17. When Is A Door Not A Door

306 18 1
                                    


-Wiem gdzie jest Stiles – mówię prosto z mostu wpadając na Scotta w drzwiach szpitalnych .

-My też.

-Co? – dziwię się.

-Lydia dzwoniła. Wie, że Stiles jest w Eichen House.

-W tym psychiatryku? Nie, nie, nie... To nie możliwe. Jestem pewna, że on jest gdzieś w lesie... - Szeryf Stilinski mija Scotta i ponagla go. Chłopak spuszcza wzrok.

Dwie różne wersje. Ale Lydia nigdy się nie myli...

-Wiem, co widziałam, Scott. I wiem, że mam rację.

-Agnes... – Wilkołak chce mnie chyba poklepać po ramieniu, ale cofam się. Nastolatek marszczy czoło – Wiem, że chcesz pomóc, ale zrozum, że ty dopiero uczysz się panować nad swoimi mocami, a Lydia...

-...nigdy się nie myli. Tak, przyjęłam. Sama go w takim razie poszukam.

Odwracam się na pięcie i nie zwracając uwagi na wołanie Scotta wsiadam do auta. Czy kiedykolwiek zaufają mi na tyle, by mnie posłuchać. Ja wiem, że mam rację, czuję to. Trudno, znajdę Stilesa z ich pomocą, czy też bez niej.

Odpalam samochód i ruszam przed siebie. W głowie nadal słyszę głos chłopaka. Nie wydaje się być już tak przerażonym, jak wcześniej. Czuję jednak, że jego ciało nie może już znieść temperatury.

Kiedy drzwi nie są drzwiami?

Nie rozumiem jego myśli. Ale nie to się teraz liczy. W tej chwili muszę się skupić na kierunku, z którego te myśli dochodzą. Skręcam w prawo, potem jeszcze raz, a potem w lewo. Zatrzymuję się przy lesie i opuszczam pojazd. Głos Stilesa jest wyraźniejszy, głośniejszy. Zaczynam przedzierać się przez gęste krzaki. Ziemia jest mokra, przez co moje buty co chwila zapadają się w jakimś błocie. Kilkukrotnie obrywam gałęzią, bo zwyczajnie zamknęłam oczy, by lepiej skupić się na głosie chłopaka.

Nagle słyszę wrzask. I nie jest to tylko głos w mojej głowie, naprawdę go słyszę. I mogłabym przysiąść, że to Stiles. Biegiem ruszam w stronę dźwięku, kiedy znów go słyszę - kolejny krzyk.

-Stiles! – próbuję zawołać chłopaka, ale nikt nie odpowiada.

Biegnę nadlej, słyszę kolejne wrzaski. I wtem... Czuję to. Jego obecność. W momencie zatrzymuję się i odwracam tam, skąd dochodzi to dziwne, tajemnicze zimno. Podchodzę bliżej i widzę pierw nogi, a potem całe ciało chłopaka. Ma zamknięte oczy, a mimo to krzyczy i miota się na wszystkie strony. To wygląda okropnie... Gdzie jest w swoim śnie, skoro aż tak go przeżywa?

-Stiles, obudź się! – łapię chłopaka za rękę, ale on tylko zaczyna głośniej krzyczeć – Stiles! To ja, Agnes!

Próbuję go do siebie przyciągnąć, ale wciąż mi się wyrywa. Muszę go jakoś obudzić. Całymi swoimi siłami przytulam się do niego, starając się jednocześnie go ogrzać i uspokoić. Stiles wciąż krzyczy i wyrywa mi się, ale nie przerywam uścisku.

-Stiles, już wszystko w porządku. To ja, Stiles, to ja!

I wtem krzyki ustają. Tak po prostu. W jednej chwili. Oddech chłopaka robi się spokojniejszy, serce wraca do swojego rytmu. Ciemnowłosy powoli odwraca głowę w moją stronę. Oczy ma pełne łez, ale poza tym wszystko wydaje się w porządku. Nawet jego noga jest cała.

-Agnes?

-Tak, to ja... - delikatnie głaskam go po policzku, a później, nie mogąc się powstrzymać, całuję go – Boże... Myślałam, że cię stracę... - wtulam się w chłopaka, chcąc nacieszyć się jego obecnością – Matko, przecież ty jesteś lodowaty – szybko wypuszczam go z objęć, zdejmuję z siebie kurtkę i nie zważając na mróz okrywam go nią. Ciemnowłosy patrzy na mnie z niedowierzaniem.

LOSE YOUR MIND___TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz