Rozdział 13

77 5 0
                                    

Następny dzień...

Była 9 rano. Ktoś zapukał do drzwi. Słyszałam, że otworzyć poszedł Andy.

- Dzień dobry, Julia jeszcze śpi. - powiedział.

Ja wybiegłam jak poparzona.

- Mamo! Tato! Leila! ... AMY! KOCHANIE! - krzyknęłam i pobiegłam ją przytulić. Rozpłakałam się jak nigdy. - Skarbie jak dobrze, że nic ci nie jest! Tęskniłam!

- Ja tez.... Julia... Kocham cię... - wyszeptała Amy.

- Julia chodź na chwilkę ze mną, a ty Amy zostań z tatusiem.

Poszlyśmy do mojego pokoju.

- Jak dobrze, że się znalazła! - krzyknęłam.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Podobno porwała ją jakaś grupa przestępcza, która handlowała dziećmi... W ostatniej chwili policji udało się ją uratować. Gdyby nie oni... Ona została by wywieziona... - mówiła mama, poczym się rozpłakała.

- Cii... Już dobrze mamo. - powiedziałam i przytuliłam ją.

- Kochanie... Martwię się o ciebie. - po chwili zaczęła.

- O mnie? Dlaczego?

- Marnie wyglądasz. Kiedy ostatnio coś jadłaś?

- Wczoraj po południu, kanapkę...

- A o obiad kiedy jadłaś?

- Hmm... Z 4 dni temu... Nie miałam ochoty, martwiłam się o Amy.

- Julia, nie możesz się doprowadzać do takiego stanu! - powiedziała mama.

- To samo jej mówiłem przez cały tydzień! - wtrącił się Rye.

- Rye, dziękuję za opiekę nad nią.

- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się. - Naprawdę, bardzo się cieszę, że Amy jest cała i zdrowa.

- Uwierz, że my też. - uśmiechnęła się moja rodzicielka.

Cały dzień spędziłam z rodziną. Była mega szczęśliwa, że Amy jest z nami.

Około 19 wróciłam do domu. Nikogo nie było w domu. "Ale jestem głodna". Przy dobrym humorze apetyt zawsze miałam.
Otworzyłam lodówkę.

- Uuu ogóreczki kiszone! - krzyknęłam. - Może więc... Kanapka z szynką, serem, ketchupem i ogórki kiszone! O tak! - mówiłam sama do siebie.

Zrobiłam moje kanapki i poszłam do pokoju. Włączyłam tv i zaczęłam jeść.

- Mogę? - nagle Rye stanął w drzwiach.

- Tak, siadaj. W ogóle, dziękuję, że dbałeś o mnie przez ten tydzień... Gdyby nie ty... Pewnie leżała bym w szpitalu...

- Nie ma sprawy. Dbam o to co ważne.

Zarumieniłam się.

- To co? Może jakiś film i popcorn?

- Jak proponujesz... - zaśmiał się brunet.

Usiedliśmy wygodnie na łóżku i włączyliśmy film. Nagle zaczęło mnie mdlić.

- Przepraszam na chwilę... - powiedziałam i pobiegłam do łazienki.
Zwymiotowałam...
Po chwili wróciłam do pokoju.

- Wszystko ok?

- Tak... Chyba za bardzo namieszałam... Brzuch mnie trochę boli.

- Połóż się, przyniosę ci miętę.

- Dzięki...

1h później...

Znowu przerwałam film i pobiegłam do łazienki.

- Rye, przepraszam, chyba musimy dokończyć film innym razem... Położę się spać wcześniej...

- Jasne, rozumiem. Wołaj w razie czego.

- Ok... Dzięki.

"Po cholerę brałam ten słoik ogórków!? Chociaż nigdy mi nic po nich nie było..."

Całą noc męczyły mnie wymioty. Dopiero nad ranem się trochę uspokoiły i mogłam pospać chociaż 3 godziny.
Wstałam zmęczona. Poszłam do kuchni po szklankę wody.

- Jak się czujesz? - spytał Rye.

- Szczerze? Średnio... Całą noc wymiotowałam... Mam prośbę...

- Tak?

- Poszedłbyś do apteki i kupiłbyś mi jakieś leki na wymioty?

- Jasne, żaden problem. Już lecę.

- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

Po kilku minutach Rye był z powrotem, z całą reklamówką leków.
Podziękowałam mu jeszcze raz i zaczęłam czytać ulotki. "Nie podawać kobietą w ciąży." - przeczytałam w myślach. " Może by tak może dla pewności sprawdzić? Kurde, nie pamiętam czy ostatnio jak robiłam TO z Harvey'em czy Rye'm mieliśmy zabezpieczenie... Tylko... To za wcześnie na dziecko. Pierwsze muszę sobie jakoś ułożyć życie. Chociaż jak by się okazało, że jestem w ciąży, to na pewno dziecka bym nie usunęła. To jest pewne na 100%, choćby mieli się ode mnie wszyscy odwrócić, to wiem, że dziecko to jest prawdziwy skarb." Postanowiłam, że jeszcze raz szybko wyskoczę do apteki.

- Hej, gdzie idziesz? - spytał Andy.

- Do apteki.

- Przecież Rye był.

- No był, ale zapomniał jeszcze o jednym leku.

- Aaa ok ok.

Powiedziałam, co mi ślina na język przynosiła.
Pobiegłam szybko do apteki.

- Dzień dobry. Test ciążowy proszę.

- Dzień dobry, już podaje.

Kupiłam co miałam kupić i wróciłam do domu. Kupiłam również jakieś tabletki na ból brzucha, żeby nie było że wróciłam z pustymi rękami.

- Jestem! - krzyknęłam wchodząc.

- Ok! - usłyszałam z daleka.

Poszłam do pokoju i dyskretnie wyciągnęłam test z opakowania. Przeczytałam ulotkę i poszłam do łazienki.

Zrobiłam test. Wystarczyło teraz odczekać 5 minut...

......

Następny rozdział: 03.06

✓ Is there somebody who could... ~RyeB Vs HRVY ✓ [ ZAKOŃCZONE + Druga Część ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz