Następny dzień...
Harvey zostawił mi wczoraj swój numer telefonu. Naprawdę świetnie nam się rozmawiało i dzisiaj zaprosił mnie na kawę. Była już 10, a o 11 miał po mnie przyjechać.
Rye od wczoraj ze mną w ogóle nie rozmawia. Może to i dobrze...
Poszłam do pokoju się przebrać. Ubrałam T-shirt z napisem "Fuck you" i białe jeansy z dziurami.
Po kilkunastu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Akurat byłam w łazience. Drzwi otworzył Rye.- Harvey? Co ty tu robisz? - słyszałam przez drzwi.
- Ja przyjechałem po Julię.
- Po Julię? Gdzie jedziecie? - spytał zdziwiony Rye.
- A to już nasza sprawa. - powiedziałam wychodząc z łazienki. - Hej, Harvey, jestem gotowa.
- Hej. - powiedział, dając mi buziaka w policzek. - To świetnie. To co idziemy?
- Nie wiem kiedy wrócę. - powiedziałam do Rye'a. - Papa.
Rye
Coo!? Harvey i Julia gdzieś idą... ,,Nie błagam... Julia... Zostań ze mną...''
- Fuck! - krzyknąłem, gdy wyszli i walnąłem z całej siły ręką w ścianę. - Ałć!
Poczułem ogromny ból w ręce. Poszedłem nasmarować sobie ją Altacetem.
" Tak debilu, złam sobie jeszcze rękę" - mówiłem sam do siebie w myślach.
Usiadłem na łóżku i ponownie zaczęły mi płynąć łzy z oczu. Nie z bólu, no z innego rodzaju... Czułem pustkę w sercu...Julia
Siedzimy z Harvey'em już 1,5h w kawiarni. Jest bardzo miło i luźno. Mamy podobne poczucie humoru, czyli z byle czego się śmiejemy na zabój.
- Zaraz wracam. - powiedział blondyn.
- Ok.
Minęło 5 min i wrócił z powrotem.
- Chodź. - powiedział wystawiając rękę.
- Gdzie?
- Zobaczysz, chodź.
Chwyciłam jego rękę. Szliśmy przez długi korytarz. Po chwili skręcił w jakieś drzwi.
- Dzień dobry. Jesteśmy. - uśmiechnął się do jednej z pań w kuchni.
- Proszę tu są fartuchy, a tu składniki. - tłumaczyła nam pani.
- Harvey, ale po co tu przyszliśmy?
- Będziemy piec ciasteczka. Tylko dla nas.
- Ale ja nie jestem dobra w kuchni...
- Ja też! - zaczął się śmiać. - Ręce do góry.
Zrobiłam tak jak powiedział, a on założył mi fartuch. Po chwili założył również sobie.
- Powiedz, co zrobiłeś, że mogliśmy wejść do kuchni?
- A tam, to mój sekret.
- No dobra...
15 min później...
Harvey
- Harvey! Tu miało być 200 g mąki, a nie 300g! - krzyczała Julia.
Była taka słodka jak się złościła...
- Dobra, spokojnie, dołożymy więcej mleka! - zacząłem się śmiać.
- No dobra... - powiedziała i przygryzła wargę.
Postanowiłem, że jeszcze bardziej ją zdenerwuje i wysypałem na nią mąkę.
- Ups, nie chcący... - zaśmiałem się.
- Harv!!!! Zabiję cię! - krzyknęła i wylała na mnie mleko.
Przeszedł mnie zimny dreszcz. Nie byłem dłużny. Zacząłem sypać jeszcze więcej mąki, a ona wylewała jeszcze więcej mleka.Po 15 min "zabawy" odpuściliśmy. Nie mogłem się oprzeć i podszedłem do niej. Lekko musnąłem ją w usta. Ona je uchyliła dając mi dostęp, wykorzystałem to i zacząłem ją namiętnie całować. Po chwili lekko mnie odepchnęła.
- Przepraszam, poniosło mnie... - zacząłem. - Ja... Ja...
Nie mogłem dokończyć, bo teraz ona podeszła do mnie, stanęła na palcach, bo jednak mam 180cm wzorstu... i mnie pocałowała.
- Cii. Nic nie mów. A teraz chodź trzeba włożyć ciasteczka do piekarnika. - powiedziała.
- Jasne.
20 min później...
- Mmm dobre. - powiedziałem, jedząc nasze wypieki.
- Nooo, całkiem niezłe.
14:00
Julia
Po 3 godzinach wróciłam do domu. Harvey nie dał rady wpaść, bo o 15 miał próbę. "Jak Harv ma próbę to Rye też." - pomyślałam. "Super, chwila spokoju"
- Hej, jestem. Andy?
- No? - krzyknął.
- Macie próbę o 15?
- Nie, Harvey ma.
- A ok.
" Czyli jednak nie będę sama".
6 dni później...
- Kochanie. Obudź się. - Harv próbował mnie obudzić.
Tak jestem z nim. Tak jakoś wyszło... Ale naprawdę świetnie się dogadujemy. Rye mówi nam tylko "cześć" i "pa". Znaczy tylko mi, bo z Harvey'em rozmawia.Rye
Nadal nie wierzę w to, że HRVY jest z Julią. Jestem mega przybity i szczerze? Nie chce mi się żyć... Tak...
.......
Hej!
Sorki za brak aktywności, ale mamy testy :/Następny rozdział: 26.05
CZYTASZ
✓ Is there somebody who could... ~RyeB Vs HRVY ✓ [ ZAKOŃCZONE + Druga Część ]
Teen Fiction......... - Harvey! Odłóż ten pistolet! - krzyknęłam. - Po co? Przecież Rye tylko nam przeszkadza. A moglibyśmy stworzyć idealną rodzinę... A tu nie! Cholerny debil, staje nam kurwa na drodze! To chyba oczywiste, że chce się go pozbyć. - Julia idź...