20. Imperius

494 22 2
                                    

Naprawdę ciężko jest przegadać i zagiąć kogoś z Weasleyów, a szczególnie najbardziej pyskatą z rodziny Emily. Tym bardziej nikt by nie przypuszczał, że milczenie i stan przedzawałowy mogłyby wywołać u niej tak zwyczajne słowa. "Nie nienawidzę cię". Nie dość, że są zwyczajne, to wręcz można by nawet uznać je za odrobinę obraźliwe. Jednak Emily doskonale zdawała sobie sprawę, że wypowiedziane przez tego mężczyznę znaczą więcej niż wszelkie zapewnienia o dozgonnej przyjaźni, składane przez kogokolwiek innego. Przez te wszystkie lata, przez które go znała, nie pochwalił jej ani razu, żadnego nawet cichego "dobra robota, Weasley". Po prostu nic. Dobrze pamiętała, jak strasznie jej na tym zależało, jak uczyła się Eliksirów po nocach, tylko po to, żeby mu zaimponować, pamiętała, jak się starała, żeby zwrócił na nią uwagę, jak myślała przed snem, jakby to było, gdyby ją kiedyś polubił... Ona go lubiła, więc czemu on miałby nie polubić jej? Doskonale pamiętała, jak zauważała nawet najdrobniejszy szczegół, każdą zmianę w jego zachowaniu, jakby się uczyła go na pamięć, pamiętała, jak się cieszyła, jak jej nie zwyzywał danego dnia, jaka była dumna z najmniejszego nawet progresu w ich relacji. A teraz nagle powiedział jej tak niespodziewanie coś, czego nigdy nie spodziewała się od niego usłyszeć. Nie chodziło o same słowa. Chodziło o to co one znaczyły.

Profesor Snape w końcu nienawidził prawdopodobnie niemal całej ludzkości, a ją zaliczał do tej jednej tysięcznej procenta ludzi, których toleruje i nawet przyznał się do tego.

Patrzyła więc na niego w milczeniu, starając się z tego wszystkiego nie zemdleć. Prawdopodobnie nigdy nie była tak szczęśliwa, jak teraz niewygodnie zwinięta w wannie, w Norze. Jednak szczęście nie trwało zbyt długo, bo gdy przyjrzała się dokładnie swojemu byłemu nauczycielowi, pod jego lodowatą obojętnością zobaczyła coś jakby smutek czający się w jego oczach i zrozumiała, że powiedział to tylko dlatego, że to jest swego rodzaju pożegnanie, koniec ich relacji. Mina jej natychmiast zrzedła, bo wiedziała, że ma rację. Ich relacja już nie będzie taka jak dawniej.

- J-Ja... - zaczęła niemrawo. – Dopilnuję, żeby Profesor Dumbledore wysłał panu do pomocy kogoś wystarczająco kompetentnego - zaproponowała w niezbyt zgrabny sposób, wydostając się z wanny, po czym podała mężczyźnie rękę. - Myślę, że Hermiona się nada. Zaproponuję jej to, może znajdzie czas. Myślę, że to najlepszy wybór, jest utalentowana, ambitna i...

- Błagam cię, Weasley. Ona jest jeszcze gorsza niż ty, jak byłaś w jej wieku. Nie chcę się użerać z kolejną nabuzowaną hormonami gówniarą - odwarknął typowym dla siebie opryskliwym tonem Snape, łapiąc ją za rękę i zaczął wyłazić z wanny. Niezbyt zgrabnie, ale wciąż w o wiele bardziej dystyngowany sposób niż Emily.

Wszystko wróciło do normy. Chwilowe przebłyski uczuć na twarzy mistrza eliksirów ustąpiły lodowatej obojętności. Z jednej strony Weasley była zasmucona, bo była tak blisko swojego dawnego celu, ale z drugiej surowość jej byłego nauczyciela mogła się wreszcie do czegoś przydać - tak było o wiele łatwiej zakończyć ich relację.

- W takim razie załatwię panu kogoś innego. Może profesor Slughorn się zgodzi... - myślała na głos. - W każdym razie obiecuję, że to będzie ktoś na poziomie.

- A co z OPCMWP? - spytał ją.

- Możemy prowadzić zajęcia na zmianę, albo dzielić się tematami - zaproponowała, a jej głos był dziwnie poważny i profesjonalny.

- Wolałbym na przemian, żeby nie wprowadzać niepotrzebnego zamieszania. Następne zajęcia z siódmym i piątym rokiem poprowadzisz ty, a ja z szóstym i czwartym. Potem się zamienimy - zaproponował. - Oczywiście miło mi będzie, jeśli pojawisz się na zajęciach prowadzonych przeze mnie i dodasz coś od siebie. Ja natomiast pojawię się, jeśli ci to nie przeszkadza, Weasley, na twoich, żeby cię w razie czego poprawiać - dodał po chwili przerwy bardzo formalnym tonem.

Przeszłość ma wielkie bursztynowe oczy - Tajemnice Severusa Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz