Następny dzień...
Była 9 rano. Ktoś zapukał do drzwi. Słyszałam, że otworzyć poszedł Andy.
- Dzień dobry, Julia jeszcze śpi. - powiedział.
Ja wybiegłam jak poparzona.
- Mamo! Tato! Leila! ... AMY! KOCHANIE! - krzyknęłam i pobiegłam ją przytulić. Rozpłakałam się jak nigdy. - Skarbie jak dobrze, że nic ci nie jest! Tęskniłam!
- Ja tez.... Julia... Kocham cię... - wyszeptała Amy.
- Julia chodź na chwilkę ze mną, a ty Amy zostań z tatusiem.
Poszlyśmy do mojego pokoju.
- Jak dobrze, że się znalazła! - krzyknęłam.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Podobno porwała ją jakaś grupa przestępcza, która handlowała dziećmi... W ostatniej chwili policji udało się ją uratować. Gdyby nie oni... Ona została by wywieziona... - mówiła mama, poczym się rozpłakała.
- Cii... Już dobrze mamo. - powiedziałam i przytuliłam ją.
- Kochanie... Martwię się o ciebie. - po chwili zaczęła.
- O mnie? Dlaczego?
- Marnie wyglądasz. Kiedy ostatnio coś jadłaś?
- Wczoraj po południu, kanapkę...
- A o obiad kiedy jadłaś?
- Hmm... Z 4 dni temu... Nie miałam ochoty, martwiłam się o Amy.
- Julia, nie możesz się doprowadzać do takiego stanu! - powiedziała mama.
- To samo jej mówiłem przez cały tydzień! - wtrącił się Rye.
- Rye, dziękuję za opiekę nad nią.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się. - Naprawdę, bardzo się cieszę, że Amy jest cała i zdrowa.
- Uwierz, że my też. - uśmiechnęła się moja rodzicielka.
Cały dzień spędziłam z rodziną. Była mega szczęśliwa, że Amy jest z nami.
Około 19 wróciłam do domu. Nikogo nie było w domu. "Ale jestem głodna". Przy dobrym humorze apetyt zawsze miałam.
Otworzyłam lodówkę.- Uuu ogóreczki kiszone! - krzyknęłam. - Może więc... Kanapka z szynką, serem, ketchupem i ogórki kiszone! O tak! - mówiłam sama do siebie.
Zrobiłam moje kanapki i poszłam do pokoju. Włączyłam tv i zaczęłam jeść.
- Mogę? - nagle Rye stanął w drzwiach.
- Tak, siadaj. W ogóle, dziękuję, że dbałeś o mnie przez ten tydzień... Gdyby nie ty... Pewnie leżała bym w szpitalu...
- Nie ma sprawy. Dbam o to co ważne.
Zarumieniłam się.
- To co? Może jakiś film i popcorn?
- Jak proponujesz... - zaśmiał się brunet.
Usiedliśmy wygodnie na łóżku i włączyliśmy film. Nagle zaczęło mnie mdlić.
- Przepraszam na chwilę... - powiedziałam i pobiegłam do łazienki.
Zwymiotowałam...
Po chwili wróciłam do pokoju.- Wszystko ok?
- Tak... Chyba za bardzo namieszałam... Brzuch mnie trochę boli.
- Połóż się, przyniosę ci miętę.
- Dzięki...
1h później...
Znowu przerwałam film i pobiegłam do łazienki.
- Rye, przepraszam, chyba musimy dokończyć film innym razem... Położę się spać wcześniej...
- Jasne, rozumiem. Wołaj w razie czego.
- Ok... Dzięki.
"Po cholerę brałam ten słoik ogórków!? Chociaż nigdy mi nic po nich nie było..."
Całą noc męczyły mnie wymioty. Dopiero nad ranem się trochę uspokoiły i mogłam pospać chociaż 3 godziny.
Wstałam zmęczona. Poszłam do kuchni po szklankę wody.- Jak się czujesz? - spytał Rye.
- Szczerze? Średnio... Całą noc wymiotowałam... Mam prośbę...
- Tak?
- Poszedłbyś do apteki i kupiłbyś mi jakieś leki na wymioty?
- Jasne, żaden problem. Już lecę.
- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Po kilku minutach Rye był z powrotem, z całą reklamówką leków.
Podziękowałam mu jeszcze raz i zaczęłam czytać ulotki. "Nie podawać kobietą w ciąży." - przeczytałam w myślach. " Może by tak może dla pewności sprawdzić? Kurde, nie pamiętam czy ostatnio jak robiłam TO z Harvey'em czy Rye'm mieliśmy zabezpieczenie... Tylko... To za wcześnie na dziecko. Pierwsze muszę sobie jakoś ułożyć życie. Chociaż jak by się okazało, że jestem w ciąży, to na pewno dziecka bym nie usunęła. To jest pewne na 100%, choćby mieli się ode mnie wszyscy odwrócić, to wiem, że dziecko to jest prawdziwy skarb." Postanowiłam, że jeszcze raz szybko wyskoczę do apteki.- Hej, gdzie idziesz? - spytał Andy.
- Do apteki.
- Przecież Rye był.
- No był, ale zapomniał jeszcze o jednym leku.
- Aaa ok ok.
Powiedziałam, co mi ślina na język przynosiła.
Pobiegłam szybko do apteki.- Dzień dobry. Test ciążowy proszę.
- Dzień dobry, już podaje.
Kupiłam co miałam kupić i wróciłam do domu. Kupiłam również jakieś tabletki na ból brzucha, żeby nie było że wróciłam z pustymi rękami.
- Jestem! - krzyknęłam wchodząc.
- Ok! - usłyszałam z daleka.
Poszłam do pokoju i dyskretnie wyciągnęłam test z opakowania. Przeczytałam ulotkę i poszłam do łazienki.
Zrobiłam test. Wystarczyło teraz odczekać 5 minut...
......
Następny rozdział: 03.06
CZYTASZ
✓ Is there somebody who could... ~RyeB Vs HRVY ✓ [ ZAKOŃCZONE + Druga Część ]
Teen Fiction......... - Harvey! Odłóż ten pistolet! - krzyknęłam. - Po co? Przecież Rye tylko nam przeszkadza. A moglibyśmy stworzyć idealną rodzinę... A tu nie! Cholerny debil, staje nam kurwa na drodze! To chyba oczywiste, że chce się go pozbyć. - Julia idź...