RZDZIAŁ XVI

170 7 0
                                    

Obudziłam się...
Leżałam opatulona kocem a obok mnie leżała mała karteczka. Otworzyłam ją i już miałam zacząć czytać kiedy wszytskie literki zaczęły mi się zlewać. Co sie dzieje? Zamknęłam szybko oczy i przetarłam je. Kiedy je otworzyłam ,widziałam już normalnie. To od Sebastiana:

,,Mia,
Dzisiejszy wieczór był cudowny. Tak pięknie wyglądałaś i byłaś taka szczęśliwa. Chcę uszczęśliwiać cię każdego dnia bo to nadaje mojemu życiu sens. Kocham cię Księżniczko.
                                   Twój Sebastian.''

  Przytiliłam do siebie kartkę i zamknęłam oczy. Jaki on jest cudowny. Czym sobie na niego zasłużyłam. Około 8 Sebek przyszedł z herbatą. Tak wypracował swój system ,że codziennie wchodził do pokoju w tym samym czasie.
Tego dnia dziewczyny wstały bardzo wcześnie. Aż dziwne bo do domu wróciły dopiero koło 1 albo 2 w nocy. Klaudia siedziała z Dominiką na łużku kiedy nagle zaczęła odliczać:

-Sebek wejdzie za 3...2...1...- i w tym momencie wszedł chłopak. Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem on biedny stał w progu nie wiedząc o co chodzi. Zaczął oglądać swoje ubrania czy aby nie jest brudny.
Uspokoiłam go i poleciłam ,żeby usiadł. Odłożył kubki i z iskerkami w oczach powiedział ,że ma dla nas nowinę:

-Słuchajcie pan Jerzy powiedział ,że zostało im jeszcze sporo pieniędzy na wycieczkę więc zaraz po śniadaniu jedziemy do parku rozrywki. No wiecie tego z tymi dużymi kolejkami ,które mijaliśmy po drodze.

Dziewczyny tak się ucieszyły ,że zaczęły piszczeć. Ja natomiast zrobiłam się blada jak ściana.

-Mia nic ci nie jest?- zapytał chłopak kładąc mi ręke na kolanie.
Spojrzałam na niego i odparłam:

-Nie ma mowy. Nigdzie nie jadę. Ja mam... lęk wysokości i to paniczny.

-Ale będziesz tam ze mną.

-Sebastian to nic nie da ja...

-Mia... Jeśli ty nie pojedziesz to ja też zostanę.

Ehhh.... W prawdzie zostanie w domu byłoby najlepszym dla mnie rozwiązaniem ale Sebastian tak się cieszył ,że z nim tam pojadę.

- No dobra... Pojadę- powiedziałam nagle.

-Dziękuję ,dziękuję ,dziękuję ...-krzyczał chłopak biegając dookoła po pokoju. Cieszył się jak dziecko. Tak lubiłam patrzeć jak tak wariuje. Po śmiadaniu mieliśmy 20 minut na przebranie się i ogarnięcie. Poszłam do pokoju i otworzyłam szafę. Nagle strasznie zakręciło mi się w głowie a obraz znowu zaczął się rozmazywać. Złapałam się drzwiczek szafy ,żeby nie upaść. Na sroliku obok stała woda. Napiłam się troche i po chwili już było dobrze. Przebrałam się i uszesałam. Potem ruszyliśmy do parku. Kiedy tam dotarliśmy stanęłam przerażona. Nie ma opcji ,że ja wejdę na te wszystkie kolejki... Tak wysoko... W pewnej chwili poczułam jak Sebastian łapie mnie za rękę i ciągnie w kierunku jednej z nich. Stanie w kolejce zajęło nam 15 minut. Dla mnie to i lepiej. Zawsze to 15 minut dłużej żołądka w jednym miejscu. Wreszcie przyszła kolej na nas. Pracownicy solidnie nas zapięli i upewnili się ,że wszystko jest solidnie zamocowane. Tak się denerwowałam ,że ze strachu omal nie zemdlałam. A jeszcze nie ruszyliśmy... Zamknęłam oczy i czekałam na start. Nagle Sebastian złapał mnie za rękę i cicho zapewnił ,że będzie dobrze. Uśmiechnęłam się lekko ,żeby go trochę uspokoić i w tym momencie kolejka ruszyła. Jedną ręką złapałam się zabezpieczeń tak mocno ,że chyba je przedziurawiłam paznokciami a drugą mocno trzymał Sebastian. Podjeżdżaliśmy powoli pod górę...

-Już po wszystkim?- zaczełam -Mogę otworzyć oczy?

Chłopak nic nie odpowiedział tylko zaśmiał się i już po chwili gnaliśmy z ogromną prędkością w dół na boki i dookoła. Krzyczałam ze strachu ale otuchy dodawało mi to ,że Sebastian siedzi obok mnie.
Kiedy jazda się skończyła podeszli pracownicy ,którzy pomogli nam poodpinać zabezpieczenia. Sebastian spokojnie stał a ja nie mogłam się ruszyć. Miałam nogi jak z waty. Nagle chłopak powiedział :

-Jeśli nie zsiądziesz kolejka pojedzie drugi raz z tobą...

Błyskawicznie podniosłam się i stanęłam obok niego. Sebastian i chłopak ,który pomagał mi się rozpiąć wybuchnęli śmiechem a ja zaczerwieniłam się i po chwili też się zaśmiałam. Następne 2 godziny chodziliśmy kolejno na różne atrakcje. Naturalnie nie te na wysokościach... Zostało nam 40 minut do zbiórki. Chodziliśmy trzymając się za rękę i rozmawiając. W pewnej chwili chłopak stanął i popatrzył na stragan stojący obok nas. Chodziło tam o zrzucenie piłeczkom do butelek. Sebastian pociągnął mnie tam ,postawił na ladzie pieniądze za rzut i patrząc na nagrody zapytał mnie ,który pluszak najbardziej mi się podoba. Rozejrzałam się po zabawkach. Nagle moją uwagę przykuł duży różowy delfinek. Nie musiałam się odzywać bo chłopak od razu rozpoznał o co mi chodzi. Mężczyzna ,do którego należał stragan zaśmiał się kpiąco i powiedział sarkastycznie ,że życzy Sebastianowi szczęcia. Nikomu jeszcze dzisiaj nie udało się zbić wszystkich butelek. Widziałam ,że dzięki tym słowom w Sebka wstąpiły siły. Zamachnął się i rzucił... Wszystkie butelki spadły na ziemię. Mężczyzna otworzył oczy ze zdumienia. Podał Sebastianowi nagrodę i z uśmiechem pogratulował. Sebastian zrobił zwycięską minę i dał mi pluszaka. Przytuliłam go do siebie i pocałowałam chłopaka. Staliśmy tak patrząc na siebie. Nagle chłopak powiedział :

-Rozerwijmy się jeszcze trochę...-cwanie się uśmiechnął po czym wyrwał mi misia i zaczął biec przed siebie. Rzuciłam się za nim śmiejąc się. Już prawie go dogoniłam. W pewnej sekundzie zatrzymałam się... Patrzyłam jak chłopak się oddala. Zakręciło mi się w głowie i zamroczyło przed oczami. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie i w tym momencie opadłam tracąc przytomność. Kiedy się obudziłam Sebastian klęczał przy ,mnie krzycząc moje imię i trzymając za rękę. Patrzyłam na niego nieprzytomnie a na twarzy miałam maskę tlenową. Po mojej drugiej stronie klęczała jakaś kobieta trzymając coś w ręce i równierz wypowiadając moje imię. Po chwili znowu zemdlałam. Tym razem obudziłam się w białej sali z podłączoną kroplówką. Na krześle obok siedział Sebastian. Głowę miał położoną na ręce a drugą ręką trzymał moją dłoń. Płakał... Chciałam go pocieszyć i powiwdzieć ,że wszystko w porządku ale nie miałam sił. Poruszyłam lekko palcem ,żeby dać mu znać ,że już się obudziłam. Błyskawicznie się podniósł i rzucił mi się na szyję.

-Mia ,Księżniczko nigdy więcej mnie tak nie strasz. Jak się czujesz? Co się stało? Nic ci nie jest?

Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Uśmiechnęłam się lekko i przeczesałam palcami jego włosy. Po chwili do sali wszedł lekarz.

-Oo Mia nareszcie się obudziłaś. Mam wyniki twoich badań... Nie są najlepsze- przestraszyłam się i ścisnęłam mocniej rękę Sebastiana. Dalej jednak nie mogłam nic powiedzieć. Lekarz spojrzał na mnie znad karty i dodał - Ale teraz nie będę cię tym martwić. Odpocznij sobie ,porozmawiamy jutro. A teraz chciałbym jeszcze porozmawiać z tobą...-zwrócił się do Sebastiana.

Chłopak pocałował moją dłoń i wyszetał ,że zaraz wróci po czym wyszedł za lekarzem a ja zasnęłam.

***Sebastian pov.***

Wyszedłem za lekarzem. Kazał mi wejść do swojego gabinetu i zamknął drzwi. W ciszy usiadł przy biurku i wskazał ,żebym usiadł naprzeciwko. Popatrzył na mnie ,zdjął okulary i powiedział :

-Jesteś jej chłopakiem tak? Jesteś pewien ,że nie ma rodziców ,dziadków czy cioci ?

Pokręciłem głową apatycznie.

-Nie...Jej rodzice ostatnio zginęli w wypadku a reszta todziny już dawno zmarła ,kiedy była mała.

-Rozumiem- rzekł doktor i podrapał sié po brodzie. -W takim razie tobie to powiem - gdy to usłyszałem wstrzymałem oddech.- Ona ma raka.

Poczułem ,że brakuje mi powietrza w płucach.

-Ale jak...?-wyszeptałem.

-Był bardzo ukryty i uwidocznił się dopiero teraz po wypadku.

-O boże...o boże...

-Proszę spokojnie- powiedział delikatnie lekarz.- Można z tym walczyć i próbować leczyć. 90% chorych wraca do zdrowia.

-Ale 10% umiera...-wyszeptałem i spojrzałem na doktora z oczami pełnymi łez.
Mężczyzna spojrzał na mnie ,założył na noc okulary i odparł wstając:

-Nie możemy tracić nadziei.

Obrót życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz