18+
Uciekłam do łazienki. Weszłam pod prysznic. Uwielbiam gorącą wodę.
- Nie za gorąca? - szepnął mi do ucha Rye, który właśnie wszedł pod mój prysznic.
- Lubię taką... - przygryzłam wargę.
Brunet zaczął całować mnie po szyi, plecach, tyłku. Potem wstał i mnie przytulił. Jednak wiedziałam, że to nie będzie zwykłe przytulenie. Po chwili energicznie włożył dwa palce w moją pochwę.
- Ał! - pisnęłam i chwyciłam go mocno za głowę.
Po chwili Rye wyciągnął palce i mocnym ruchem włożył mi szablę. Szczerze to lubiłam takie agresywne "wejścia".
- Rye! - krzyknęłam.
Owinęłam go nogami wokół brzucha. On zaczął mnie podnosić. Góra, dół, góra dół. Coraz szybciej.
Rye przyparł mnie do ściany musnął mnie ustami. Lekko je uchyliłam, a on wykorzystał sytuację i pogłębił nasz pocałunek.- Jesteś boginią seksu, wiesz o tym? - szepnął mi do ucha. - Niczym 50 twarzy Greya.
Po około 20 minutach wyszliśmy z łazienki, ubrani. No prawie. Bo ja miałam na sobie koszule Rye'a, a on był w samych majtkach.
- No głośniej to się drżeć japy nie dało. - zaśmiała się Donna.
- Co wy tu robicie!? Mieliście wrócić o 10! - zdenerwował się Beaumont.
- No, ale jesteśmy wcześniej... - wtrącił się Andy. - spokojnie wy sobie tam tururutu tururutu, a my sobie pójdziemy coś zjeść, pooglądamy TV itd.
Wróciliśmy do mojego pokoju.
- Rye, kurwa przez ciebie nie usiądę...
- Oj, nie dramatyzuj. Jak jakoś byłem w tobie to ci to nie przeszkadzało.
- Ach tak? To dzisiaj zemsta! - powiedziałam chytrym wzrokiem.
- Ok...
Rye podszedł do mnie i mnie pocałował. Ja go odepchnęłam.
- E e e, zemsta to zemsta. Nie ma, nie ma.
- Przecież zesmta ma być dopiero wieczorem. A teraz proszę pozwól mi...
- Rye, cholera, nie dam rady....
Nie mogłam dokończyć, bo wepchnął mi swój język do buzi.
Po chwili przeniósł mnie na łóżko.
- Rye, nie. - powiedziałam stanowczo.
Odpuścił, jednak położyliśmy się obok siebie i wtuleni zaczęliśmy rozmawiać.
13:00
Jakoś udało się nam wstać z łóżka. Postanowiliśmy, że pójdziemy na chińskie jedzenie. Zamówiliśmy sobie kubełki z ryżem i poszliśmy do parku. Gdy zjedliśmy Rye powiedział:
- Zobacz, jesteśmy sami, tu, na polanie... Fajnie by było się tu kochać, prawda?
- Nie dzisiaj, nie teraz...
- Ale chciałabyś?
- Może...
- Wiesz co? To chyba było przeznaczenie, nie uważasz? Ja kocham muzykę, ty też, ja lubię chińskie żarcie, ty też, ja lubię eksperymenty łóżkowe, ty też...
- Może właśnie tak miało być.
Rye nic nie odpowiedział, tylko zaczął mnie całować. Nagle włożył mi rękę pod bluzkę i pod stanik i chwycił moją pierś.
- Rye, mówiłam ci, że nie teraz. - szepnęłam mu do ucha.
- No dobra...
Nagle zadzwonił mój telefon.
Mamcia dzwoni.
- Mama? - zdziwiłam się.
Ja: Halo? Cześć, co tam?
Mamcia: Cześć Juli! To ja Amy... Dzwonię, zeby się spytać jak tam ugyzienia po komaze, zesły?
Ja: Tak Amcia, nic się nie martw, wszystko ok.
Mamcia: To dobze, jakby co to dzwoń.
Ja: Dobrze, obiecuje. Buźka, papa.
- Oj Amy, Amy...
- Co chciała?
- Pytała się czy ugryzienia po komarze zeszły. - zaczęliśmy się śmiać. - Się nie śmiej! Masz szczęście, że zeszły!
- Tak? Bo co?
- Bo była by podwójna kara!
- To ja zaryzykuję! - krzyknął Rye, po czym wpił się w moją szyję, robiąc kolejną malinkę!!!
- Beaumont! Zwariowałeś!? Oj... Zobaczysz!
- Już się nie mogę doczekać. - powiedział i przygryzł wagę.
- Wiesz co, to raczej nie to o czym myślisz.
....................
Tak, wiem, nie umiem pisać scen erotycznych.Następny rozdział: jeszcze dziś
CZYTASZ
✓ Is there somebody who could... ~RyeB Vs HRVY ✓ [ ZAKOŃCZONE + Druga Część ]
Teen Fiction......... - Harvey! Odłóż ten pistolet! - krzyknęłam. - Po co? Przecież Rye tylko nam przeszkadza. A moglibyśmy stworzyć idealną rodzinę... A tu nie! Cholerny debil, staje nam kurwa na drodze! To chyba oczywiste, że chce się go pozbyć. - Julia idź...