21. Gryffindor vs. Slytherin

525 28 5
                                    




Hermiona uczyła się do późna w swoim łóżku. Ostatnio miała problemy ze skupieniem się i nauka zajmowała jej o wiele więcej czasu. Na dodatek Profesor Weasley okazała się bardziej wymagająca niż Profesor Fitwick. Dla wszystkich było to zaskoczeniem, bo wydawało się, że ze względu na jej wiek, a także sposób jej ubioru i zachowania poza lekcjami będzie raczej z tych miłych, ale pobłażających uczniom nauzycieli. Wciąż nie była nawet w połowie tak wymagająca jak Snape czy McGonagall, ale jednak trzeba było się przygotowywać na każde jej zajęcia i wiedzieć coś. Hermionę z jednej strony to cieszyło, bo uczyli się na zajęciach wielu ciekawych rzeczy, a sama nauczycielka miała o wiele bardziej nowoczesne podejście jednak teraz miała na głowie o wiele więcej niż w zeszłym roku, a Profesor Weasley uczyła ich bardziej pod względem praktycznym niż pod kątem OWTMów. Miała wręcz wrażenie, że ich nauczycielka się o nich zwyczajnie boi i stąd te wszystkie "bitewne" zaklęcia przeważające podczas lekcji. Tak więc musiała się uczyć i na jej zajęcia i do OWTMów. A na dodatek ostatnio nie mogła się kompletnie skupić co skutkowało tym, że prawie cały czas poświęcała na naukę i miała wrażenie, że zaniedbuje przez to przyjaciół z czym czuła się okropnie. Szczególnie po tym jak zauważyła tak radykalne zmiany w zachowaniu Harrego. Chodził bez przerwy wściekły, często nie przychodził na Zaklęcia, albo się spóżniał, a na OPCMWP prawie go nie widywała. Nigdy wcześniej nie zdarzało mu się unikać zajęć

- O! Hermiona, jeszcze nie śpisz? - spytała zdecydowanie zbyt głośno wchodząca do dormitorium Patil. Lawender obróciła się na drugi bok z cichym westchnieniem.

- Uczę się... - odparła podejżliwie Hermiona wskazując wzrokiem na leżącą przed nią książkę. - A ty co robiłaś?

- Yyyy... Byłam na spacerze... - odparła bezwiednie dziewczyna.

Hermiona mieszkała z nią od pierwszego roku i wiedziała, że nie należy ona do uczniów łamiących zasady.

- Na spacerze? O północy?

- No dobrze... Byłam na randce - przyznała się wreszcie.

- Z kim? - zaciekawiła się Granger.

- Nie wiem... Dostałam wczoraj list od cichego wielbiciela, ale to i tak nie ważne, bo nie przyszedł pacan - odparła zawiedziona i wzuszyła ramionami.

- Przykro mi, Patil... - odparła kasztanowłosa nie bardzo wiedząc jak się zachować.

- Masz może coś do jedzenia, bo z nerwów nie mogłam nic zjeść podczas kolacji?

- Mam herbatniki. Chcesz?

- Poproszę.

Hermiona wstała z łóżka i wyciągnęła spod niego kufer. Trochę w nim musiała pogrzebać zanim znalazła na jego dnie lekko połamane herbatniki. Kiedy się podniosła jej koleżanka siedziała na jej łóżku i miała wrażenie, że jej krem do rąk leżał w odrobinę innym miejscu na komodzie niż wcześniej, ale zignorowała to. Podała koleżance herbatniki, usiadła koło niej i kożystając z okzaji, że krem rzucił jej się w oczy nałożyła go na dłonie. Już w wakacje stwierdziła, że powinna bardziej o siebie zadbać jednak głównie na planach się skończyło, bo kupiła krem do rąk który stosowała wybitnie sporadycznie, kiedy rzucił jej się w oczy, przez resztę czasu kurzył się na komodzie obok łóżka.

- Masz pomysł kto to mógł być ten cichy wielbiciel? - zagaiła Granger.

- Nie mam pojęcia. Już się ucieszyłam, bo list który mi napisał był niesamowicie romantyczny, a to zwykły żart - skarżyła się dziewczyna zajadając się herbatnikami.

- Może nie żart... Może speszył się jak cię zobaczył na miejscu - starała się wymyślać alternatywę Hermiona. Nie była zbyt dobra w takich rozmowach dlatego ucieszyło ją, że Patil odpowiedziała szybko:

Przeszłość ma wielkie bursztynowe oczy - Tajemnice Severusa Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz