Do końca dnia siedzieliśmy w salonie z panią Kasią. Kobieta opowiadała nam co sie nowego wydarzyło się w sierocińcu. Siedziałam po turecku na kanapie z ręcznikiem na głowie i kubkiem gorącej truskawkowej herbatki. Słuchałam jak pani Kasia z przejęciem opowiada o dwóch nowych dziewczynkach i o tym ,że odmalowali ściany i posadzili kilka drzewek w ogródku. Przypatrywałam się jej, popijając napój i cały czas czując na sobie wzrok Kuby. Rozmowę skończyliśmy przed 23. Potem kobieta położyła się spać na moim łóżku a ja ułożyłam się w salonie. Nie mogłam zasnąć więc stwierdziłam ,że pójdę do kuchni i zrobię coś do jedzenia. Założyłam na siebie za dużą bluzę Kuby i weszłam do kuchni. Zapaliłam światło i otworzyłam lodówkę. Schyliłam się ,żeby znaleźć coś na co miałabym ochotę. W tym momencie usłyszałam głos Kuby za plecami:
-Co ty robisz o tej porze?
Aż podskoczyłam ze strachu. Na moje nieszczęście obok był stół i walnęłam głową o jego róg. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie i potarłam obolałe miejsce. Chłopak roześmiał się i podszedł się przytulić.
-Nic ci nie jest kaleko?-uderzyłam go z łokcia w brzuch
-To twoja wina. Przestraszyłeś mnie!
-Dobra nie krzycz przepraszam...Bo obudzisz dziewczyny. Co tu robusz po północy?
Wyrwałam się z jego uścisku i podeszłam do szafek zaglądając do środka w poszukiwaniu inspiracji.
-Zgłodniałam...Ale nie wiem co zjeść.
-Mam ten sam problem. Może ci pomoge?
-No okej...-odparłam stając na palcach.- Pomóż mi tam sięgnąć... Jest tam chyba toster czy coś.
Kuba podszedł i łapiąc mnie w talii posadził na swoje ramię.
-Ale ty lekka...-wyszeptał.
-Cicho bądź i podejdź bliżej...-zaśmiałam się. Słusząc to Kuba złapał mnie za kostki wychylił do tyłu i zaczął okręceć dookoła.
-Co ty wyprawiasz?!- wrzasnęłam przerażona. -Natychmiast mnie postaw.
Niechętnie ale spełnił moją prośbę.
-Jesteś nienormalny...-prychnęłam do niego i wskoczyłam na blat ,żeby ściągnąć toster. Położyłam go na stoliku i otworzyłam. Ku naszemu zdziwieniu okazało się ,że to gofrownica. Spojrzeliśmy po sobie i uśmiechnęliśmy porozumiewawczo. Bez słowa wyciągnęliśmy wszystkie składniki i wrzuciłam je do miski. Zaczęłam wszystko ze sobą mieszać. Po chwili Kuba podszedł do mnie od tyłu... Oparł mni głowę o ramie a rękami oplótł moje ręce i razem ze mną mieszał masę. Czułam jego oddech na szyi ,przez co przeszedł mnie mały dreszcz. Kiedy ciasto zostało zrobione a gofry upieczine usiedliśmy w salonie i oglądając jakieś romansidło zajadaliśmy się. Kuba siedział oparty o bok łóżka a ja leżałam oparta o niego. W pewnej chwili chłopak zatrzymał film. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Mia ,musimy porozmawiać...
-Okej-odparłam uśmiechnięta i w podskokach usiadłam naprzeciw niego. -O co chodzi?
-No więc... Ja coś do ciebie czuję Mia. Do tej pory jeszcze nad tym panowałem ale kiedy wieczorem tańczyliśmy w tym deszczu ,kiedy słuchałem twojego cudownego głosu, kiedy widziałem cię przemoczoną i bezbronną ,tylko moją... Teraz szaleję za tobą Mia... Szaleję...
W tym momencie poczułam motylki w brzuchu. Wyobraziłam sobie jak by to było jeśli bylibyśmy parą. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Ale po cheiki uśmiech spadł mi z twarzy... Wyobraziłam sobie ,że znów jestem chora... i ,że Kuba znów oddaje za mnie życie... i znowu zostaję sama... Zakręciło mi się w głowie.
-Kuba ja...ja...-głos ugrzązł mi w gardle.- Nie dobrze mi...
Pobiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Zrobiło mi się strasznje słabo... Podpierając się o meble doszłam do umywalki gdzie przemyłam bladą jak ściana twarz. Stałam bezwładnie oparta o zlew kiedy słyszałam jak Kuba wali w drzwi. Spojrzałam na chwilę w ich stronę ale szybko się odwróciłam i opadłam na ziemię. Złapałam się za głowę ,w którwj kręciło mi się jak na karuzeli i próbowałam się podnieść.
Po chwili pukanie nasiliło się a Kuba zaczął krzyczeć:-Mia co się stało? Przepraszam otwórz! Zapomnijmy o tym...
Ostatkiem sił podniosłam się z podłogi i podpierając o meble podeszłam do drzwi. Kosztowało mnie to sporo wysiłku ale w końcu je otworzyłam. Kiedy tylko przekręciłam kluczyk, Kuba natychmist je otworzył i złapał mnie w ramiona.
-Przepraszam cie Mia... Przepraszam... Zapomnij o tym co mówiłem, bądźmy przyjaciółmi ale nie uciekaj ode mnie.
Kiedy na niego popatrzyłam ,uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.
-Kuba...-szepnęłam przytulona do niego.- Ja też cię kocham...
Chłopak spojrzał na mnie a na jego twarzy pojawił się tak promienny uśmiech jakiego w życiu nie widziałam. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do salonu. Znowu oparłam się o Kubę a on gładził moje włosy. W pewnej chwili powiedziałam:
-Obiecaj mi coś...
-Wszytsko co zechcesz Mia.
-Moja choroba może wrócić ale ty obiecaj mi ,że wtedy nie oddasz za mnie życia.
Kuba spojrzał na mnie zdziwiony. Potem jednak uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek i powiedział:
-Po pierwsze twoja choroba nie wróci a po drugie...jak mógłbym żyć gdyby ciebie zabrakło?
Przytuliłam się do niego i wyszeptałam : ,,Kocham Cię" po czym zasnęłam. Obudziłam się z samego rana. Leżałam w ramionach chłopaka. Jeszcze spał... Pierwsze promienie słońca oświetlały jego twarz. Wyglądał pięknie... Ucałowałam lekko jego usta i wstałam z łóżka. Ubrałam ulubioną sukienkę ,zostawiłam Kubie liścik ,że idę się przejść na ostatni spacer po plaży i włożywszy w uszy słuchawki ruszyłam nad morze.
Wsłuchana w melodie szłam brzegiem obserwując fale i szybujące wysoko mewy. Nad brzegiem pływała jeszcze rodzina łabędzi. Przystanęłam na chwilę ,żeby przyjżeć się ptakom. Łabędzie były ulubionymi zwierzętami mamusi. Godzinami mogła siedzieć i szkicować je. Pogrążona we wspomnieniach nie zwróciłam uwagi ,że ktoś stoi za mną. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Przekonana ,że to Kuba, odwróciłam się szybko z szerokim uśmiechem gotowa wpaść mu w ramiona. Jednak kiedy zobaczyłam kto za mną stał uśmiech i radość ulotniły się ze mnie jak bańka mydlana... Teraz czułam tylko strach, chciałam uciekać jak najdalej. Najlepiej w ramiona Kuby... Przede mną stał Rick... W towarzystwie swojego kumpla blondyna. Stałam przerażona patrząc nerwowo w oczy Ricka.-Witaj Mia- powiedział Ricka z cwanym uśmiechem. Przyciągnął mnie do siebie i agresywnie mnie pocałował. -Stęskniłem się kochanie...-złapał mnie za rękę a ja poczułam jeszcze większy strach.- Miałaś nie uciekać niegrzeczna dziewczynako. Ale nic nie szkodzi...I tak odbiorę zapłatę...
W tym momencie Rick mocno ścisnął mnie za nadgarstek a jego kumpel szedł za mną i rozglądając się czy nikt nie widzi ,pchał mnie ,żebym szła szybciej. Po chwili rozpoznałam tą leśną drogę...Prowadzili mnie do leśnej chatki Ricka.
CZYTASZ
Obrót życia
RomanceNazywam się Mia. Mam kochającą rodzinę ,wspaniałego chłopaka ,cudowną przyjaciółkę ...to znaczy miałam... przed wypadkiem...