12. Trauma

387 19 0
                                    


Czasami człowiek ma naprawdę dobry dzień, wszystko mu się udaje, jednym słowem jest bosko! A potem, niespodziewanie, wszystko zaczyna się pieprzyć. Ten dzień zaczął się świetnie! Mama, wiedząc, że nie wrócę z imprezy zbyt szybko, zrobiła mi na śniadanie pyszne naleśniki, a potem nawet zaproponowała, że może mnie podwieźć do szkoły. Rzecz jasna grzecznie jej odmówiłam, bo kilka godzin wcześniej Stiles sam mi to zaproponował, a ja z chęcią się zgodziłam.

Chłopak czeka na mnie pod domem. Z bananem na twarzy wsiadam do Jeep'a i cmokam Stiles'a w policzek na powitanie. On spogląda na mnie z lekkim zawodem.

-Całus? Nie zasłużyłem na nic więcej?

Przewracam oczami z niedowierzaniem. Potem zbliżam się do niego, kładę dłoń na policzku nastolatka i delikatnie muskam jego usta, by po chwili złożyć na nich długi, namiętny pocałunek.

Wracam na swoje miejsce i cała w skowronkach szczerzę się jak jakaś wariatka. Stiles wygląda zadziwiająco podobnie.

-No... Teraz lepiej – stwierdza z zadowoleniem, po czym naciska pedał gazu i rusza przed siebie – Będziemy musieli porozmawiać ze Scottem – mówi, nie odrywając wzroku od jezdni – Musi wiedzieć o tym, co odkryliśmy.

-Nadal nie wiemy, czy to na pewno ty pomogłeś Barrow'owi. A nawet jeśli, to z pewnością nie zrobiłeś tego umyślnie – dodaję szybko, widząc minę chłopaka, mówiącą „Daj spokój, przecież oboje dobrze znamy prawdę".

-Cokolwiek się stało, to Scott jest Alfą. I jest moim przyjacielem. Musi wiedzieć.

Nie wiedzieć czemu, jakoś nie mam całkowitego zaufania do McCall'a. Wiem, że chce dobrze, że pomaga innym tak, jak pomógł Kirze, ale mimo wszystko, w jego obecności czuję się nieswojo. Może to konflikt gatunków, a może coś z nim jest rzeczywiście nie tak, sama nie wiem. Wiem jednak, że muszę wspierać Stilesa, jak tylko potrafię. Zwłaszcza w tej sytuacji.

-Tak, masz rację. Musi wiedzieć.

***

Scotta soptykamy dużo szybciej, niż sądziliśmy. Zaraz, gdy przekraczamy drzwi wejściowe nastolatek do nas podchodzi i już chce coś powiedzieć, ale Stiles go uprzedza. Na słowa „Musimy pogadać. Chodzi o Barrow'a" momentalnie zdobywamy zainteresowanie McCall'a. Ruszamy prosto do pracowni chemicznej, a Stiles po drodze tłumaczy przyjacielowi, co odkrył.

Wchodzimy do klasy, a mój wzrok momentalnie kieruje się w stronę tablicy, która... jest czysta. Ale przecież... Byliśmy tutaj kilka godzin temu, kto miałby sprzątać szkołę tak wcześnie? Młody Stilinski także zauważa, że ktoś zmył tablicę, bo staje jak wryty i przygląda się z niedowierzaniem pustej, zielonej przestrzeni.

-Zniknęły – stwierdza – Okej... nie ważne – chłopak odwraca się na pięcie i rusza do drzwi prowadzących do składziku na chemikalia – Wciąż mam klucz – przez pewien czas nastolatek przeszukuje pęczek różnorodnych kluczy, a brzdęk metalu zaczyna mnie trochę denerwować – Co jest...? Był tu... Był tu dziś rano, przysięgam...

-Ten, o którym mówiłeś wczoraj? – upewnia się Scott.

-Pokazałem ci go, no nie? Pokazałem ci go?

-Nie... Mówiłeś mi o nim, ale nie było okazji...

-To nie ważne. Agnes go widziała – Wilkołak patrzy się na mnie z zaciekawieniem – Była tu ze mną i wszystko widziała.

-Stiles mówi prawdę. Kiedy byliśmy tu rano, na tablica były liczby...

-...napisane moją ręką – kończy chłopak.

LOSE YOUR MIND___TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz