i zalałam się łzami.
-Przepraszam cię... -zaszlochałam. -Ja już tak dłużej nie mogę... Nie daję już rady... Mama, tata, Sebastian a teraz Monika... Wszytskich tracę! Boje się, że stracę i ciebie...
Chłopak usiadł przy mnie i oparł moją głowę i swoją klatkę piersiową.
-Ejj... Już dobrze... Jestem tu i nie odejdę. Nic ci już nie grozi. Pamietaj... -powiedział odgarniając koszyk włosów w mojej twarzy.- jeśli byłaby taka konieczność, oddałbym nawet za ciebie życie...
Pocałowałam go a on wytarł mi łzy. Podniósł mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Potem zszedł do kuchni i posprzątał resztki szkła.
Rano obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że ani Leny ani Kuby nie ma przy mnie. Gwałtownie podniosłam się z łóżka i z waląc jak młot sercem z biegłam na dół. W salonie Kuba stał kołysając małą. Odetchnęłam...
CZYTASZ
Obrót życia
Roman d'amourNazywam się Mia. Mam kochającą rodzinę ,wspaniałego chłopaka ,cudowną przyjaciółkę ...to znaczy miałam... przed wypadkiem...