ROZDZIAŁ XXV

131 4 0
                                    

Szliśmy wąską ścieżką między drzewami. Z każdym krokiem mój strach wzrastał. Rick i jego kumpel -jak się potem dowiedziałam nazywał się Thomas- całą drogę szeptali coś do siebie. W końcu moim oczom ukazała się chatka. Poczułam ,że serce podeszło mi do gardła. Nie mogłam złapać tchu. Chłopcy szepneli coś do siebie ,spojrzeli na siebie porozumiewawczo a potem popatrzyku na mnie i uśmiechnęli się przechylając brwi. Kiedy przechodziliśmy przez próg domu odwróciłam się mając ślepą nadzieję ,że Kuba wie gdzie jestem i właśnie biegnie mi na pomoc. Niestety prócz nas nie było tu nikogo.
Rick wprowadził mnie do małego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Stało tam dwuosobowe łóżko i mała półka. Nie było okien- jeśli nie liczyć 20 centymetrowej dziury przy suficie. Rozejrzałam się po pokoju i poczułam łzy w oczach. Zaczęłam nerwowo waliś pięściami w drzwi błagając ,żeby mnie wypuścili. Niesety odpowiadała mi tylko cisza... W końcu wykończona i zalana łzami usiadłam bezradna na łóżku i przykładając dłonie do twarzy zaczęłam płakać. Bałam się... Nie wiedziałam co mnie czeka... Miała tylko nadzieję ,że ktoś mnie znajdzie i uratuje. Po kilku minutach usłyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach. Odsunęłam się na sam koniec łóżka i próbowałam ustabilizować oddech. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Rick.
Znów ten przeraźliwy strach... Chłopak popatrzył na mnie i z uśmiechem zamknął drzwi z powrotem. Patrzyłam na niego a każdy jego ruch przysparzał mnie o dreszcze. W pewnym momencie Rick obejrzał się na mnie i ściągając kosuzlkę zaczął iść w moją stronę. Przełknęłam ślinę i odsunęłam się jak najdalej mogłam.

-Kładź się i ściągaj sukienkę- rozkazał.

-C...co ?

-Problemy ze słuchem kochanie? Muszę cię wypróbować zanik zrobią to inni.

Poczułam się jakby własnie dostała kulką z pistoletu. Nie mogłam oddychać. Co on ma zamiar...? Nie to nie możliwe. Mia ty śpisz. Obudź się Mia prosze! Obudź...! Obudź...!

Z szoku wyrwał mnie dotyk Ricka. Zaczął mnie gładzić po ręce i ściągać ramiączko sukienki. Drżałam ale nie mogłam się ruszyć. Łzy spływały mi po policzkach wartkim strumieniem. Chłopak rzucił mnie na łóżko i zaczął załować najpierw moją szyję ,potem biust i brzuch...

-Proszę...-wyszeptałam dławiąc się łzami.
Rick'owi uśmiech spadł z twarzy. Wstał z łóżka i kazał mi stanąć przed sobą. Powoli wykonałam rozkaz ostrożnie stawiając kroki. Kiedy już byłam naprzeciw niego ,dotknął mojej twarzy. Zamknęłam oczy ze strachu a on spojrzał na mnie i starł łzę spływającą po policzku. Popatrzyłam na niego a on zamachnął się i mocno uderzył mnie w twarz. Pod wpływem uderzenia upadłam uderzając głową o szafkę. Miałam rozciętą wargę i łuk brwiowy.

-Tak będziesz kończyła jeśli nie będziesz współpracowała!-wrzasnął łapiąc mnie za włosy i rzucając na łóżko.-Albo jeszcze gorzej! Już ja cię nauczę dyscypliny...-uniósł rękę aby ponowić uderzenie. Zamknęłam oczy gotowa na kolejny cios jednak nagle do pokoju wbiegł Thomas i złapał Rick'a za nadgarstek.

-Stary już wystarczy na dzisiaj! Spójrz na nią! -wskazał na mnie ręką.- Jest przerażona ,zalana łzami i krwawi. Jak w takim stanie chcesz ją komuś pokazać?!

Rick spojrzał na mnie morderczym wzrokiem po czym wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Thomas patrzył chwilę na drzwi a kiedy nie słyszeliśmy już nic popatrzył na mnie i zapytał:

-Wszystko gra?

O ile można kogoś zamknąć wrew jego woli i zmuszać do seksu jest okej to wszystko gra... Nadal byłam przerażona. Po mojej twarzy spływała krew ,która brudziła mi koszulkę i pościel na łóżku. Mimo ,że rana była poważna ,nie czułam bólu...Raczej strach.
Thomas powtórzył pytanie i otworzył szufladę leżącą obok drzwi. Nie mogłam nic powiedzieć. Kiwnęłam tylko głową i słabo na niego patrzyłam. Chłopak wyciągnął z szuflady apteczkę i wyjął z niej duży bandaż, plastry i wodę utlenioną. Podszedł do mnie i usiadł obok na łóżku. Wiedziałam ,że chce mi pomóc w opatrzeniu ran ale instynkt kazał mi się cofnąć.

-Spokojnie...-powiedział cicho chłopak widząc moją reakcję. Położył mi rękę na ramieniu i uśmiechnął się ,żeby dodać mi otuchy. Kimpletnie nie pasował mi do Ricka... Rick był szorstki i brutalny aThomas delikatny i miły. Polecił ,żeby się położyła po czym polał rozcięcie nad okiem wodą utlenioną. Syknęłam z bólu. Dopiero teraz poczułam jak mocno oberwałam.

-Spokojnie już kończe...-uspokajał mnie Thomas.

Delikanie owinął mnie bandażem i nakleił kilka plastrów. Potem pomógł mi usiąć i spytał czy coś mi przynieść. Nadal bałam się odezwać. Chłopak więc wstał i ruszył w kierunku drzwi. Kiedy jednak złapał za klamkę odwrócił się i popatrzył na mnie mówiąc:

-Proszę Cię Mia, dla własnego dobra rób co każe ci Rick. On się nie będzie patyczkował. Zawsze bierze czego chce...

Po tych słowach wyszedł zamykając drzwi na klucz. Te słowa zabrzmiały mi dziwnie tajemniczo. Byłam wykończona tym co się wydarzyło więc ,choć tego nie chciałam, zasnęłam. Obudziły mnie krzyki chłopaków.

-Zabroniłem ci jej pomagać Thomas!

-Daj spokój Rick. Bardzo krwawiła, musiałem jej pomóc. Już kilka dziewczyn pobiłeś na śmierć! Wystarczy już stary!

Usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.

-Chyba nie chcesz już zobaczyć siostry co nie Thomas?!

-Nie waż się jej nic zrobić!

-Zobaczymy...Zobaczymy...-oparł Rick i wyszedł z domu. Odsunęłam się od drzwi i usiadłam w kącie pokoju.
Co Rick zrobił siostrze Thomasa? Czy to znaczy ,że mi też chce zrobić krzywdę?
Coraz bardziej się bałam. Bałam się ,że już nigdy więcej nie zobaczę Kuby. Bałam się ,że Rick coś mi zrobi. Bałam się każdego dźwięku jaki usłyszałam. Nawet śpiew ptaków był dla mnie przerażający. Kiedy zrobiło się ciemno położyłam się na łóżko, w ciągle brudnych od krwi ubraniach. Po godzinie wiercenia się na łóżku i walki z myślami zasnęłam. Po jakimś czasie obudził mnie odgłos otwierających się drzwi. Podniosłam się błyskawicznie ale w ciemności nic nie widziałam. Rozpoznałam dopiero po głosie. To Rick...
Położył się obok mnie a ja zaczęłam się trząść. Chłopak pogładził mi twarz i odgarnął włosy.

-Przepraszam za dzisiaj kotku...-wyszeptał.- Nie chciałem nic ci zrobić...Miałem poprostu kiepski dzień.

Jego słowa wcale mnie nie uspokajały ,a wręcz bardziej się bałam. Rick pocałował mnie delikatnie w usta a potem zdjął mi koszulkę i całował dalej. W końcu zasnął a ja leżałam naga obok niego zalana łzami. Rano chłopak rzucił mi radosne spojrzenie i wyszedł z pokoju a ja rozpłakałam się znowu. Czułam się upokorzona i poniżona. Byłam zła na siebie ,że nic nie zrobiłam. W mysłach nazywałam się dziwką... Rozejrzałam się po pokoju.
Nigdzie nie było moich ubrań... Zalana łzami schowałam się pod kołdrą. W tamtej chwili chciałam już tylko umrzeć...

Obrót życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz